Destiny
Drugi dzień pod rząd budzę się z potężnym kacem. Pociesza mnie jedynie to, że leżąca obok Elaine jest w podobnym stanie.
Zawsze raźniej cierpieć we dwie.
– Wody – jęczy. – Potrzebuję, wody. Może być nawet z żelazka, ale jak zaraz się nie napiję, to umrę z pragnienia.
– Nie ukrywam, że chciałabym zobaczyć jak próbujesz napić się wody z żelazka, ale najwyraźniej któraś z nas miała wczoraj przebłysk świadomości i przewidziała najgorsze – mówię podając jej szklankę z wodą i tabletkę aspiryny, a potem sięgam po ten sam zestaw dla siebie.
– Którakolwiek to była, jestem jej dłużniczką – oświadcza, wycierając twarz wierzchem dłoni. – Boże, ale ulga.
– Więcej nie pije – stwierdzam, jednocześnie masując sobie skronie. – Nie wiem jakim cudem uznałyśmy, że wypicie pięciu butelek wina jest rozsądnym pomysłem.
– Chciałabym się z tobą zgodzić, ale jestem niemal pewna, że wytrzymamy w tym postanowieniu maksymalnie do piątku.
– A co jest w piątek?
– Jak to co!? – oburza się. – Zaczyna się Festiwal Sera!
– Ach, no tak...
– Z góry zaznaczam, że nie przyjmuję żadnych wymówek i widzę Cię na piątkowym ognisku. Najpierw idziemy na Plac Targowy zobaczyć czy coś ciekawego, a potem przenosimy się do Melisy, bo mieszka najbliżej.
– Elaine, nie wiem, czy to dobry pomysł. Sama wiesz, jak to się skończyło ostatnio – krzywię się, przypominając sobie rozmowę z przyjaciółką mojej przyjaciółki. – Przyjechałam do Tillamook, żeby odpocząć i naprawdę nie mam ochoty na spieranie się z Charlotte, więc po prostu wolę zejść jej z drogi. Możemy spotkać się w inny dzień, co powiesz na sobotę?
– Des, może nie miałyśmy kontaktu przez niemal dekadę, ale jestem niemal pewna, że poddawanie się walkowerem nie jest w twoim stylu.
– Bo nie jest, ale czasami po prostu trzeba odpuścić.
– Nie tym razem – upiera się przy swoim. – Kocham Lottie całym sercem, ale musi zaakceptować fakt, że od teraz znowu jesteś częścią mojego życia, czy tego chce, czy nie. Porozmawiam z nią jeszcze na ten temat i liczę, że w piątek obędzie się bez zbędnych dram. Mam zamiar spędzić ten dzień w przyjemnej atmosferze. Z wami obiema.
Kiedy patrzę na te wielkie, brązowe oczy, które wpatrują się we mnie błagalnym wzrokiem wiem, że nie mam serca jej odmówić.
– Okej – zgadzam się.
– Wiedziałam, że nie będę musiała długo cię namawiać – rozpromienia się.
Resztę poranka spędzamy leżąc w łóżku rozmawiając na najróżniejsze tematy. Elaine zbiera się do siebie dopiero późnym popołudniem, chwilę po zjedzeniu z nami wspólnego obiadu, który przyszykowała moja babcia.
Odnoszę wrażenie, że mojej przyjaciółce wcale nie spieszy się do domu, co trochę mnie dziwi, bo wydawało mi się, że Elaine od zawsze była rodzinną osobą. Nie chcę jednak brzmieć, jakbym chciała się jej pozbyć, więc póki co postanawiam nie poruszać tego tematu, ale zapisuję sobie w pamięci, żeby zapytać ją w bardziej odpowiednim momencie o to, czy wszystko w porządku.
Kiedy zostaję sama, postanawiam spożytkować ten czas bardziej produktywnie, więc sięgam po mój stary notatnik i pod wpływem nagłego natchnienia, zaczynam przelewać na papier słowa, tworząc nową piosenkę.
CZYTASZ
The Sea of Tears
RomanceNazywam się Destiny Sullivan i przez całe życie popełniłam dziewięć zbrodni. Jednak ta, której zamierzam dokonać, będzie moim największym przewinieniem i kiedy nadejdzie dzień sądu ostatecznego, nie będzie dla mnie zbawienia, bo chociaż za dnia koch...