20

297 12 4
                                    

Otwieram oczy słysząc budzik. Z niechęcią wstaje z łóżka i podnoszę telefon, widząc na nim godzinę 02:00, uświadamiam sobie,
że spałam nie całe czerty godziny - będziemy lecieć dwanaście godzin, prześpię się w samolocie - pomyślałam, wchodząc do łazienki połączonej z moim pokojem.
Zdjęłam z siebie ubrania, zamknęłam drzwi na klucz i weszłam pod prysznic.
Wychodząc z pomieszczenia ubrana już do wyjścia, poszłam podsłuchać pod pokój Patryka czy śpi. Była cisza, więc wróciłam szybko do pokoju po walizkę. Wzięłam ją pod pachę i zeszłam na dolne piętro. Wyszłam z mieszkania nawet go nie zamykając, tylko kierując się szybko do windy. Zjechałam na podziemny parking, spakowałam walizkę do bagażnika, zamknąłem auto i wróciłam na górę.
Chłopak dalej spał, więc wzięłam się za szybkie śniadanie, dla naszej dwójki.
Postawiłam na naleśniki.
Wyjęłam z lodówki potrzebne produkty i wzięłam się za przygotowywanie.
Smażąc już ostanie, słyszałam że ktoś toczy się ze schodów. Podniosłam głowę, widząc Patryka w samych czerwonych dresach.

- dzień dobry - zaczęłam - jak się spało? - spytałam, próbując nie patrzeć na brzuch chłopaka.
- dzień dobry - przetarł oczy - najwygodniejsze łóżko na jakim spałem, serio, z chęcią bym tam wrócił - usiadł, przy wyspie, naprzeciwko mnie.

Nałożyłam na talerz parę naleśników i dałam je chłopakowi. Rzucił szybkim „dziękuję" i wziął się za jedzenie.


- zbieraj dupe, jedziemy! - krzyknęłam do chłopaka, przysypiającego na kanapie.
- już wstaje, spokojnie kobieto - jęknął i po krótkiej chwili, był już obok mnie.
- masz wszystko? - spytałam, przyglądając się Patrykowi.
- oczywiście - zasalutował i się zaśmiał.



- szkoda że nie jedziesz - zaczął - nie będę miał z kim spędzać czasu - odparł smutno, podziwiając nocną warszawę.
- przecież będziesz miał całe genzie i Karola nawet - szturchnęłam go łokciem, żeby się uśmiechnął. Udało się.
- no wiem, ale tak dziwnie jest mi spędzać z nimi czas, wiedząc że niedługo się to zmieni i nie będę już nagrywał w takiej grupie. Będzie mi tego brakowało - westchnął.
- nie dziwię się, nagrywanie w takiej zgranej grupie musi być cudowne - chłopak odpowiedział szybkim „jest" uśmiechając się, dalej patrząc w szybę.


Resztę drogi na lotnisko Patryk prześpiewał, mówiąc że musi znać moje zdanie, na temat tekstów które ostatnio napisał.


- i to tyle - odparł, uśmiechając się w moją stronę.
- niech zgadnę - położyłam palca na brodzie, udając że się zastanawiam - nazwiesz ją tanatofobia - wzruszyłam ramionami i wyszłam z samochodu.
- skąd wiedziałaś! - krzyknął, zamykając drzwi od auta.
- może dlatego że śpiewasz tam - podszedł do mnie, z wyjętą już walizką - „moja tanato-tanatofobia, moja tanato-tanatofobia" - cytowałam, patrząc mortalowi w oczy.
- zapamiętałaś - uśmiechał się zadziornie, zarzucając rękę na moje ramię.

Jeszcze przed wyjściem z auta, napisałam do Julity, z pytaniem gdzie jest zbiórka. Od razu w wiadomości zwrotnej, otrzymałam, że stoją od razu przy wejściu, więc objęłam chłopaka ręką w talli i zaczęłam ciągnąć w stronę wejścia.


- Boże Rozalka, stęskniłam się! - krzyknęła Hania, widząc mnie jako pierwsza, przez co każdy zwrócił na nas uwagę.
- cześć Hanno - wiedziałam, że się zezłości jak tak ja nazwę. Puściłam chłopaka i rozłożyłam ręce, żeby przytulić blondynkę.
- rozmawiałyśmy o tym - pogardziła mnie palcem i poszła przytulić chłopaka, który stał cały czas obok mnie.
- teraz ja! - powiedział, świeży biegnąc lekko w moją stronę, z rozłożonymi rękami.


Po wyściskaniu chłopaka, przywitałam się z całą resztą szybkim przytulasem, aż napotkałam swoje ulubione tęczówki, które były we mnie wpatrzone. Podeszłam do bruneta, uśmiechając się szeroko i wtulając w jego klatkę piersiową. Bartek objął mnie mocno swoimi ramionami wokół tali i złożył całusa na moim czole.


- cześć, jak się czujesz? - zapytał, głaszcząc mnie po głowie.
- dobrze, ale z chęcią poszłabym dalej spać - uśmiechnęłam się, odrywając głowę od bruneta.
- ja nie mogę powiedzieć tego samego - posłałam mu pytający wzrok - spokojnie - zaśmiał się - nie zmrużyłem dzisiaj w ogóle oka.
- masz dwunasto godzinny lot, prześpisz się w samolocie - poklepałem chłopaka po ramieniu.
- wolałabym z tobą - uśmiechał się, ruszając sugestywnie brwiami.

Kończymy to i znikam // Bartek KubickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz