Karma... Ona nie jest suką, nie jest też zemstą. Jest sprawiedliwością, od której nie uciekniemy. Spotyka nas w przeróżnych postaciach; w ludziach, wydarzeniach, nawet w niespodziewanym deszczu, kiedy liczymy na ładną pogodę. Jednak najokrutniejszą...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Harper
Poczułam rękę wsuwająca się pomiędzy moje nogi, przez co zerwałam się gwałtownie do siadu. Odepchnęłam go i włączyłam nocną lampę, a wtedy przyciągnął mnie do siebie, przewrócił na brzuch i błyskawicznie przygniótł do materaca całym swoim ciężarem. Czułam na pośladku jego erekcję, a jednocześnie to, jak mnie od niego odrzuca.
– Zabawmy się – wychrypiał. – Od tygodni się nie pieprzymy.
– Nie było cię całą noc – wymamrotałam. – Zostaw mnie! – podniosłam głos, kiedy ponownie wsunął dłoń pomiędzy moje uda.
– Ale teraz jestem tutaj. I chcę być w tobie – wybełkotał.
– Jesteś kompletnie pijany i jest już ranek, a ja muszę jechać do salonu sukien ślubnych i później do szpitala – wycedziłam i zdołałam się wyswobodzić spod jego ciężkiego ciała. Opadł na plecy i spojrzał na mnie z wyrzutem.
– A może znalazłaś sobie jakiegoś ogiera pod moją nieobecność?
Ogiera? Przecież Rowan nie jest nawet kucykiem...
W mojej głowie natychmiast pojawiło się wspomnienie poprzedniej nocy, jak całowałam się z Alexem i jak wiele wysiłku kosztowało mnie przerwanie tego, co zaczęło się dziać... Ale również to, o czym mówił. Mężczyzna powinien być przy swojej kobiecie i dbać o jej potrzeby. Nie tylko cielesne.
On na pewno nie pozostawiał kobiety niespełnionej. W żadnej materii. Na tę myśl mimowolnie zacisnęłam uda. Nie byłam już zawstydzoną nastolatką, teraz byłam kobietą, która niespodziewanie zapragnęła tego, czego nie miała prawa chcieć.
– Nie ja wymyślam całonocne drinki z szefem – prychnęłam. – Myślisz, że jestem głupia?
– Sugerujesz, że cię zdradzam? – jęknął nad wyraz trzeźwo i zerwał się z łóżka.
Również wstałam i zbliżyłam się do niego. Zadarłam wysoko brodę i spojrzałam mu zaciekle w oczy.
– Nie sugeruję. Jestem tego niemal pewna.
– Kochanie... – szepnął i założył mi kosmyk włosów za ucho. – Ciebie? Zdradzić? Nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego – mówił z tą samą czułością, którą zdołał mnie zdobyć ponad dwa lata temu.
– Porozmawiamy później – westchnęłam. – Nie mogę się spóźnić.
Prędko poszłam do łazienki, ale zanim zdążyłam zamknąć drzwi, wszedł do niej za mną i objął mnie od tyłu. Zaczął nerwowo wodzić dłońmi po moim ciele.
– Przepraszam. Jestem ostatnio zapracowany, chciałem odreagować, mogę ci udowodnić, że wszyscy byliśmy z szefem, świętowaliśmy nowy patent – szepnął i zgarnął moje włosy z karku. – Nie kłóćmy się o bzdury. Niedługo będziemy małżeństwem.