Rozdział 15

1.4K 411 60
                                    

Alex

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Alex

W szpitalnej toalecie wkładałem czyste ubranie, które przywiózł mi Adrien. Przez to, że wciąż drżałem, zajmowało mi to o wiele więcej czasu niż w normalnych warunkach. To z kolei potęgowało frustrację, że przegapię moment, w którym ktoś w końcu postanowi udzielić mi jakichkolwiek informacji o stanie Harper.

Wszyscy bezustannie zasłaniali się przepisami, przez co, odkąd tylko dotarłem do szpitala tuż za karetką, nikt niczego mi nie mówił.
Kiedy nareszcie udało mi się zapiąć guziki koszuli, wyszedłem na korytarz, w którym spędziłem ostatnie godziny. Nie wiedziałem, co się z nią działo. Mogłem mieć wyłącznie nadzieję...

Drzwi, za którymi zniknął sztab lekarzy i pielęgniarek, a także rodzice Livvy i ojciec Harper, których poinformowałem o tym, co się wydarzyło, otworzyły się z hukiem.
Stanęła w nich pielęgniarka i omiotła spojrzeniem długi korytarz. Zatrzymała wzrok na mnie i podeszła.

- Pan Ashworth? Doktor Burn mówił, żeby...

- Powiedz mi, że żyje - nie dałem jej nawet rozpocząć.

- Oczywiście. - Uśmiechnęła się. - Straciła bardzo dużo krwi, ale jej stan jest stabilny. Na razie musimy dać jej odpocząć. Jest skrajnie wycieńczona i przerażona, uzupełniamy wszystkie niedobory, ale kluczowy jest czas. Ma złamane nos i nadgarstek, a także poobijane żebra. Rany na ciele zostały zszyte, będzie miała kilka większych blizn, ale jej życiu już nic nie zagraża.

- Rozumiem - westchnąłem, a po moich policzkach potoczyły się łzy. Nie dbałem o to, że ktoś mógłby uznać mnie za mięczaka. Byłem śmiertelnie przerażony...

- A czy... Czy ona... To znaczy... - mamrotałem.

Nie miałem pojęcia, jak zapytać o to, czy została skrzywdzona w inny sposób. Wciąż nie było wiadomo, co się wydarzyło, w jej apartamencie przebywała policja, zdejmowali odciski palców i inne ślady, mogące wskazać sprawcę napaści.

- Proszę zapytać wprost - zachęciła, choć pewnie wiedziała, o co mi chodzi.

- Zgwałcił ją? - wydusiłem, na co pokręciła głową.

- Badania nie wykazały, by doszło do gwałtu. Nie posiada obrażeń, które są charakterystyczne dla tego typu napaści - odparła i uśmiechnęła się. - Kiedy już przewieziemy ją do odpowiedniej sali, będzie pan mógł wejść do niej - poinformowała mnie i poklepała po ramieniu. - Wszystko będzie dobrze - dodała i odeszła.

Opadłem na jedno z krzeseł i dopiero w tamtym momencie poczułem, jak całe napięcie zaczyna mnie opuszczać. Po niedługim czasie przyszedł Adrien, który wcześniej poszedł po wodę. Widząc łzy spływające po mojej twarzy, zrobił przerażoną minę.

- Alex... - zaczął ostrożnie.

- Żyje - wyszeptałem, z trudem przełykając ślinę. - Żyje - wychrypiałem ponownie.

The moon screams Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz