~10~

16 3 3
                                    

AleksandraMaterkowsk
Piosenka:
Cruel summer - Taylor Swift

- Nie ruszaj się, utrudniasz to - odpiera William, kiedy to ja zwijam się z bólu.

Will próbuje wyjąć mi drzazgę z pięty igłą. To nie tak, że mnie to boli, lecz po prostu próbuję niemo mu uświadomić, że nie chcę, aby jakiś nieprofesjonalny człowiek grzebał w mojej ranie.

Po tej emocjonującej przejażdżce kółkiem z głową lamy, okazało się, że miałam na nodze dużą drzazgę. William, kiedy to zauważył, w pięć minut przewiózł nas na dno, a jego ramię posłużyło mi jako wsparcie. Krew sączyła się ze mnie jakby jutra miało nie być, co nie ułatwiało mojej i tak już marnej sytuacji. Zebraliśmy nasze rzeczy i poszliśmy do hotelu. Tam Will naszykował apteczkę, wyjął igłę, i próbował wyjąć mi odłamek patyka z nogi.

- Dzwoń po lekarza! - krzyczę jak opętana. - Nie masz na pewno doświadczenia w czymś takim.

- Skąd taka pewność? - pyta. - Chciałbym iść na studia medyczne, i do tej pory jedynym królikiem doświadczalnym był mój ojciec.

- Co!? - pytam zaskoczona.

- Mial tak samo, jak ty. Smacznie sobie spał, więc w międzyczasie wyjąłem mu drzazgę i teraz może spać spokojnie. - wyjaśnia William. - Lepiej, gdybyś ty też przestała się ruszać, i byłoby mi łatwiej.

Wzdycham ze zrezygnowaniem, po czym posłusznie kładę się na poduszce i wystawiam nogę w stronę Williama. Kiedy chłopak przybliża igłę do mojej nogi, moje ciało automatycznie się napina. Chcę sobie wmówić, że to przez igłę, ale chyba chodziło o jego bliskość. W życiu nikt nigdy nie podchodził do mnie bliżej niż dwadzieścia centymetrów. William jest tym pierwszym, i raczej nie ostatnim. W końcu, na Malediwach mam przyjaciół, i to jest całkiem fajne uczucie. Chłopak w końcu podwadza igłą moją drzazgę, a ja pozwalam sobie na przepełnione bólem syknięcie. Chłopak podtrzymuje moją nogę w jego ręce, po czym przystępuje do dalszej części tej małej operacji. Mija pięć sekund, i nie czuję już bólu, a ucisk ręki Williama na mojej nodze się rozluźnia. Chłopak przykłada papier do mojej pięty, a kiedy chcę wstać, on delikatnie popycha mnie na poduszkę.

- Nie ma opcji, że ruszasz się z miejsca. Przez godzinę mam nie widzieć, że chcesz wstać - grozi mi ironicznie. - Zrobię ci wodę, coś do jedzenia, i nawet mi się nie waż ruszać z miejsca. Rozumiesz?

Wywracam oczami, na co jego twarz krzywi się w tym grymasie, który zdążyłam już polubić.

- William, to zwykła rana po małej drzazdze.

- Nie chcę tego słyszeć - podkreśla chłopak, więc nie pozostaje mi nic innego niż przytaknięcie.

Posłusznie kładę się na łóżku, przymykając na moment oczy. Jednak szybko je otwieram, kiedy chłopak podaje mi butelkę wody. Dziękuję mu cicho, po czym popijam napój, czując błogość. Ten dzień na plaży nieźle mnie wymęczył. William podchodzi do szuflady.

- Co chcesz zjeść? - pyta chłopak, otwierając półkę.

- Podaj mi ten mus proteinowy - mówię, pokazując wskazującym palcem na przekąskę.

- Wszystko oprócz rzeczy, którymi się nie najesz - mówi chłopak z lekkim poirytowaniem.

Wywracam oczami. Lubię go trochę, ale czemu obchodzi go to, co jem? Czy to naprawdę jest konieczne? Moje ciało, moja sprawa. Nie powinien się o mnie martwić. Ja po prostu chcę schudnąć parę kilogramów. Chcę się sobie podobać. Przecież to nic strasznego, prawda?

Room (15+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz