Rozdział 33. Barcelońska Elvira

72 6 4
                                    

– Jak się spało? – szepnął Christian wprost do mojego ucha, następnie je całując.

Mimowolnie uśmiechnęłam się na ten czuły gest. Uwielbiałam, gdy taki właśnie był. I wiedziałam, że nie grał, nie udawał przede mną kogoś kim nie był. Czułam, że był w tym szczery.

– Dobrze – mruknęłam, odwracając się bardziej w jego stronę, by na niego spojrzeć. – A tobie?

– Niesamowicie. – Przytulił mnie do siebie.

Długo biłam się z myślami, ale w końcu zapytałam:

– Wszystko w porządku?

Skrzywił się, ale szybko pokiwał głową, nieco się ode mnie odsuwając. Po jego reakcji wiedziałam, że nie było w porządku. Coś go gryzło, a ja chciałam dowiedzieć się co. Spędziliśmy całą noc razem. Była ona wspaniała, ale... momentami wydawał się nieobecny.

– Ej, o co chodzi? Dziwnie się zachowujesz...

Milczał. Przybliżyłam się do niego, kładąc głowę na jego klatce piersiowej.

– Przecież widzę, Christian. Proszę powiedz mi.

– Zagrałem wczoraj po raz pierwszy od dziesięciu lat – mruknął, nawet na mnie patrząc.

Tak wiele go to kosztowało?

– Czemu tyle nie grałeś? – zapytałam, choć szybko pożałowałam tego pytania.

– Granie za bardzo kojarzy mi się z mamą. To ona mnie uczyła grać...

– O jezu, przepraszam. – Usiadłam, poprawiając się na łóżku. – Gdybym tylko wiedziała, nie zmuszałabym cię do tego. Przepraszam, nie chciałam...

– Nie przepraszaj, Mel – powiedział łagodnie, obdarzając mnie łagodnym uśmiechem. – Gdybym nie chciał, nie zagrałbym. – Złapał mnie za rękę, przybliżając ją do swoich ust, a następnie pocałował jej wierzch. – Po prostu uderzyły we mnie wspomnienia, ale to dobre wspomnienia, wiesz?

– Domyślam się.

– Nie martw się, Mel. Jest naprawdę okay. Zaraz mi przejdzie. – Pocałował mnie ponownie, tym razem w usta.

– Na pewno?

– Na pewno. Już jest dobrze, bo jesteś ze mną – mruknął, obejmując mnie ramieniem. Czułam się tak bezpiecznie jak nigdy. – Jakby nie miało być w porządku po nocy spędzonej z tobą? Podczas poranku, w którym obudziłaś się w moim łóżku? Obok mnie?

Zrobiło mi się tak cieplej na sercu. Zabiło chyba odrobinę mocniej.

Dobra, bardziej niż odrobinę. Waliło właśnie jak oszalałe.

Byłam po uszy w nim zakochana. I już nie było odwrotu. Wpadłam po uszy. Próbując odgonić myśli i zarazem odwrócić jego uwagę od swojej niekontrolowanej relacji, powiedziałam:

– A co z kontraktem, co piłkarzyku? – palnęłam głupio, na co spojrzał na mnie zdezorientowany.

Szybko tego pożałowałam.

– Co?

– Nie podpisałeś ze mną swojego słynnego kontraktu... – sarknęłam.

– Dobry żart... Jesteś naprawdę niemożliwa, gwiazdeczko – zaśmiał się, odchylając się i sięgając po telefon. – Która godzina? – Spojrzał na ekran.

– Czemu od razu niemożliwa? – oburzyłam się. – Tylko pytam. – Wzruszyłam ramionami.

– Nie będę niczego z tobą podpisywać, Mel. – Pochylił się znów w moją stronę, całując mnie krótko, a następnie dodał: – I dobrze o tym wiesz gwiazdeczko. Najchętniej spędziłbym tu z tobą cały dzień, ale muszę się zbierać na trening.

GraczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz