Lucyfer obudził się cały obolały dotknął swojej szyi gdzie była rana po zębach Alastora gdy uniósł głowę zobaczył na szafce kubek z herbatą która o dziwo była ciepła wypił cały napar na raz odstawił kubek na szafkę i sięgnął po kartkę która była napisana brzydkim pismem.
Smacznej Herbatki, nie bój się nic tam nie dałem nie mogę cię jeszcze zatruć. Jeszcze. Śpij tyle ile potrzebujesz bo ostatnie spotkanie z Lilith nie wpłynęło na ciebie dobrze a ja nie będę cię znów zbierał z podłogi. PS. masz bardzo dobrą krew.
Alastor.
Pierwsze co chciał zrobić to...
No właśnie, Co?
Sam się zastanawiał co by takiego zrobić, nie będzie dzwonić do Charlie bo w końcu miała się dobrze bawić razem z przyjaciółmi ostatecznie wziął książkę i zaczął czytać. Zegar wyświetlał siódmą trzydzieści ostatecznie Lucyfer poddał się z czytaniem i poszedł spać
Alastor po tym jak zaniósł króla do sypialni, przejrzał obecnie jedyną kobietę w hotelu, wszedł do biura Charlie a tam stała była królowa piekła z teczką Charlie w dłoni.
-A czegoż tu królowa szuka- zapytał Alastor.
-Charlie- odpowiedziała co było najsłabszą wymówką na świecie bo przecież Charlie nie było w hotelu, a ona o tym wiedziała.
-Charlie nie ma w hotelu, a ty o tym wiesz. I to bardzo dobrze- Odrzekł demon.
-Nie spełniłeś warunków umowy, miałeś chronić Charlie i mieć na nią oko gdyby Lucyfer zawiódł. Więc gdzie ona jest?- wypaliła nagle.
-Dobrze się bawi tam gdzie ja nie mam ochoty być- odpowiedział na zaczepkę, wyjął z jej rąk teczkę i odstawił do szuflady w, której powinna być.- Idź do swojej sypialni a ja powiem że cię tu nie było- Dodał i delikatnie bo przecież jest dżentelmenem wyprowadził ją z biura właścicielki hotelu, która teraz zapewne wychodziła z hotelu aby pójść do jakiegoś cyrku albo innego tego typu miejsca. Tak o siódmej rano Charlie budziła cały hotel do życia więc i na wycieczce nie dawała im odpoczynku. Alastor poszedł do kuchni i zrobił herbatę dla Lucyfera poszedł z nią do jego pokoju i zostawił ją z kartką. Po tej czynności wrócił do swojej sypialni ale po chwili stwierdził że pora wybrać się do swej przyjaciółki Rosie.
Droga do kolonii kanibali nie trwała długo bo nie miał żadnych niespodziewanych przystanków aby kogoś zjeść, nie był aż tak żądny krwi bo nie dawno wypił kilka litrów z małego króla. Ale na tyle aby mógł funkcjonować. Dotarł do kolonii kanibali i od razu udał się do sklepu swojej przyjaciółki, która jak zawsze tam była gdy ujrzała go w wejściu przepchała się przez tłum do przyjaciela.
-Alastor!- krzyknęła uśmiechnięta od ucha do ucha gdy zobaczyła wiecznie uśmiechniętego przyjaciela. Alastor bez słowa przytulił Rosie i poszli razem w bardziej odludne miejsce gdzie mogliby w spokoju porozmawiać.
Usiedli na fotelach na przeciwko siebie ale Rosie wstała aby nalać dla Alastora herbaty i zaczęli plotkować na wiele tematów lecz nagle temat spłynął na hotel.
-A jak ten Hazbin Hotel kochany?- Zapytała Rosie popijając herbatę.
-W porządku, ostatnio zaczął cieszyć się większą popularnością lecz nowych gości brak- Odpowiedział na pytanie przyjaciółki.- Lecz mamy kilka delikatnych problemów- dodał.
I tak się ciągnęło przez kilka godzin plotkowania i rozmawiania o wszystkim co istnieje.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
HEJKAAAAA OGÓLNIE NAGŁA WENA WIĘC MACIE TAKI KRÓCIUTKI.
W OGÓLE JAK MYŚLICIE ROBIĆ TAKIE WIERNE DO ORYGINAŁU ŻE NIEKTÓE RZECZY BĘDĄ OPISYWANE JAKO PIOSENKI CZY NIE?
MI OSOBIŚCIE BY SIĘ TO DZIWNIE PISAŁO I CZYTAŁO.
CZYTASZ
serce nie sługa- Radioapple
أدب الهواةLucyfer wielki król piekła, Alastor overlord który budzi a bardziej budził postrach oboje cierpią do siebie nienawiścią ale serce nie sługa. [shipy które się tu pojawią: huskerdust, Charlie i Vaggie, radioapple] [wiem Alastor jest ace ale jeśli coś...