Rozdział 14

1.4K 418 84
                                    

Alex

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Alex

Chłopcy byli tak podekscytowani wygraną, że cały autobus wypełniony był ich emocjami. Zdawało się, że w ogóle nie byli zmęczeni. Ja natomiast leciałem z nóg, a dodatkowo zaczynałem się martwić, ponieważ Harper wyłączyła telefon zaraz po tym, jak napisała do mnie wiadomość, że wróciła do domu po dyżurze w klinice ojca.

Starałem się jej nie osaczać, ale przez cały weekend byliśmy w stałym kontakcie, dlatego teraz reagowałem niepokojem. To nie tak, że chciałem kontrolować każdy jej ruch i oczekiwałem, że będzie zdawać mi relację z każdego swojego kroku.

W końcu dojechaliśmy na miejsce, z którego rodzice mieli odebrać swoje dzieci. Młodzi wysypali się z autobusu z radosnymi minami i od razu wpadli w objęcia swoich opiekunów. Sorin wysiadł razem ze mną, bo obiecałem, że go odwiozę.
Zmierzwiłem jego czuprynę, a on spojrzał na mnie z błyskiem w oku.

– Jesteś najlepszym wujkiem na świecie – wyznał niespodziewanie i wtulił się w mój bok.

– Rozumiem, że na to miano zasłużyłem tym, że pozwoliłem wam pójść spać po północy i nie zabroniłem jeść góry lodów przed obiadem? – zażartowałem i wyjąłem z plecaka klucze od wozu. – Zaczekaj chwilę. Musze się upewnić, czy wszyscy rodzice przyjechali po twoich kolegów.

– Właśnie o tym mówię – bąknął i się uśmiechnął.

Po krótkiej rozmowie z opiekunami moich chłopaków, wróciłem do Sorina, który czekał przy samochodzie. Będąc kilka kroków od niego, odblokowałem drzwi i kiwnąłem głową na bagaże.

– Wpakuj – zażądałem, na co przewrócił oczami.

– To jest wyzysk – jęknął, ale posłusznie otworzył bagażnik i włożył do niego swoją torbę i moją walizkę.

– Dopiero mówiłeś, że jestem najlepszym wujkiem – parsknąłem. – Wskakuj. Odwiozę cię i wracam do domu.

Zajął miejsce pasażera, zapiął pas, a kiedy ja wsiadłem do wozu, spojrzał na mnie jakoś dziwnie.

– Przestaniemy się spotykać, jak już będziesz miał dziewczynę? – zapytał w chwili, kiedy odpaliłem silnik.

– Co? O czym ty mówisz, młody? – zaśmiałem się.

– Słyszałem, jak rozmawiałeś przez telefon. Byłeś taki... Miły. Mówiłeś tak, jak tata zawsze mówi do mamy – mamrotał.

– Nigdy nie przestaniemy się spotykać, głupku. – Pstryknąłem go palcami w nos i uśmiechnąłem się szeroko. – Myślę, że Harper cię polubiła, więc...

– Czyli naprawdę poderwałeś tę fajną sąsiadkę – wtrącił. – Weźmiecie ślub? Będą bańki? A szampan dla dzieci? Fajnie by było przy basenie i... – urwał pod wpływem mojego spojrzenia. – No co?

The moon screams Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz