ROZDZIAŁ 25. IDEAŁ

173 8 3
                                    

Dziś Christian odebrał mnie z uczelni. Co prawda mogłam wrócić sama, ale uparł się, że po mnie przyjedzie, a ja jakoś nie za bardzo protestowałam. Tak samo jak wtedy, gdy już byliśmy w samochodzie, a on zaproponował jedzenie u siebie.

Przecież byłam głodna. Więc czemu miałabym odmówić dobrego jedzenia?

Nie miałabym odwagi powiedzieć tego na głos, ale chłopak gotował chyba lepiej od mojej mamy. A moja mama bzika na punkcie kuchni...

– To co dobrego dziś jemy? – zapytałam, wchodząc do mieszkania i odkładając torbę na komodę, która stała przy drzwiach.

– To, co zrobisz – zaśmiał się, rzucając klucze na ten sam mebel. Zmierzyłam go wzrokiem, prychając.

Doskonale wiedział, że byłam fatalną kucharką.

– Jeśli chcesz się otruć – zaśmiałam się, wzruszając ramionami.

Christian też się zaśmiał, a ja nie potrafiłam oderwać od niego wzroku. Byłam bezsilna jeśli chodziło o niego.

– Myślałem o Pisto Manchego – powiedział już poważnie, mijając mnie i udając się do kuchni. Od razu ruszyła za nim. – Co ty na to, gwiazdeczko?

Gwiazdeczko.

Rozczulało mnie to określenie. I chyba czułam właśnie motylki brzuchu. Zresztą nie pierwszy raz. Lecz tak jak zawsze skarciłam się za to. Nie mogłam odczuwać cholernych motylków spowodowanych zachowaniem Christiana. Jakie by ono nie było. Jak urocze by nie było.

– Pomożesz mi? – zapytał, wybudzając mnie z chwilowego zamyślenia.

– Hm?

Chłopak właśnie wyciągał składniki z lodówki.

– Pomożesz mi? – powtórzył, pokazując na blat przy kuchence, na którym kładł warzywa.

Spojrzał na mnie, próbując na mnie wpłynąć w ten sposób. Jego wzrok jak zawsze był intensywny. Ale szczerze? Polubiłam to.

– Nie żartowałam – odpowiedziałam od razu. – Serio mam dwie lewe ręce do gotowania.

– To akurat nic trudnego, Mel – mruknął, dodając szybko rozbawiony: – Myślę, że z pokrojeniem warzyw byś sobie poradziła. – Wyciągnął w moją stronę nóż, chcąc bym go przyjęła. – Chyba potrafisz, nie?

Odbiłam się od blatu, o który się opierałam i ruszyłam w jego stronę.

– Chyba potrafisz – sarknęłam, powtarzając jego słowa.

– Nie martw się, gwiazdeczko – szepnął. – Jak coś będę obok. – Musnął palcami mój podbródek.

– Daj mi to.

Teraz dzielił nas nóż, który przejęłam od niego, co wyglądało komicznie. Zmrużyłam oczy, obserwując Christiana, który nachylił się w moją stronę... całując mnie w nos. Odskoczyłam momentalnie, starając się skupić na zadaniu, które dostałam.

Odwróciłam się w stronę kuchenki, opierając ręce na blacie.

– To, co dokładnie mam zrobić? – specjalnie zmieniłam temat, a raczej zignorowałam jego gest, co nie uszło uwadzę piłkarza.

Zaśmiał się, ale nie skomentował mojego zachowania.

Zachowywałam się impulsywnie i gwałtownie, ale nie chciałam doprowadzić ponownie do momentu, w którym stracę kontrolę. Nie rozumiałam tego, co się działo. Nie rozumiałam tego czego od niego oczekiwałam.

Stanął za mną, wyciągając rękę po warzywa, które zaraz położył na deseczce, przy tym ocierając swoją dłoń o moją. Przycisnął mnie swoim ciałem do blatu, napierając na mnie. Wzdłuż mojego kręgosłupa przeszedł mnie przyjemny dreszcz.

GraczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz