~4~

31 3 0
                                    

AleksandraMaterkowsk
Piosenka:
Manu Chao - Me gustas tu

- Serio!? - Pytam zaskoczona. - Jesteście powaleni!

William zatrzymuje się przy plaży. Nie ukrywam, że miejsce wygląda cudownie nad bardzo wczesnym ranem. Leila i Friedrich przytakują głową w tym samym czasie, a ja mam ochotę palnąć się mentalnie w głowę. Meave uśmiecha się, widząc wodę, a Julian szczerzy się do mnie jak głupi do sera.

- Nie ma mowy, że będę się w niej kąpać - odpowiadam stanowczo.

- Shelly, trochę energii - wzdycha Leila, odpinając guziki do swojej białej, eleganckiej bluzki.

Przez moment patrzę na nich wszystkich, jak na wariatów. Nawet sam William się śmieje w moim towarzystwie, co mnie dziwi. Jednak, kiedy tylko każdy po kolei pozbywa się ubrań, wzdycham i zaczynam odsuwać bluzę. Patrzę na wszystkich, a moją twarz okala wielki szok. Zdążyli się już przebrać, a ja dalej stoję przed nimi w ubraniach. Szybko zdejmuję bluzkę i spodnie, aby ukazać się im w bieliźnie. Pozbywam się butów i skarpet, po czym idę powoli w stronę wody. Nie umyka mojej uwadze rozpraszające spojrzenie Williama, który patrzy tak na mnie przez parę sekund, po czym zaczyna gapić się w stronę wody.

Pierwsze fale łaskoczą moje stopy, na co się wzdrygam. Woda jest okropnie zimna, więc natychmiast się cofam. Leila patrzy na mnie ze śmiechem, po czym kręci głową.

- Jak ty to robisz? - pytam, widząc, że jest już zanurzona po szyję. - Przecież jest tu tak cholernie zimno!

- Kwestia przyzwyczajenia - mruczy, na co ja wywracam oczami.

Postanawiam wejść nieco głębiej. Zimno wody sięga mi już do ud, na co mój oddech automatycznie przyspiesza. Biorę parę głębokich wdechów i znajduję się już tak daleko, że woda dosięga spokojnie mojego pasa. Patrzę jeszcze raz na poranne niebo, pięknie skąpane w mgle mroku. Chcę zrobić zdjęcie, ale nie mam zamiaru wracać się do telefonu. Fałdy morza kują moje stopy, więc myślę, że to idealna pora, aby się zanurzyć. Biorę głęboki wdech i zanurzam się pod wodą, po szyję. Słyszę rozlegające się po odległości morza brawa.

- Brawo, Shelly! Udało ci się! - mówi ironicznie Meave, a ja dopiero teraz mam okazję na nią spojrzeć.

Jej ciało jest jeszcze chudsze, niż bym mogła sobie wyobrazić. Ale mimo tego... Jest takie... Piękne. Jej brzuch pokrywają blizny, jednak już po momencie dryfuje po wodzie i przymyka oczy. Wokół rozlegają się delikatne śmiechy. Postanawiam zrobić to samo: woda unosi mnie za pomocą moich naprzemiennych ruchów nóg i rąk. Patrzę na innych. Leila siedzi na plecach wyraźnie zmęczonego Friedricha, szepcząc mu coś do ucha. Julian chodzi po otchłani morskiej, patrząc się z szczerym, tym typowym dla niego optymistycznym sposobem. Za to William... No cóż. Powoli do mnie podpływa, i rozciąga usta w szyderczym uśmiechu.

- Zmusiłem ich do tego, wiesz?

- Do czego? - pytam, bo nie rozumiem tego, co chłopak ma na myśli.

- Chciałem, aby to oni pokazali ci Malediwy, bo wiem, że ze mną byś nie poszła - mówi, a jego lewy kącik ust się unosił.

Wyobrażam sobie od razu mnie i Williama trzymających się za ręce i idących w stronę Bóg wie dokąd. Ten wymysł jest tak komiczny, że nie mogę powstrzymać się przed cichym parsknięciem. Chłopak podpływa do mnie bliżej i pokazuje gwiazdy rozciągające się na panoramie porannego nieba.

- Widzisz? Te gwiazdy są tak piękne, ponieważ idealnie wyczuły moment, w którym przyjedziesz. Są tak piękne specjalnie dla ciebie - mówi.

Chcę się zaśmiać, ale już po momencie czuję rękę na głowie Williama i zetknięcie się mojej twarzy z wodą. Zdenerwowana automatycznie wynurzam się z wody, po czym wypuszczam z ust wiązankę przekleństw. Tym to już zdecydowanie przesadził.

Room (15+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz