Noe
Być może od zawsze byłem szaleńcem, a może dopiero miałem oszaleć z miłości, ale właśnie stoję pod oknem Destiny z gitarą, śpiewając kolejne wersy Rewrite the Stars. Jeżeli postanowi nagrać mój popis to prawdopodobnie zarobi na nim krocie, sprzedając go mediom, a ja będę musiał się srogo tłumaczyć Willowi, co miałem w głowie, stercząc o północy pod oknem praktycznie obcej dziewczyny, ale ani trochę o to nie dbałem, jeżeli w grę wchodziło ujrzenie jej po raz kolejny.
Zauważam, że firanka delikatnie się porusza, a dziewczyna zaczyna mi się przyglądać zza szyby.
– Destiny, proszę, wyjdź do mnie! – krzyczę, kiedy kończę swój recital. – Chce porozmawiać.
W odpowiedzi kręci tylko głową i znowu znika w głębi swojego pokoju, ale nie tracę nadziei, bo bez względu na to, jak abstrakcyjnie to brzmi, to czuję, że to tylko kwestia czasu, aż się złamie i do mnie dołączy.
Rozglądam się wokół siebie i dostrzegam mały kamień, którym rzucam w szybę, licząc, że jej nie stłucze.
– Destiny! – wołam znowu.
Moje modły chyba zostają wysłuchane, bo rudowłosa w końcu uchyla okno i spogląda na mnie z góry.
– Czego chcesz, wariacie? – pyta.
– Zejdź do mnie.
– Chyba zwariowałeś.
– Nie, mówię poważnie. Nie ruszę się stąd, dopóki nie zejdziesz ze mną porozmawiać.
– To wezwę policję.
– A ja ich przekupię.
– Muszę cię zawieść, ale nie wszędzie władza jest skorumpowana. Raczej nie masz co liczyć na taryfę ulgową w Tillamook.
– Skąd to możesz wiedzieć?
– Mój dziadek jest burmistrzem.
– To zmienia postać rzeczy – mruczę pod nosem. – Zejdź do mnie, proszę – patrzę na nią błagalnie.
– Nie.
– Dlaczego?
– Bo jesteś wariatem, wariacie. Najpierw obserwujesz mnie jak jakiś creep z okna naprzeciwko, a potem stoisz i wydzierasz się pod moim oknem w środku nocy.
– Nie podobało Ci się? Znam wiele osób, które oddałyby duszę za mój prywatny koncert.
– Nie mówię, że mi się nie podobało, ale że jesteś wariatem, a to co wyprawiasz, nie jest normalne.
– A jednak ze mną rozmawiasz.
– Bo mam przeczucie, że gdybym do ciebie nie wyjrzała, to musiałabym się liczyć z wymianą szyby w oknie, a nie chce dokładać dziadkom zmartwień.
– Daj mi piętnaście minut, a obiecuję dać ci spokój.
– Pięć minut.
– Dziesięć.
– Dziesięć i ani sekundy więcej – targuje się.
– Czyli do mnie zejdziesz?
– A jaką mam pewność, że mi nic nie zrobisz?
– Żadną – wzruszam ramiona. – Ale masz moje słowo, że ze mną obok nic ci nie grozi.
– Wariat – rzuca jeszcze na odchodne i znika za firanką, a odkładam na ziemię gitarę i liczę, że nie zadzwoni na policję, tylko zejdzie ze mną porozmawiać.
CZYTASZ
The Sea of Tears
RomanceNazywam się Destiny Sullivan i przez całe życie popełniłam dziewięć zbrodni. Jednak ta, której zamierzam dokonać, będzie moim największym przewinieniem i kiedy nadejdzie dzień sądu ostatecznego, nie będzie dla mnie zbawienia, bo chociaż za dnia koch...