35

109 6 16
                                    

Ból.

To jedyne co czuł.

Był w jakimś czarnym korytarzu, przez trzy miesiące swojej śpiączki trafił tu już dziewięć dziesiąt dwa  razy, zawsze na końcu korytarzu stało lustro przez, które obserwował co się dzieje w jego sali szpitalnej, obok niego zawsze stała świeczka która rozjaśniała mu drogę do lustra, gdy Lucyfer się śpieszył mógł zobaczyć jak jego ukochany przynosi mu kwiat czasem coś opowiadał i zawsze na koniec całował go albo w dłoń albo w czoło. Więc blondyn w miarę swoich sił podniósł świeczkę i szedł, wokół niego było pełno oczów ale nie przejmował się chciał tylko zobaczyć Alastora.

W końcu dotarł pod lustro, usiadł po turecku widział siebie. Nie wiedział ile ma jeszcze czasu do przybycia jego ukochanego ale czekał. Popadał już w lekką paranoje po słyszał szepty jakieś rozmyte i ledwo słyszalne ale słyszał coś w stylu że ma wrócić cofnąć się w tym rzecz że Lucyfer nie chciał wracać chciał zostać, patrzeć, może w końcu poczuć coś.

Ale jego małe serudszko zostało złamane.

Nie pojawił się, miał się pojawić obiecał.

Czuł się jak bezradne dziecko które chciało paść i zacząć płakać w poduszkę, ale żadnej poduszki tu nie miał, a czuł że jego czas się kończy zaczął znikać czuł się bezradny gdyby ktoś go teraz zaatakował dałby się porwać na strzępy, nie zostało z tego anioła sprzed tysięciu lat nic. Obie miłości jego życia go zawiodły niby to nic takiego ale Lucyfer brał sobie do serca obietnice nie wiedząc, że Alastor właśnie ratuje mu życie.

UWAGA OPIS SCEN MORDU I TORTUR WRAŻLIWSI CZYTELNICY PRZEWINCIE

Alastor właśnie miał przed sobą kupkę demonów, które miały doczynienia z Ewcią, a on miał ochotę rozszarpiać każdego, a potem ich zjeść. Ale nie chciał robić tego tak od razu.

Małymi kroczkami jak to mówią.

Więc odwiązał jednego i wziął go do drugiego pokoju w swojej norze do zabijania w której był już Husk i Niffty, czasem mu pomagali w rzezi.

Sala śmierci, urocza nazwa.

Olał przyjście do swojego ukochanego aby go odzyskać, odkryli z Michaelem, że Lucyfer jest w tym stanie przez czar Eve, która wyparowała.

Trzeba wziąć sprawy w swoje silne ręcę.

Posadził jeńca na krześle, nucąc wesołą nutkę przywiązał jakiegoś chłopaka.

-Dobrze, jak się masz?- zapytał jeleń rozciągając usta w uśmiechu.

-Kim ty kurwa jesteś?!- Zapłakał chłopaczek próbując się wyrwać.

-Alastor! Miło mi cię poznać...- Powiedział i spojrzał na kartkę, którą trzymał Husk, obok zdjęcia demona którego teraz gnębił było imię Ralph- Ralph!

-Wypuść mnie! Nie znam cię!- Krzyknął Ralph.

-Ale znasz Eve, prawda?- Zapytał Alastor sięgając po nóż, nałożył na siebie plastikowy fartuch i gumowe rękawiczki aby zbyt się nie ubrudzić.

-Nie.

Alastor prychnął stanął za ofiarą i rozerwał kawałek ubrania na obojczyku i zaczął w niej grzebać końcówką ostrza przez co na ubranie demona o zielonej skórze od razu trysnęła krew.

-DOBRA DOBRA!- zaczął się wydzierać  Ralph, wiercił się i próbował wyrwać tak że sam nabił się na nóż Alastora. Na co radiowy demon westchnął podirytowany.

-Kurwa- Burknął Al i wyrzucił zwłoki po czym sięgnał po drugą ofiarę.

wydłubał mężczyźnie oko, odciął dłoń i przypalił ranę żeby się szybko nie wykrwawił, wbił nóż w łydkę złamał kość udową, a demon o imieniu Józef i tak nie pękał, poroże Alastora zaczęło rosnąć, oczy zmieniły kolor, a jego postawa zaczęła przybierać bardziej demoniczy wygląd.

-Dobra! Eve jest w niebie! Znów się tam przeniosła!


______________________________________
krótki aj noł ale usunęło mi pół rozdizału więc wrzucam wam co mam

tak btw zapomniałam że ja mam to konto przelogowałam się niechcący XDDDDD

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 25 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

serce nie sługa- RadioappleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz