Noe
Powinienem był się trzymać od niej z daleka, a nie proponować jej podwózkę. Dobrze wiedziałem, że nawet jeżeli odwzajemniała by moją fascynację, to ta relacja nie miałabym szans na przetrwanie w moim świecie. Świecie pełnym kłamstw i paparazzi śledzących mój każdy mój ruch.
A mimo wszystko to zrobiłem.
Kiedy wsiada do mojego samochodu, otula mnie jej słodka, liliowa woń.
Destiny pachnie jednocześnie jak najpiękniejszy dzień w moim życiu, obietnica przygody i coś, co chciałbym zatrzymać na zawsze, mimo że znajduje się to poza moim zasięgiem. Przez chwilę zapominam o wszystkim co mnie otacza, skupiając się tylko na jej obecności, bo ma w sobie coś magicznego, co mnie przyciąga.
– Gdzie jedziemy? – Z zamyślenia wyrwa mnie jej melodyjny głos.
– Do domu, a gdzie mamy jechać?
– A skąd wiesz, gdzie jechać? Nawet nie zapytałeś mnie o adres – odpowiada, krzyżując ręce na piersi.
Tak się skupiłem na tym, że siedzi w moim aucie, że całkowicie wypadło mi to z głowy.
– Mieszkam w okolicy, widziałem jak wychodziłaś do sklepu – próbuję wybrnąć, nie zdradzając za dużo szczegółów mojego pobytu.
– Jak to mieszkasz w okolicy?
– To skomplikowane.
– W porządku – nie wypytuje o dokładny adres, za co jestem jej wdzięczny. – Na jak długo przyjechałeś do Tillamook? Nie musisz odpowiadać, jeżeli to tajemnica.
– Jesteś moją fanką i liczysz, że jeszcze na mnie wpadniesz? – wypalam i od razu besztam się w myślach za bycie idiotą.
Mam wrażenie, że zachowuję się jak zauroczony gówniarz, który nagle stracił podstawową umiejętność komunikacji i plecie, co mu ślina na język przyniesie.
– Dokładnie – dziewczyna świergota ironicznie. – Mam nadzieję, że będę wtedy lepiej wyglądać i zrobisz sobie ze mną zdjęcie, którym będę mogła się pochwalić na swoich social mediach.
– Teraz też wyglądasz pięknie – mówię, zaskakując samego siebie.
– Dziękuję – odpowiada tak pewnie, jakby dobrze zdawała sobie z tego sprawę, ale kątem oka zauważam, że nieśmiały rumieniec wkrada się na jej policzki.
– A wracając do twojego wcześniejszego pytania, to przyznam szczerze, że sam nie mam pojęcia ile tu zostanę. Może miesiąc, a może dłużej. Wszystko zależy od tego jak szybko... uda się wyjaśnić pewną sprawę.
– Współczuję – brzmi, jakby wiedziała co mam na myśli i wcale nie dziwi mnie, że słyszała o dramie, o której przez ostatnie tygodnie trąbiły wszystkie portale plotkarskie. – To musi być trudne, musieć tłumaczyć się z każdego potknięcia, kiedy wszyscy tylko czekają na to, aż podwinie Ci się noga – dodaje.
– Widzisz, a nie powinnaś – prycham. – Przecież według mediów i tak jestem potworem, więc to przede mną powinno się chronić innych, a nie mi współczuć.
Najwyraźniej nie spodziewała się takiej reakcji, bo dostrzegam jak wbija we mnie zdziwione spojrzenie.
Chyba przyjąłem zbyt ofensywną postawę.
– Przepraszam – mówię już spokojniej. – Nie chciałem na ciebie naskoczyć.
– Nie, w porządku, rozumiem. Nie powinnam wtrącać się w twoje sprawy i zachowywać jak kolejna napalona fanka. Nie chciałam cię denerwować.
CZYTASZ
The Sea of Tears
RomanceNazywam się Destiny Sullivan i przez całe życie popełniłam dziewięć zbrodni. Jednak ta, której zamierzam dokonać, będzie moim największym przewinieniem i kiedy nadejdzie dzień sądu ostatecznego, nie będzie dla mnie zbawienia, bo chociaż za dnia koch...