Hejka. Dziś mam tu nieco krótszy rozdział, ponieważ jest on czymś na rodzaj dodatku (perspektywa Willa). Mam nadzieję że spodoba wam się dzisiejszy rozdział.
Piosenka:
First Love - JurrivhWilliam
Ona nie była ładna.
Ona była wprost idealna.
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem tą dziewczynę, tak zdziwioną, wiedziałem już, że będzie naprawdę ciekawie. Wyglądała jak po jakiejś długiej, męczącej podróży. Ciemne włosy spływały kaskadą po jej ramionach, a duże, brązowe oczy patrzące we mnie z tak wielką pogardą sprawiły, że poczułem się bardzo dziwnie. Nigdy nie czułem się w taki nieznany mi kompletnie sposób. Była dosyć chuda, ale najbardziej podobała mi się w niej ta lekko okrągła twarz.
Nie wiem, dlaczego nie zauważyłem tego, że ta dziewczyna z każdym dniem coraz bardziej cierpiała. Wyglądała na zmęczoną jakimś dręczącym ją problemem, ale pomyślałem najpierw, że to nie moja sprawa. Z resztą, zachowywała się potwornie chamsko w stosunku do mnie. Mimo tego, obecnie to ja czuję się jak najgorszy cham. Dlaczego nie reagowałem wcześniej widząc, że dziewczyna na jeden dzień pije jedynie wodę i herbatę, a rzadko kiedy je coś treściwego? Dlaczego nie widziałem tego, jak drastycznie spadła jej waga przez te dni? Dlaczego nie widziałem, że jej ręka z każdym dniem robi się coraz bardziej szczupła?
Powtarzam swoje błędy z przeszłości.
Nie wiem kompletnie, co ta dziewczyna chciała w sobie zmieniać. Wyglądała dla mnie wprost idealnie, z tym delikatnie wystającym brzuchem. Z tymi nie idealnymi udami, ale też z tymi chropowatymi, ale mimo tego tak przyjemnymi w dotyku ustami.
Czułem od początku, że ta dziewczyna nie jest taka jak inni. Shelly lubiła kryć się we własnym cieniu, kompletnie ignorując zdanie i perspektywę innych ludzi. Była zamknięta w sobie, i niekiedy chamska. Musiała przeżyć w domu coś okropnego, a ja chciałem jej pomóc w wyjściu z tego.
Kiedy ta pobiegła w stronę łazienki, poczułem bezsilność.
Otworzyłem oczy.
Już nie wiem, co zrobić, aby pomóc tej z pozoru odważnej, ale w rzeczywistości bezbronnej dziewczynie. W końcu, tak samo, jak my wszyscy, jest tylko człowiekiem. Nikt z nas tak naprawdę nie jest silny, nikt nie ma jakichś nadzwyczajnych talentów, ani wyglądu, ponieważ tak naprawdę jesteśmy tylko ludźmi. I Shelly też musi to zrozumieć. Jest tylko człowiekiem. Nie może nakładać na siebie tyle okropnej presji.
- Co się stało? - pyta mój tata, najwyraźniej zmartwiony tym nagłym biegiem Shelly.
- Podejrzewam, że może mieć zaburzenia odżywiania - szepczę do ucha mojego ojca, na co ten przez chwilę rozszerza oczy.
- Synu... - odpowiada cicho mój ojciec, po czym gestem zaprasza mnie do jego ramion.
Od razu podchodzę do mężczyzny i się z nim przytulam. Uwielbiam te beztroskie chwile czułości między mną a tatą. Bardzo lubię tego człowieka, może nawet go kocham, tak jak syn ojca. Jake klepie mnie po plecach, po czym wyrywa delikatnie z uścisku. Siadamy obok siebie, po czym bierzemy się za jedzenie naszych deserów.
Podchodzi do nas pani Brooke. To trochę starsza od mojego taty angielka. Ma krótkie, rude włosy, które powoli zaczynają odznaczać się siwizną, i te promienne, niebieskie oczy. Posiada delikatnie podłużną twarz, i prosty, lekko zadarty nos. Często można zobaczyć ją z fioletową koszulką z logo jej kawiarni, w fartuszku, i dżinsach. Niemal codziennie ma na sobie już nieco stare, ciemnofioletowe buty zmieszane z odcieniami bieli.

CZYTASZ
Room (15+)
DragostePROLOG 27 LIPCA Wszystko zaczęło się od jednej ucieczki. Shelly Clarke jest zbuntowaną szesnastolatką, pragnącą ucieczki od swoich skłóconych rodziców. Co noc budzą ją krzyki i dziwne odgłosy. Tym razem jednak zaplanowała sobie ucieczkę: potajemnie...