~23~

23 2 0
                                    

Piosenka:
Fourth of july - Sufjan Stevens

Tydzień później

- Wyglądam dobrze? - pytam stojącego obok mnie chłopaka, który właśnie poprawia swój krawat.

Jesteśmy właśnie w jednym z pokoi gościnnych Juliana, ponieważ skończył mi się czas przebywania w hotelu. Will przyjeżdża do mnie popołudniami, ponieważ często musi pilnować z rana hotelu. Jego ojciec stwierdził, że Will zdecydowanie zaniedbał swoje obowiązki, dlatego też widzimy się dopiero potem.

- Tak, wyglądasz idealnie - chłopak owija swoje ręce wokół mojej talii, i składa pocałunek na moim policzku.

Patrzę na nasze odbicie w lustrze. Ja mam na sobie ciemną sukienkę, czarne szpilki, i tego samego koloru marynarkę razem z pozłacaną gdzieniegdzie torebką. Włosy mam rozpuszczone, a makijaż zrobiłam sobie dosyć lekki. Nie traciłam czasu na tusz do rzęs, bo wiedziałam, że niedługo i tak go rozmażę. Chłopak ma na sobie czarny garnitur, białą koszulę, i szary krawat. Jego włosy są wręcz idealnie zaczesane. Will łapie mnie za rękę, i idziemy w stronę wyjścia.

- Pamiętaj, aby w drodze pojechać do kwiaciarni - mówię chłopakowi.

- Oczywiście, że pamiętam.

Schodzimy na dół, a tam czeka na nas cała reszta. Leila jest ubrana w podobnego koloru strój, a jej głowę zdobi ciemny, słomkowy kapelusz. Obok niej znajduje się elegancko wystrojony Fred. Szukamy wzrokiem Juliana, którego nigdzie nie ma.

- Gdzie Julian? - pyta w końcu Will.

- Szykuje się. Zaraz przyjdzie - wzdycha głęboko Leila.

Patrzę na drzwi do łazienki, mając nadzieję, że wyjdzie z niej Meave, że powie, że jest cała i zdrowa. Jednak po momencie uświadamiam sobie, że przecież tak nie będzie. Ona umarła. To już jest koniec.

Z pokoju wychodzi nagle Julian. Jest naprawdę elegancki, ale jego twarz wyglądała na naprawdę zmęczoną. Chłopak się z nami wita, po czym idziemy w stronę samochodu. Oczywiście jedziemy autem Willa, ponieważ nie chcieliśmy przemęczać Juliana. Biedny najgorzej przeżył ten fakt. Przez równe sześć dni siedział w pokoju i płakał. Nie chciał nic jeść, nawet się do nas nie odzywał. Oczywiście między nami atmosfera również była napięta, ale nie aż tak.

Wsiadamy do samochodu, i wyjeżdżamy z posesji Juliana. Pogrzeb Meave miał odbyć się obok starej katedry o czternastej. Spoglądam na zegarek. Jest trzynasta czterdzieści siedem, więc mamy trzynaście minut. Wątpię przez moment, że w ogóle zdążymy, ponieważ po drodze mieliśmy się również wybrać do kwiaciarni. Mija minuta, i stajemy pod malutkim, przytulnym lokalem. Z auta wysiada Leila, ponieważ wszyscy stwierdziliśmy, że dziewczyna ma najlepszy gust z nas wszystkich. Zapada niezręczna cisza, kiedy tylko dziewczyna zamyka drzwi. Patrzymy na siebie, i wzdychamy głęboko, kiedy Julian pociąga nosem.

- Była cudowna... - szepcze chłopak, smarkając w chusteczkę.

Klepię chłopaka po ramieniu, i patrzę na niego bezradnie. Co ja mam zrobić, aby na chwilę zapomniał o jego ważnej stracie? Will zauważa moje zastanowienie, więc nachyla się nad moim uchem i szepcze:

- Musi sam zrozumieć, że nic już z tym nie zrobi. Meave tu już nie ma, i już nie wróci. Ubolewanie nic w tym już nie pomoże. Trzeba nauczyć się żegnać nawet tych najlepszych ludzi w życiu.

Room (15+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz