ROZDZIAŁ 30. ZMIANA NARRACJI

542 14 5
                                    

CHRISTIAN

Chyba zwariowałam na punkcie dziewczyny, co nigdy miało się nie wydarzyć. Jednak już w momencie, w którym zobaczyłem ją pierwszy raz, wiedziałem, że może okazać się moją słabością i... była nią. Choć może nie do końca? Widziałem w niej siłę, moją siłę.

Oszalałem na punkcie niesamowicie pięknej, wyszczekanej, impulsywnej i niezależnej dziewczyny. Na punkcie córki swojego kapitana, co na ten moment starałem się ignorować, jak tylko potrafiłem. Nie było to łatwe, biorąc pod uwagę fakt, że dzieliłem z nim szatnie, a Mel była dla niego dalej małą dziewczynką, którą chroniłby przed całym światem. W tym również przede mną.

Czy mnie to dziwiło? Nie bardzo. Wiedziałem, jaką miałem reputacje.

Czy miałem już za sobą rozmowę z nim? Owszem, ale miałem świadomość, że na tym się nie skończy. Na razie tylko wypytał o nas i o naszą relację, a ja go zbywałem, tłumacząc to sobie robieniem tego dla jego dobra.

Ostatnie czego chciałby słuchać to zachwyty nad jego córką, nad jej niesamowitym ciałem, nad każdą naszą bliskością, każdą nocą, którą spędziła u mnie i każdą chwilą, w której mogłem ją wielbić, jak na to zasługiwała. Oj, zdecydowanie nie chciał o tym słuchać. Nie był gotowy nawet poznać moich myśli o jego małej dziewczynce.

Która nie była mała. I nie była tak niewinna, na jaką wyglądała. Za każdym razem, kiedy wracałem myślami do niej, do moich ust na jej ciele, do jej widoku, kiedy leżała w moim łóżku rozsypując się na pieprzone kawałeczki pod wpływem przyjemności, którą jej sprawiałem, moje tętno wariowało, a krew buzowała niemiłosiernie, powodując że dostawałem spazmy. Od samego myślenia o niej robiłem się twardy, a to mnie pogrążało.

– Razem przyjechaliście? – zapytał Lucas, kiedy tylko weszliśmy do restauracji, w której byliśmy umówieni z przyjaciółmi na kolację.

Mieliśmy ponad tydzień wolnego między meczami, co nie zdarzało się zbyt często. W sumie nigdy, więc postanowiliśmy to uczcić spotkaniem. I tak, przyjechaliśmy razem, ponieważ postanowiłem ją odebrać z domu, żeby nie musiała włóczyć się sama.

– A co? – odpowiedziałem od razu pytaniem na pytanie, a Mel w tym samym czasie powiedziała:

– Tak. – Wzruszyła ramionami, wymijając mnie, witając się ze wszystkimi i siadając na jednym z wolnych krzeseł.

Ja szybko zrobiłem to samo, zajmując miejsce obok niej. W sumie jedyne wolne, ponieważ wszyscy już zajęli swoje. Czekali tylko na nas, więc nie dziwnego, że cała ich uwaga była skoncentrowana na nas.

Jednak oni postanowili tego nie skomentować, co nie omieszkał zrobić oczywiście Lucas:

– Fajnie. Paliwo drogie, więc warto w ten sposób oszczędzać – sarknął.

Przekręciłem oczami, następnie mierząc chłopaka surowym wzrokiem, dając mu przy tym znać, żeby się zamknął, co jak z czasem się okazało, nie podziałało.

– Zamówiliście już coś? – zapytałem.

– Nie, czekaliśmy na was – odezwał się Nico.

Po chwili podszedł do nas kelner, który wzrokiem zmierzył najpierw Martinę, a później Melissę, dopiero potem koncentrując się na naszych zamówieniach. Miałem ochotę mu jebnąć, ale powstrzymałem się, nie chcąc robić afery. Już widziałem te wszystkie nagłówki stworzone przez pseudo dziennikarzy. Postanowiłem więc jedynie położyć rękę na oparciu Mel, mając w dupie to, co pomyślą nasi przyjaciele.

Kelner w końcu sobie poszedł, ale ja rękę zostawiłem, smyrając palcami ramie dziewczyny. Stało się to jakoś tak mimowolnie, ale żadnemu z nas nie przeszkadzało.

GraczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz