Rozdział 28

83 12 130
                                    

Pov Naomi

Czułam dziwne uczucie w żołądku, kiedy pojawiłam się w szpitalu. To nie był ból, a raczej jakaś ciężkość. Jakby w nieznany sposób znalazł się tam kamień.

Nikt nie lubi szpitali, to jest fakt. Szpital nie kojarzy się dobrze. Myśl, że Ashley tutaj leżała z tak poważną dolegliwością, i że w każdej chwili mogła umrzeć, sprawiała, że chciało mi się płakać.

Oczywiście.
Była jeszcze nadzieja.
Ale...

- Jestem okropna - mówiłam do siebie. - Jak mogę w ogóle myśleć o takich rzeczach? Przecież ona żyje i tego powinnam się trzymać.

Jakaś starsza pani siedząca na korytarzu w koszuli nocnej popatrzyła na mnie jakbym miała chorobę psychiczną. Nie dziwiłam jej się. W końcu właśnie rozmawiałam na głos sama ze sobą.

Przyspieszyłam kroku. Starałam się zrobić to niezauważalnie, choć w głębi duszy pragnęłam jak najszybciej zniknąć z jej oczu.

Takim sposobem znalazłam się w sali Ashley. Wyrównałam oddech i uniosłam głowę, dostrzegając blondynkę leżącą na łóżku. Nie uśmiechała się jak miała to w zwyczaju. Wyglądała na poważną.

Colin natomiast wciąż siedział na swoim taboreciku tuż obok narzeczonej i trzymał w swoich dłoniach jej rękę.

Na sam widok aż zatrzymało się moje serce.

"Co się dzieje?"

Słysząc dźwięk zamykanych drzwi, ich oczy automatycznie zwróciły się w moim kierunku.

Przez pierwsze kilka minut stałam jak sparaliżowana. Czekałam, aż wydarzy się coś złego. W końcu panowała tu dość napięta aura.

- Nie przeszkadzam? - zapytałam cicho.

- Nie, proszę, wejdź. - Ashley uniosła delikatnie jeden kącik ust w górę. - Musimy porozmawiać - wymawiając te słowa, patrzyła się to na mnie, to na swojego ukochanego.

Czyli ta rozmowa dotyczyła również jego.

Zrobiłam jak kazała. Chociaż tak naprawdę szłam do nich z duszą na ramieniu.

- O co chodzi? Mam coś zrobić? Potrzebujesz czegoś? - Splotłam swoje dłonie razem.

"Może dowiedziała się o nocnej wizycie Colina do mojego mieszkania?"

"Wciąż śni to mi się: jak on przyszedł niespodziewanie, jak mnie całował, jak dotykał..."

"Jak pragnął."

"No i co, że był wtedy pod wpływem?"

- Nie. Chciałam z wami poważnie porozmawiać. Zajmij miejsce, proszę. - Pokazała dłonią w stronę miejsca, gdzie stało drugie krzesełko.

Grzecznie usiadłam na nim. Byłam jednocześnie ciekawa i przerażona. Jeszcze nigdy nie widziałam jej tak poważnej.

Zerknęłam na mężczyznę. Był blady, a oczy miał podkrążone. Potargane we wszystkie strony włosy od dawna nie spotkały się z grzebieniem.

Bolało mi serce widząc go takiego. Pamiętałam jak wyglądał kilkanaście lat temu albo nawet kilka miesięcy temu. Wtedy przypominał zupełnie innego człowieka. Jakby ktoś się podawał za niego.

- Nie będę owijała w bawełnę. - Wzdrygnęłam się, słysząc te słowa. I do tego jej głos... Jakby nie należał do niej. - Czy między wami coś było przedtem? Jeszcze zanim mnie poznałeś, Colin? - ostatnie słowo dodała po dłuższej chwili, spoglądając na czarnowłosego.

"Czy wspominałam o jego brodzie?"

Teraz po kilku dniach siedzenia przy narzeczonej, jego zarost dość urósł. Wciąż wyglądał atrakcyjnie, lecz mimo to wolałam go w innej wersji.

Pomóż mi przetrwać - Seria: Pomóż mi #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz