Rozdział 12

1.1K 378 61
                                    

Alex

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Alex

Spoglądałem na śpiąca na mojej kanapie kobietę i czułem się szczęśliwy. Pierwszy raz w życiu pojawiła się nadzieja. Może jednak zasługiwałem na coś dobrego i moja droga krzyżowa właśnie miała stać się nieco mniej bolesna?

Harper tę część nocy, która pozostała nam na odpoczynek, spała spokojnie. Wtulała się we mnie, jakby, pomimo tego, co mówiła, potrzebowała maksymalnej bliskości. A ja po prostu przyjmowałem tyle, ile chciała mi dać. Chyba rzeczywiście metoda, o której mówił Adrien, zdawała egzamin. Stałem w miejscu i pozwalałem, żeby to ona dobrowolnie zbliżała się do mnie. Jednocześnie starałem się zapobiegać temu, by się wycofywała.

Wziąłem prysznic, włożyłem na siebie drużynowy dres i poszedłem do kuchni. Harper nadal spała, a to oznaczało, że była naprawdę zmęczona. Mógłbym patrzeć na nią bez końca. Taką spokojną, naturalną, w codziennym, nieformalnym wydaniu. Czy to oznaczało, że zaczynałem się zakochiwać?

Fascynowała mnie, pociągała, ale to zdarzało mi się już czuć, kiedy wchodziłem w różne niezobowiązujące układy. Tym razem jednak było inaczej, bo chciałem mieć ją blisko. Oczywiście, że pragnąłem jej ciała, ale przede wszystkim chciałem, żeby mi ufała, była bezpieczna i spokojna. Chciałem czynić jej życie łatwiejszym i bez względu na to, co nosiła na barkach, zdjąć z nich ten ciężar.

Uruchomiłem ekspres i przygotowałem śniadanie. Do mojego wyjazdu zostały jeszcze dwie godziny, więc liczyłem na miły poranek w jej towarzystwie. Z drugiej strony mogłem spodziewać się tak naprawdę wszystkiego. Może znów będzie spłoszona i będzie chciała się wycofywać.

Kurczowo trzymałem się jednak tego, co powiedziała w nocy. Miała zamiar odwołać ślub, a to dawało mi znacznie większe pole do popisu. Jednocześnie zdawałem sobie sprawę, że nie rzuci mi się w ramiona od razu po zakończeniu nieudanego związku.

W głowie miałem również jej reakcje na to, że mogłem wiedzieć cokolwiek, o czym sama mi nie powiedziała. Oskarżenia o śledzenie jej, prześladowanie. Byłem przekonany, że miała do czynienia z jakimś psychopatą, który ją osaczył i sprawił, że teraz tak bardzo się bała czyjejś uwagi.

Opierałem się dłońmi o blat i zwiesiłem głowę, kiedy usłyszałem ciche jęknięcie, a później delikatne kroki bosych stóp. Odwróciłem się i w tym samym momencie w wejściu do kuchni stanęła Harper. Rozczochrana, zarumieniona i zaspana.

– Dzień dobry, kochanie – przywitałem się i zbliżyłem do niej.

– Cześć – bąknęła nieśmiało.

– Czarna kawa i jajka na bekonie, może być? – zapytałem i pocałowałem ją w czoło.

Ten gest w naturalny sposób wszedł mi w nawyk, a jej zdawało się to nie przeszkadzać.

– Zrobiłeś dla mnie śniadanie? – pisnęła zaskoczona i w końcu spojrzała mi w oczy.

– Idziesz do pracy, musisz coś zjeść, bo w czasie dyżuru pewnie nawet o tym nie pomyślisz – odparłem i poprowadziłem ją do wyspy kuchennej.

The moon screams Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz