➺ ROZDZIAŁ 32. Malinowe brownie

512 44 1
                                    

Nie miałam do tej pory pojęcia gdzie się wybieramy. Próbowałam wyciągnąć cokolwiek od Martina, który akurat był w Anglii, więc leciał razem ze mną i kilkoma znajomymi Lando, ale za każdym razem zaczynał się śmiać i mówił tylko, że będzie zimno.

— Powiedz mi coś, czego nie wiem. Mamy grudzień, a my lecimy w góry!

— Mam zakaz, sorry! Na wszelki wypadek przygotuj się na drinki z palemką — zaśmiał się znowu i poczochrał moje włosy.

Widzieliśmy się pierwszy raz w życiu, ale on już traktował mnie jak swoją dobrą znajomą, a ja czułam się całkiem komfortowo w jego towarzystwie. Z resztą - poza Fewtrellem, Pilao i Norrisem - nie rozmawiałam za wiele, raczej trzymałam się bliżej nich, bo z nimi już znałam się wcześniej. Szczególnie cieszyłam się na spędzanie czasu z Pietrą, tęskniłam za nią w roli mojej starszej siostry.

Dowiedziałam się w drodze, że wybieramy się do Szwajcarii, bo Martin wygadał się podczas grania w Uno. Z początku tylko on i Lando wiedzieli o tym, do jakiego kraju lecimy, bo zajęli się organizacją całego wyjazdu, dla reszty była to niespodzianka. Z Norrisem i jego dwoma kumplami oraz dziewczyną jednego z nich spotkaliśmy się na miejscu, bo oni do naszego miejsca pobytu dotarli z Monako.

Przywitaliśmy się szybko, a ja starałam się zapamiętać imiona i liczyłam na to, że nikogo nie pomylę, bo wyszłabym wtedy na idiotkę. Dłuższą chwilę poświęciłam mojemu chłopakowi, bo chociaż nie minęło wcale tak wiele czasu od ostatniego spotkania, on cztery razy zdążył wspomnieć, że za mną tęsknił.

— Nie umiesz nawet na chwilę się od niej oderwać, co?

Słysząc zaczepkę Martina odsunął się trochę, ale nadal trzymał mnie w swoich ramionach.

— Zazdrosny, co?

— Pewnie, że tak. Też chciałbym ciebie jako mojego chłopaka.

Śmiech jedenastu osób zlał się w jeden głośny dźwięk. Staliśmy nadal przed wejściem do jednego z wynajętych domów, bo stwierdzono, że najłatwiej będzie nam podzielić się na cztery mniejsze grupy. Oczywiście, że ja i Lando mieliśmy jeden na własność. Nie mógł przegapić okazji na to, aby znaleźć się ze mną sam na sam.

Norris otworzył drzwi i puścił mnie przodem, a sam zajął się wniesieniem mojego bagażu. Szybko rozejrzałam się po domku, który z zewnątrz nie wydawał się być duży, ale ze spokojem mogłoby w nim zamieszkać nawet i pięć osób.

— Szkoda, że zostajemy tu tylko do soboty.

— W sobotę wieczorem też cię porywam — usłyszałam za sobą odpowiedź. Odwróciłam się i spojrzałam zmieszana na Brytyjczyka.

— Co to znaczy?

— Część mojego prezentu. Spędzałaś kiedyś Sylwestra na Bali?

Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego.

Stanęłam jak wryta z otwartą buzią. Czy on sugerował, że poza zabraniem mnie do Szwajcarii, wybieramy się też na Bali, aby tam świętować Nowy Rok?

— Zamknij buzię, bo ci mucha wleci, słodka — podszedł do mnie, odstawiając moją walizkę obok siebie i położył mi dwa palce pod brodą, unosząc tym samym moją głowę w górę, abym na niego spojrzała, po czym złożył delikatny pocałunek na moim czole. — Poczekaj, nie przemyślałem tego, a może masz już jakieś plany.

— Nie, nie mam. To znaczy, już mam. Z tobą — kiedy to powiedziałam, uśmiech wrócił na jego usta. Uniosłam się nieco na palce i pocałowałam go. — Oddam ci później za te wszystkie wyjazdy.

Pit Love Lane [ Lando Norris ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz