31

290 13 35
                                    

UWAGA W ROZDZIALE WYSTĘPUJE TAKI PÓŁ NA PÓŁ ATAK PANIKI I NIEŚWIADOME SAMOOKALECZANIE SIĘ.

Lucyfer od razu gdy wszedł do pokoju, zrzucił cylinder z głowy wplotł palce jednej dłoni we włosy, otworzył balkon i na niego wbiegł chwytając się barierki aby złapać oddech.

Jego twarz była zarumieniona i mokra od łez pomimo że próbował nie mógł złapać oddechu. Coś było nie tak i wiedział to dość bardzo.

Mógł jechać do tych Vees i ich po prostu rozpierdolić ale sam fakt że Alastor zamiast mu powiedzieć wolał zerwać go dobił. Usłyszał otwieranie drzwi balkonowych i zobaczył swoją córkę od razu wytarł łzy i próbował się uspokoić.

-Tato wiem o tobie i Alastorze- Powiedziała dość smutna i usiadła na barierce które jakościowo zostały bardzo poprawione tak aby bez strachu można było na nich usiąść i podziwiać piekło. Lucyfer drżąc zrobił to samo co jego córka.

-To już nieakutalne, pokłóciliśmy się- Powiedział król piekła rozczesując dłonią włosy, które opadły na jego czoło.

-To też wiem- Rzuciła i odwróciła wzrok od ojca aby wziąć oddech.

Lucyfer zrobił to samo, musiał porozmawiać z Charlie o tym bo choć wiedział że ona nie jest już dzieckiem to widział, że ją to bolało. Konkretniej wiedział, że bolał ją rozwód jego i Lilith.

-Jak się trzymasz?- Zapytała księżniczka.

Lucyfer spojrzał na nią zdziwiony i zamrugał kilka razy.

-Yyy no... Nie zbyt dobrze- Odpowiedział blondyn.

-Kochasz go?- Dziewczyna zadała kolejne pytanie.

-Tak, kocham i to nawet nie wiesz jak jest to okropne ale kocham go najbardziej jak mogę- Powiedział Lucyfer, Charlie skinęła głową i zeszła z barierki Lucyfer odwrócił się do niej i zapytał:

-Nie jesteś zła?

-Nie- Rzuciła szybko i przytuliła ojca- Byłam przez chwilę bo nie dotarło do mnie że nie kochasz mamy ale nie jestem zła ani nic toleruje twój wybór- Rozwinęła odpowiedź po czym wyszła z pokoju a Lucyfer został sam z sobą. Chciał zejść z barierki ale poślizgnął się i rozłożył skrzydła aby nie spaść i dopiero zdał sobie z czegoś sprawę.

Skrzydła mnie utrzymały...

A jak wkurzyłem się na Alastora wyrosły mi rogi i ogon, a wcześniej jak się zestresowałem sam ogon.

EVE ODDAŁA MI MOCE.

KOBIETO KOCHAM CIĘ.

nie dobra nie przesadzam.

Z jego transu wyrwało go to że skrzydła znów zaczęły się robić ciężkie i przestały go unosić.

Co oznaczało ponowny brak mocy.

Zareagował dość szybko gdy już spadał złapał się barierek i wciągnął na balkon po czym upadł na czworaka zestresowany tym, że mógłby umrzeć.

Przez brak mocy stał się znów zwykłym aniołem zwykły śmiertelnik który poszedł do nieba po śmierci.

-Kurwa jebana dziwka- warknął Lucyfer sam do siebie wszedł do pokoju i schował skrzydła a potem poszedł do kuchni wyjął najostrzejszy nóż i rozłożył skrzydła.

Narzędzie przyłożył do krawędzi skrzydła i naciął jedno aby sprawdzić ból lekko syknął, a jego oddech przyśpieszył przez złotą krew wypływającą z rany.

Dasz radę.

Ale w pokoju.

Zgodnie z swoimi myślami wrócił z nożem do pokoju i zrobił to co chciał czyli wyciął kilka piór z sześciu skrzydeł z głośnymi dźwiękami bólu po chwili jedyne co czuł przy odcinaniu piór to ulgę. Robił to aby powoli dojść do odcięcia całych skrzydeł.

siedział tyłem do drzwi więc nie był w stanie zobaczyć kogoś kogo usłyszał odwrócił się gdy usłyszał głos:

-Co ty odpierdalasz?!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Heh... No wiecie OSTRZEGAŁAM TAK?

Kocham was🥰

Zgadujcie kto go przyłapał

serce nie sługa- RadioappleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz