ROZDZIAŁ 26. A JEDNAK

100 7 5
                                    

WRÓCIŁAM!

Mam nadzieję, że nie tęskniliście za mocno (ale, że jednak trochę tak; oczywiście nie za mną lecz za Mel i Christianem). 

Obiecałem wam coś - OD DZIŚ ROZDZIAŁY CODZIENNIE AŻ DO ZAKOŃCZENIA HISTORII!

Obudziłam się w nie swoim pokoju. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, od razu orientując się czyja to była sypialnia. Wiedziałam zbyt dobrze, do kogo należało łóżko, na którym spałam. Jednak ta świadomość wcale, nie poprawiała mojej sytuacji. Było chyba jeszcze gorzej...

Cholerna sypialnia Christiana Alvareza.

Cholerny Christian Alvarez.

I cholerne łóżko Christiana Alvareza, które nim pachniało.

Szybko wróciły do mnie wspomnienia z późnego wieczoru, zwanego już przez niektórych nocą. Tego jak źle się czułam, tego jak Christian mnie wysłuchał, nie przerywając. Tego jak objął mnie ramieniem, włączył bajkę i przykrył kocem. I wreszcie tego jak przysnęłam i ocknęłam się dopiero w momencie, gdy zanosił mnie do pokoju, pytając czy nie chce się przebrać.

Właśnie dlatego leżałam w jego ciuchach, w dodatku w jego łóżku. Czy mogło być gorzej? Czemu on do cholery nie mógł położyć mnie w pokoju gościnnym? Czemu to zawsze musiała być sypialnia, przez którą robił mi sieczkę z mózgu?

Czemu nie mógł mnie wyprosić za drzwi i kazać wracać do domu?

Wiedziałam, że tego ostatniego nie byłby wstanie zrobić. Jak już to, odwiózby mnie, a nie kazał szwędać się samej po nocy. Mógł wydawać się dupkiem, ale nie był nim, co zdążył mi już udowodnić. Udowadniał to każdego kolejnego dnia, przez co coraz częściej dochodziła do mnie ta zaskakująca prawda. Codziennie coraz dobitniej, mocniej i wyraziściej.

Lubiłam Christiana Alvareza. I chyba więcej niż tylko lubiłam...

Po chwili odnalazłam telefon, widząc na nim wiadomość od mamy, informującą mnie o tym, że wszystko już w porządku i wiadomość od... Christiana, na sam jej widok zmarszczyłam brwi.

Kiedy do mnie napisał i po co?

Od Christian:

Nie wychodź.

Skrzywiłam się, nie wiedząc o co mu chodziło? Miałam poczekać aż się obudzi, a może gdzieś poszedł. Było to przecież takie głupie...

Nie posłuchałam się i po kilku minutach bezczynnego siedzenia w łóżku, w którym nie potrafiłam pozbierać myśli, sięgnęłam po swoje ciuchy, które leżały tak jak ostatnio i postanowiłam pójść do łazienki się przebrać.

Przeszkodził mi w tym jednak czyjś głos. Męski głos, jednak nie należący do Christiana.

– Cześć, Mel – zaśmiał się. – Miło się widzieć.

Spięłam się, nieruchomiejąc.

Lucas. Co on tu do cholery robił?

Kuźwa. Poważnie? Naprawdę musiał przyłapać mnie... na tym. Już wyobrażałam sobie, jakie myśli podsunął mu ten zidiociały łeb. A najgorsze było to, że mogłyby one okazać się one prawdą.

Było mi tak bardzo głupio. Czułam zażenowanie, cała się czerwieniąc i płonąc żywcem ze wstydu, który pojawił się mimowolnie. Nikt nie chciałby zostać przyłapany w koszulce jakiegoś faceta, parudując po korytarzu.

– Hej – mruknęłam, wyminając go i zanim się odezwał, dodałam: – Ani słowa – zagroziłam, udając pewną siebie, mimo że w środku drżałam z przerażenia. – Muszę do toalety. – Pokazałam na drzwi i weszłam do środka, oddychając z ulgą.

GraczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz