Destiny
Czuję się zawiedziona, zdradzona i wykorzystana. Od początku zdawałam sobie sprawę, że nigdy nie powinnam była mu zaufać, ale mimo tego, co podpowiada mi intuicja, uległam jego urokowi. Uwierzyłam w jego puste obietnice, gotowa oddać mu serce, a teraz zbieram żniwa swoich własnych decyzji.
Dwa tygodnie od wyjazdu Noego ciągną się jak miesiące, wypełnione pustką, która z każdym dniem zdaje się narastać. Zniknął nagle i bez wyjaśnienia, a w tym mieście, gdzie każde miejsce przypomina mi o nim, czuję się, jakbym chodziła w kręgu niespełnionych nadziei. Każde miejsce, które kiedyś wydawało się spokojne, teraz jest ciężkie od wspomnień.
Rano zaczynam dzień na ganku z filiżanką gorącej kawy, próbując znaleźć cokolwiek, co mogłoby ukoić ten brak, ale wszystko wydaje się niczym w porównaniu do dziury, którą ppo sobie pozostawił. Czasem wracam wspomnieniami do tej nocy, kiedy powiedział mi, że zostanie, że będzie ze mną bez względu na wszystko. Jak mogłam tak łatwo uwierzyć w jego puste obietnice?
Elaine przyszła następnego dnia po tym, gdy Noe wyjechał, a ja robiłam wszystko, żeby udawać, że jest w porządku. Widziałam, jak patrzy na mnie ze współczuciem, jak chciałaby mi pomóc, ale wciąż czułam w sobie tę ranę – tę świadomość, że jej słowa były iskrą, która wszystko podpaliła. Jej zapewnienia, że nie miała złych intencji, nie wystarczały. Potrzebowałam czasu, żeby się z tym pogodzić, dlatego przez ostatnie tygodnie skutecznie ją ignorowałam.
Co by było gdyby nigdy nie wyjawiła Charlotte kim naprawdę jest Noe? Czy byłby tu teraz ze mną? Czy wszystko byłoby w porządku?
Kolejne dni mijały, i choć na zewnątrz wszystko wyglądało normalnie, wewnątrz czułam się jak w stanie zawieszenia. Chodziłam po domu, próbując znaleźć jakiś sposób, żeby oderwać się od myśli o nim, ale gdziekolwiek się obróciłam, jego obecność ciążyła jak cień. Pianino stało się moją jedyną ucieczką, a każda nuta, którą grałam, przypominała o naszych rozmowach, o chwilach, kiedy wydawało się, że tylko muzyka potrafi wyrazić to, czego nie potrafiliśmy nazwać.
⋯♬⋯
Pewnego wieczora, gdy siedzę przy pianinie, nagle dociera do mnie coś, co do tej pory spychałam na dalszy plan – myśl, że on naprawdę już nie wróci. Przez ostatni czas wciąż żywiłam jakąś irracjonalną nadzieję, że pewnego dnia zobaczę go na progu domu, z uśmiechem na ustach, jakby nigdy nie wyjechał. Ale teraz widzę, że to była tylko iluzja. Prawda jest taka, że go nie ma. I prawdopodobnie już nigdy go nie będzie.
To wręcz niemożliwe,
abyś wyszedł z głowy mej,
w której setki myśli mam
w większości skupione wokół osoby twej.
I choć zrozumiałam, że już nigdy nie będziesz mój,
to wszystko jest okej,
poza tym, że w środku rozpadam się. [4]
Wściekłość powraca do mnie jak fala, intensywna i paląca. Jak mógł tak po prostu się poddać? Przecież obiecywał, że będzie tu, że razem stawimy czoła wszystkiemu, co nadejdzie. A potem, przy pierwszej trudności, zniknął, zostawiając mnie w środku chaosu, w centrum tej burzy, która wydaje się teraz tak nierealna.
Tej nocy nie mogę zasnąć. Przewracam się z boku na bok, czując, jak serce bije mi nierówno, jakbym była w pułapce. Jego słowa, jego obietnice – wszystko to wraca do mnie w cichej, opresyjnej ciemności, która wypełnia pokój. Jak mogłam być tak naiwna, by uwierzyć, że ktoś taki jak Noe może naprawdę chcieć mnie w swoim życiu?
Rano, czując się, jakbym przetrwała burzę. Zbieram się i idę do miejsca, w którym wyznał mi, że jestem jego definicją szczęścia. Jest chłodno, wiatr szarpie liście drzew, a słońce przemyka przez chmury, tworząc na niebie złote refleksy. Siedzę pod drzewem, próbując jakoś przemyśleć, jak mogę ruszyć naprzód, jak mam nauczyć się żyć bez niego.
Siedzę tam długo, może godzinę, może dwie, aż w końcu dochodzę do jednej prostej prawdy: to muszę być ja, która zadecyduje, że zaczynam wszystko od nowa. Nie czekając na Noego, nie mając nadziei, że coś się zmieni. Muszę wybrać siebie, nawet jeśli serce nadal łomocze na wspomnienie jego imienia.
⋯♬⋯
Przez następne dni powoli próbuję wyjść z tego stanu. Codziennie zakładam maskę uśmiechu, spotykam się z Elaine, żeby wszystko wyjaśnić, nawet daję się namówić na kolejne wyjście na ognisko, które tym razem organizowane jest u mojej przyjaciółki. Spędzam również dużo czasu z dziadkami, który choć nic nie mówią, przez cały ten czas mają zmartwione spojrzenia. A ja mimo, że udaję, że wszystko jest w porządku, wewnętrznie nadal czuję się, jakby coś we mnie pękło, coś, czego już nigdy nie uda się naprawić. Może tak właśnie jest – niektóre historie zostawiają po sobie blizny, które nigdy się nie zagoją.
Czasami przyłapuję się na myśli, że mógłby zadzwonić, napisać, powiedzieć coś, co pozwoliłoby mi uwierzyć, że wciąż mu zależy. Ale z każdym dniem ta myśl blednie, a ja uczę się funkcjonować bez niego. Krok po kroku, mimo że czasem cofam się trzy razy bardziej niż posuwam do przodu.
I w końcu zaczynam wierzyć, że może kiedyś, pewnego dnia, przestanę myśleć. Że jego imię przestanie być cieniem, który podąża za mną, dokądkolwiek pójdę. Próbuję dać sobie pozwolenie, by po prostu... żyć.
Naiwnie w to wierząc idę spać, nie mając jeszcze pojęcia o tym, że złamię swoje postanowienie już kolejnego dnia.
Ani o tym, co przygotowało dla mnie życie.
⸻
[4] It's impossible / To get you off my mind /I think about a 100 thoughts / And you are 99 / I've understood / That you will never be mine / And that's fine / I'm just breaking inside – One day - Tate McRae [tł. własne]
⸻
See ya we wtorek.
#tsotears
CZYTASZ
The Sea of Tears
RomanceNazywam się Destiny Sullivan i przez całe życie popełniłam dziewięć zbrodni. Jednak ta, której zamierzam dokonać, będzie moim największym przewinieniem i kiedy nadejdzie dzień sądu ostatecznego, nie będzie dla mnie zbawienia, bo chociaż za dnia koch...