Rozdział 18

1.6K 409 65
                                    

Harper

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Harper

Nadszedł upragniony dzień opuszczenia szpitala. Tata w towarzystwie doktor Burn stanęli w drzwiach i patrzyli z niepokojem na to, jak wpychałam wszystkie rzeczy do torby. Poruszanie się nie sprawiało mi już większych trudności, czasem tylko żebra dawały się we znaki, ale w ogólnym rozrachunku można było uznać, że doszłam do zdrowia.

Od trzech dni nie towarzyszył mi Alex. Jednego wieczora kiedy zadzwonił jego telefon, podniósł się z krzesła, które przez większość czasu stanowiło jego główne miejsce, śmiało podszedł do mnie, pocałował w czoło i po prostu wyszedł, nie wypowiedziawszy nawet słowa. A ja nie wiedziałam, czy czułam ulgę, czy rozczarowanie... Czułam natomiast jego silne emocje. Jakby był wzburzony i podekscytowany jednocześnie.

Odszedł. Tego przecież chciałam. Żeby odpuścił, zrezygnował, nie zbliżał się. Wobec tego, dlaczego na myśl, że rzeczywiście to zrobił, do moich oczu cisnęły się łzy? Dlaczego miałam ochotę właśnie w tej chwili zawyć i pytać ojca, dlaczego mężczyzna, który zapewniał, że nigdy mnie nie zostawi, tak łatwo złamał dane słowo?

Czy byłam hipokrytką, chcąc jednocześnie, żeby był w pobliżu i się nie zbliżał? Wpadałam w jakąś paranoję, byłam rozdarta. Przy nim czułam się bezpieczna i zagrożona zarazem. Egoistycznie pragnęłam bliskości i uciekałam przed nią. Fundowałam mu nieprzyjemną huśtawkę, więc to oczywiste, że zrezygnował.

– Kruszynko? – odezwał się tata i podszedł do mnie.

Położył dłoń na moich zgarbionych plecach, a kiedy przeniosłam na niego spojrzenie, uśmiechnął się krzywo.

– Wszystko jest w porządku – zapewniłam. Ponownie musiałam okłamywać cały otaczający mnie świat i samą siebie.

– Dwa dni temu znaleźli Rowana – wydusił, a ja na moment zastygłam w bezruchu.

Czułam, jak krew w moich żyłach zamarza, sprawiając, że moje ciało zaczęło niekontrolowanie drżeć. Tata objął mnie delikatnie i niespodziewanie dodał:

– Odpowie za próbę zabójstwa i wiele oszustw, kiedy wyjdzie ze szpitala. Nasi prawnicy już działają.

– Ze szpitala? Prawnicy? – wymamrotałam słabo.

– Czujesz się na siłach, żeby mnie wysłuchać? – zapytał i skłonił mnie, żebym usiadła na brzegu łóżka.

Zaprzeczyłam ruchem głowy, w której natychmiast pojawiły się przerażające mnie wnioski. Mój umysł zaczął pracować na zwiększonych obrotach, podsuwając najczarniejsze myśli. Alex zniknął trzy dni temu, a już następnego dnia znaleźli Rowana. Jest w szpitalu.

– Gdzie jest Alex? – wypaliłam odruchowo, a ojciec się strapił. – Gdzie on jest?! – podniosłam głos.

– Nic mu nie grozi – usłyszałam dźwięczny, kobiecy głos, lecz nienależący do pani Burn, która nadal stała w drzwiach.

The moon screams Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz