Rozdział 13

1.4K 408 97
                                    

Harper

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Harper

Siedziałam w gabinecie i oczekiwałam na kolejny zabieg, przy którym miałam być obecna. Rowana z pewnością nie będzie, kiedy wrócę do domu, ponieważ rankiem, kiedy prześliznęłam się z mieszkania Alexa do swojego, wszystko było tak, jak zostawiłam poprzedniego dnia. Nie zjawił się również w sobotni wieczór i nie odbierał ode mnie telefonów.

Kolejny raz nie wrócił na noc, nie zainteresował się moim losem, nie oddzwonił, choć na pewno widział nieodebrane ode mnie połączenia. Z pewnością przeczuwał, że to koniec, albo zwyczajnie dawał mi swoim zachowaniem do zrozumienia, że żadna rozmowa nie jest już potrzebna, bo sam zadecydował o rozstaniu.

Nie chciałam odwlekać w nieskończoność nieuniknionego. Ten związek nie miał żadnej przyszłości. Bylibyśmy małżeństwem, w którym każde z nas chodziłoby własnymi ścieżkami, prowadziło swoje odrębne życie. Dotąd było to dla mnie wygodne, brak uczuć naprawdę dawał mi poczucie bezpieczeństwa, zwłaszcza po tym, jak niemal straciłam życie przez czyjąś obsesyjną miłość, ale teraz wiedziałam, że to nie była odpowiednia droga.

Bo obok tej miłości powinny być też inne wartości, których nie otrzymywałam i sama również nie chciałam mu dawać. Te same, które dawał mi Alex... Był opiekuńczy, ciepły, pomocny. Kiedy mówiłam, on mnie naprawdę słuchał, a gdy milczałam, po prostu obserwował i odgadywał moje myśli.

Czułam się przy nim spokojna, choć na początku wzbudzał we mnie głównie strach. Udowodnił jednak, że moje początkowe odczucia były błędne. Przez cały ten czas wymienialiśmy wiadomości, bezustannie upewniał się, czy wszystko u mnie w porządku, pytał, czy jadłam i czy odpoczęłam. Troszczył się o mnie, ale nie był w tym tak natarczywy jak Christian przed laty.

- Wszystko w porządku, kochanie? - Tata wetknął głowę w szczelinę w drzwiach.

Podniosłam na niego wzrok i uśmiechnęłam się lekko. Chyba musiałam powiedzieć mu prawdę.

- Ślubu nie będzie - wydusiłam.
Ojciec zbladł i wszedł do środka, po czym zamknął drzwi na klucz. Ukucnął przede mną i pochwycił moje dłonie.

- Skrzywdził cię? - wycedził gniewnie.

- Nie. - Pokręciłam głową. - Po prostu... Nie chcę być z kimś, kogo nie kocham i kto nie kocha mnie - powiedziałam cicho i spuściłam wzrok.

- Chryste, bałem się, że ten moment nigdy nie nastąpi - jęknął. - Dziesięć lat temu, kiedy trafiłaś do szpitala, a później... Później zabrałem cię do domu... Byłem przerażony tym, jak...

- Nie wracajmy do tego, tato. Nie chcę tego wspominać.

- Ale właśnie tamte wydarzenia sprawiły, że omal nie skazałaś się na życie bez żadnych emocji - niemal zapłakał i wziął mnie w ramiona. - To jak śmierć za życia - szeptał i gładził moje plecy.

The moon screams Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz