Destiny
Noe przez chwilę nie mówi nic więcej. Oddycha tylko głęboko, w międzyczasie otaczając mnie ramionami. Staram się znaleźć spokój w jego objęciach, jednak świadomość, że tuż za drzwiami czyha na nas tłum reporterów, nie daje mi spokoju. To, co miało być naszym cichym schronieniem, stało się areną, a my jesteśmy głównymi aktorami tego spektaklu, czy tego chcemy, czy nie.
– Muszę zadzwonić do Willa – oznajmia, odsuwając się delikatnie i unosząc aparat do ucha.
– Will, mamy problem – zaczyna. – Media są przed domem Destiny. Ktoś musiał ich powiadomić. Wygląda na to, że wiedzą o mnie...
Milknie na chwilę, słuchając odpowiedzi. Widzę, jak zaciska dłoń na telefonie, próbując zachować opanowanie.
– Nie, na razie siedzimy w środku. Nie wychodzimy... Co z dziadkami Destiny? – pyta nagle, a ja wstrzymuję oddech.
Słyszę odpowiedź Willa jedynie w domyśle, ale Noe przystaje na chwilę, a potem kiwa głową, jakby tamten mógł to zobaczyć.
– Nie, nie ma ich. Wyjechali wczoraj na noc do przyjaciół – odpowiada, a potem patrzy na mnie, jakby szukał potwierdzenia.
Kiedy kiwam głową, odwraca wzrok, koncentrując się na rozmowie.
– Dobrze, powiem jej, żeby ich poinformowała, żeby nie wracali dzisiaj... Tak, damy znać, co dalej. Dzięki, stary.
Odkłada telefon i od razu kieruje się do mnie.
– Will załatwi kogoś, kto porozmawia z mediami i spróbuje ich stąd zabrać, ale na razie musimy zostać tutaj. Musimy też powiadomić twoich dziadków, żeby jeśli mogą, wrócili dopiero rano.
– Myślisz, że to wystarczy? – pytam z trudem, starając się ukryć drżenie w głosie.
– Na razie tak – odpowiada, delikatnie głaskając mnie po plecach. – Will wie, co robi.
– No dobrze – mówię, starając się zachować spokój i sięgam po telefon, żeby zadzwonić do dziadków.
Gdy rozmawiam z nimi, słyszę w tle przytłumione odgłosy kamer i reporterów, a moje serce bije szybciej. Dziadkowie zgadzają się, żeby wrócić jutro rano, po upewnieniu się, że sytuacja się uspokoiła. Zakończywszy rozmowę, próbuję odetchnąć z ulgą, ale myśl o tym, co się teraz dzieje, wciąż mnie prześladuje.
Noe tymczasem staje obok, przystawiając głowę do mojej. Trwamy tak przez chwilę, oboje zanurzeni w ciszy, w której odnajdujemy chwilowy spokój, choć chaos za drzwiami wciąż trwa.
Hartwell w końcu podnosi wzrok i spogląda na mnie. W jego oczach widzę zmęczenie.
– Powinniśmy odpocząć – mówi cicho, chociaż w jego głosie czuję, że myśli o czymś zupełnie innym.
– Odpocząć? – pytam z niedowierzaniem, odchylając się od niego, by móc lepiej go widzieć. – Jak mam odpocząć, kiedy za oknem czeka na nas tłum reporterów, gotowych zrobić wszystko, by wyciągnąć od nas choćby najmniejszy skrawek informacji? Nie mogę po prostu siedzieć tutaj i udawać, że wszystko będzie dobrze.
Patrzy na mnie zmartwiony. Czuję, jak coś wewnątrz mnie mięknie, kiedy widzę, że próbuje mnie chronić. Zawsze tak było – zawsze był gotowy zrobić wszystko, bym czuła się bezpieczna. Ale teraz to, co nas otacza, jest znacznie większe niż nasze uczucia i obietnice.
– Destiny, wiem, że to trudne – zaczyna, biorąc moje dłonie w swoje. – Ale to nie jest coś, co możemy rozwiązać od razu. Will się tym zajmie.
CZYTASZ
The Sea of Tears
RomanceNazywam się Destiny Sullivan i przez całe życie popełniłam dziewięć zbrodni. Jednak ta, której zamierzam dokonać, będzie moim największym przewinieniem i kiedy nadejdzie dzień sądu ostatecznego, nie będzie dla mnie zbawienia, bo chociaż za dnia koch...