Obiecałam Sebastianowi i Lucasowi, że dam mu szansę. Że pochopnie nie będę go oceniać i próbowałam dotrzymać tej obietnicy, choć to było trudne.
On mi to utrudniał, spóźniając się czy będąc tak bardzo aroganckim, jak wtedy po meczu. Biła od niego tak duża wyższość, uważał się za lepszego od nas, gardził takim "plebsem jak my". Dziś jednak zachowywał się nieco inaczej, był znośny. Do czasu. Wkurzył mnie parę razy, ale nie tak jak wtedy, gdy się spóźnił, olewając wywiad dla jakiejś imprezy. Widziałam stories Lucasa, byli razem i doskonale się bawili. Tak świetnie, że zaspał na nasze spotkanie, ale nie mogłam być aż tak na niego zła, ponieważ wiedziałam, że po części to była też moja wina. To ja zmieniłem godzinę naszego spotkania przez małe zamieszanie z planem zajęć... Mógł przecież mieć inne plany.
Miałam tylko nadzieję, że nie usprawiedliwiam go z poczucia winy, które wciąż mi ciążyło. Było mi wstyd że tak się zachowałam, kiedy on martwił się o zdrowie czy nawet życie swojej babci.
Nie miałam już wyjścia. Zostało za mało czasu, by znaleźć kogoś innego a mało tego profesor przypomniał mi o Christianie przy każdej możliwej okazji. Tak bardzo chciałam zdobyć te praktyki, że byłam w stanie udać się po raz trzeci na spotkanie z nim. Jednak idąc tam powtarzałam; że czwartego razu nie będzie.
Zależało mi na tym, było to spełnieniem moich marzeń, ale miałam też swoją godność, która i tak już ucierpiała, wchodząc na układu z profesorem. Jednak nie byłam tak niezależna jak mi się wydawało, w dodatku okazałam się hipokrytką. Oceniałam innych poprzez ich korzystanie ze znajomości, krzyczałam na Sebastiana, babcie, gdy tylko to robili, a sama przy pierwszej lepszej okazji, zapomniałam o swoich zasadach. Męczyło mnie to cholernie, próbowałam to racjonalizować, ale nie oszukujmy się do tej pory nie mogłam przełknąć tego, że zgodziłam się na to, a mimo to siedziałam z Christianem w kawiarni, zadając mu pytania i słuchając jego odpowiedzi.
To był już sukces; przyszedł, nie spóźnił się, a w dodatku żadne z nas jeszcze nie ucierpiało z ręki tego drugiego.
Chociaż było blisko. Zachowywał się właśnie jak palant, który lekceważąco odpowiadał na moje pytanie odnośnie jego roli na boisku. Tłumaczył mi podstawowe rzeczy, jakby rozmawiał z jakimś dzieckiem. Mówił, tak jakbym nie znała podstawowych zasad... A jego ton głosu był przy tym tak delikatny. Wyczuwałam jednak w nim nutkę drwiny. Nie traktował mnie poważnie. Dalej uważał, że się nie znam... Że to nie zawiera dla mnie. Tylko po co do cholery się zgadzał na ten wywiad skoro miał takie podejście?
Już zaczynało mnie to irytować.
– Napastnik ma więc za zadanie strzelać gole...
Co za idiota. Boże.
– Przestań do mnie mówić w taki sposób – powiedziałam w końcu, nie mogąc się powstrzymać.
– W jaki niby? – Spojrzał prosto w moje oczy, przez co byłam zmuszona mierzyć się z nim w pojedynku, czego nie chciałam.
Jego wzrok był tak intensywny, że faktycznie mogłabym zapomnieć teraz, ile minut trwa mecz.
– Jak facecik przekonany o swojej wyższości nad kobietą – powiedziałam po chwili, wracając na ziemię.
– Czym niby to robię, Mel? – zapytał, akcentując moje imię. – Odpowiadając na twoje pytania?
On naprawdę tego nie widział, czy tylko udawał?
– Odpowiadając mi na nie, jakbyś rozmawiał z pięcioletnim dzieckiem.
– To ty zadałaś mi pytanie o moją rolę na boisku, jakbyś nie wiedziała od czego jest napastnik.
CZYTASZ
Gracz
Ficção AdolescenteNiektórzy faceci są po prostu dupkami... Takie zdanie o nich ma właśnie Melissa, która sparzyła się nie raz, nie dwa. Gdy spotkała Christiana Àlvareza... potwierdziła tylko swoją teorię. KOLEJNY DUPEK na jej drodze, moi kochani! ~~~~ ⭐ Barceloński...