Destiny
Mimo, że Charlotte i Chad mieszkają na drugim końcu Tillamook, to na miejsce docieramy po niespełna dziesięciu minutach podróży.
Już zapomniałam jakie to miasto jest małe.
Zanim otworzę drzwi, biorę jeszcze głęboki oddech, a potem wysiadam prosto do paszczy lwa. Elaine uśmiecha się do mnie pokrzepiająco i chwyta mnie pod ramię.
– Jak się czujesz? – spogląda na mnie spod swoich długich rzęs.
– W porządku. – stękam. – Tylko nie wiem czego się spodziewać.
– Masy nowych, wspaniałych wspomnień – puszcza mi oczko. – A tak na poważnie, jeżeli coś by było nie tak i chciałabyś wracać wcześniej, to daj mi znać, dobrze?
Kiwam głową na potwierdzenie i ruszam za nią na polanę, na której dostrzegam tlące się ognisko. Zerkam na siedzące się wokół niego osoby. Niektóre twarze rozpoznaję niemal od razu, ale dużej części nie jestem w stanie przypisać do nikogo, kogo mogłabym kojarzyć z czasów, kiedy mieszkałam w Tillamook na stałe.
– Elaine! – radosny głos należący do zbliżającej się w naszym kierunku blondynki, wybrzmiewa ponad toczącymi się rozmowami.
Nim zdążę zarejestrować co się dzieje, dziewczyny rzucają się sobie w ramiona i trwają przez chwilę w uścisku, a gdy w końcu się od siebie odsuwają, dostrzegam, jak Elaine ocierała łzy wierzchem dłoni. Jej przyjaciółka najwyraźniej również to zauważa, bo ponownie się do niej przytula, a następnie szepcze jej coś na ucho, na co Elaine wybucha melodyjnym śmiechem. Po chwili obie odwracają się w moim kierunku, więc robię krok naprzód.
– Cześć – witam się z blondwłosą, a ona w odpowiedzi najzwyczajniej w świecie się do mnie przytula.
– Kiedy Elaine podzieliła się ze mną newsem o twoim powrocie, nie chciałam jej uwierzyć. Po tym jak zapadłaś się pod ziemię po swoim wyjeździe, nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek cię zobaczę – uśmiecha się do mnie przyjaźnie. – Cieszę się, że udało ci się dzisiaj dotrzeć.
– Lottie, Destiny upiekła ciasteczka – Elaine przejmuje ode mnie pudełeczko z wypiekami, które cały czas trzymam w dłoni i podaje jej blondynce, w której po tym jak ją nazwała, rozpoznaję Charlottę.
Cholera, chyba naprawdę dużo się zmieniło odkąd wyjechałam i teraz są sobie bliższe, niż mi się wydawało.
– Och, jak wspaniale! Naprawdę nie musiałaś!
– Żaden problem – odpowiadam. – Przynajmniej tak mogłam się odwdzięczyć za zaproszenie.
– Dobra, a teraz chodźmy do reszty – zarządza Elaine, głosem nieznoszącym sprzeciwu.
Po entuzjastycznych reakcjach witających się z nią osób, wnioskuję że najwyraźniej skradła sobie serce każdego, kto kiedykolwiek miał z nią do czynienia i wcale mnie to nie dziwi.
Po tym jak przyznałam się, że nie do końca każdego pamiętam, to dziewczyny obrały sobie za misję przypomnienia mi kto jest kim, więc od dobrych dwudziestu minut krążymy między wszystkimi, a one wytrwale przypominały mi imiona i nazwiska obecnych osób, dodając czasami do tego jakieś ciekawostki.
Ewidentnie stałam się sensacją tego wydarzenia, bo każdy, do kogo podchodzimy, nie dowierza w to, że to naprawdę ja, ale najbardziej zaskoczony jest chyba brat Charlotte, który właśnie patrzy na mnie jakby zobaczył ducha.
– Chad, mówię do ciebie – syczy jego siostra, machając mu przed twarzą. – Przygotujesz nam trzy drinki?
– Oczywiście – odpowiada, zaciskając szczękę. – To co zawsze?
CZYTASZ
The Sea of Tears
RomanceNazywam się Destiny Sullivan i przez całe życie popełniłam dziewięć zbrodni. Jednak ta, której zamierzam dokonać, będzie moim największym przewinieniem i kiedy nadejdzie dzień sądu ostatecznego, nie będzie dla mnie zbawienia, bo chociaż za dnia koch...