Rozdział 33

72 14 212
                                    

Pov Colina

Stałem przed drzwiami jak zmokła kura. Woda spływała ze mnie, kąpiąc na ziemię. Czułem się trochę, jakbym to nie ja kierował swoim ciałem i swoimi ruchami, jakby Ashley mną kierowała. Pewnie tak było, bo nie miałem pojęcia skąd we mnie pojawiło się tyle siły i szybkości. Nigdy nie miałem takiej kondycji. Rzadko biegałem, wolałem latać. Lecz kiedy wybiegłem z auta, poruszałem się jak torpeda.

Pod skórą czułem jak adrenalina ogrania moje ciało. Serce biło jak oszalałe, a krew wręcz pulsowała mi w głowie. Tak bardzo byłem pobudzony i odrobię zestresowany.

Bo co niby miałem jej powiedzieć?
Jak miałbym się zachować?

Tak po prostu zapukać i powiedzieć, że między nami jest już wszystko dobrze?

- To się nie uda - powtarzałem ciągle w głowie, spacerując ciężkim krokiem w tę i z powrotem po korytarzu przed mieszkaniem Naomi.

Zastanawiałem się, myślałem, drapiąc się po głowie, licząc, że to mi w jakiś sposób pomoże. Może od tego dostanę wreszcie jakiś pomysł.

- Kurwa - nie miałem wypowiedzieć tego tak głośno, jak ostatecznie rozwdzięczyło się to słowo po pomieszczeniu.

Nerwowo przeczesałem włosy dłonią, tworząc przy tym nieład.

- Panie, co pan wyprawia?! - Z sąsiedniego mieszkania wychylił się siwy mężczyzna w samych bokserkach i pobrudzonej podkoszulce.

- Przepraszam - wypowiedziałem to słowo cicho, prawie szeptem.

Niepotrzebnie tu przyszedłem. Ubzdurałem sobie, że Ashley mnie pokierowała pod jej drzwi. I to w deszczu.

Jeszcze okaże się, że jutro wyląduję z gorączką i kaszlem w łóżku pod kołdrą.

- Ma pan zamiar stać tu niewiadomo jak długo? - Starszy mężczyzna przypomniał mi o swojej obecności.

Obserwował mnie, co było dość niepokojące.

- Yyy... - Zatrzymałem się wpół kroku i popatrzyłem na niego kątem oka. - Nie, ja... - Powróciłem pod drzwi Naomi. - Już... - Uniosłem pięść w górę, lecz nie zapukałem. Czekałem, aż mężczyzna zejdzie mi z oczu.

Kątem oka sprawdziłem, czy ten człowiek wrócił do swojego mieszkania, zamykając za sobą drzwi. Trochę to wyglądało, jakbym go odprowadzał wzrokiem.

Wziąłem głęboki oddech, zamykając przy tym oczy.

Chciałem zawrócić.

Zamierzałem.
Naprawdę.

Jednak przyszło mi do głowy, iż sąsiad Naomi może stać przed swoimi drzwiami od wewnątrz i obserwował mnie w judaszu.

Lecz nawet nie tylko o to chodziło.

"Bo w końcu byłem mężczyzną, prawda?"
"Nie byłem tchórzem!"

Musiałem z nią to wszystko w końcu wyjaśnić...

Zapukałem.

"Ja pierdole."
"Nie da się już tego cofnąć."

Zacisnąłem mokre od potu dłonie w pięści. Oddychałem głęboko.

Miałem milion myśli w głowie.

"Jak powinienem zacząć rozmowę?"

W ogóle tego nie przemyślałem.

"Nie wierzę, Ashley. To wszystko twoja wina! Teraz wymyśl coś."

Sekundy wydawały się godzinami. Trwała wieczność, nim ktoś otworzył drzwi.

Pomóż mi przetrwać - Seria: Pomóż mi #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz