Brak paliwa.

23 2 0
                                    


Wracał do domu i tak samo, jak za pierwszym razem, był zmęczony i zaczynała boleć go głowa. Zobaczył Isaka na przejściu dla pieszych; miał jasną bluzę z odciętym kołnierzem, przez co opadała na jedno ramię, ukazując opaloną skórę. Dłonie miał wciśnięte w czarne dresy i szurał białymi butami. Uchylił okno i zatrąbił, wołając go dłonią. Isak zawahał się, ale wsiadł do środka.

- Gdzie masz motor? – Pyta Harry. Światło dalej nie zmieniło swojego koloru, rozświetlając okolicę na czerwono.

Chciał jeść i spać. Potrzebował prysznica. Dlaczego ciągle pakuje się w sytuacje z Isakiem?

Isak wzruszył ramionami, chowając dłonie pomiędzy udami. Sam nie wiedział, czemu wsiadł do Audi detektywa, ale był zbyt przygnębiony, by się nad tym rozwodzić. Spacerował po mieście od dwóch godzin i zaczynały boleć go nogi. Do tego miał rozciętą wargę, spalił pół paczki papierosów i miał wrażenie, że przesiąkł tym dymem.

- Paliwo mi się skończyło. Zapomniałem zatankować.

To było kłamstwo, ale Harry uwierzył. W rzeczywistości Nora zabrała mu kluczyki, a nie mógł dłużej usiedzieć w domu. Już tam mieszkał i pracował; potrzebował przestrzeni, a ją miały tylko puste ulice miasta. Detektyw zauważa jego ranę i wskazuje na nią.

- Z kim się lałeś?

- Wpadłem na szafkę – Odpowiada za szybko Isak. Harry rusza powoli, gdy światło zmienia się na zielone i zaciska wargi, gdy słyszy odpowiedź.

- Wiesz, ile razy słyszałem ten wypadek w swojej pracy? – Jego ton jest ostry i ciężki od zmęczenia, a ciemne oczy, które co chwilę patrzą na młodszego, rzucają w niego gromami wściekłości. Isak wzrusza ramionami.

- A ile pracujesz?

- Dziesięć lat.

- No to sporo.

Zajechali na stację, Harry wyjął kanister z bagażnika i go zalał. Isak zapłacił, poszedł do toalety, by przeciągnąć czas, kiedy wsiądzie z powrotem do samochodu. Kupił im batony na stacji. Sprawdził dostępne napoje, które stacja oferowała i po kwadransie, gdy już nie mógł nic wymyśleć, wsiadł do Audi. Harry, który był zirytowany, jedynie sapnął.

- To, gdzie zostawiłeś motor? – Pyta detektyw, minutę później. Zatrzymuje się na przystanku autobusowym i zjada batona w czterech gryzach. Isak jedynie się nim bawi, a gdy orientuje się, że widać jego zdrapane do krwi skórki, chowa znowu dłonie pomiędzy uda.

- Porobimy coś ciekawego?

- Dobranocka już minęła – Gdyby wzrok mógł zabijać, Isak byłby kolejnym trupem – Dochodzi 22 w nocy, jest ciemno i zimno i chcę do domu.

- Możemy jechać do ciebie i pograć na konsoli.

Zaraz go trzepnę, i to znowu, myśli Harry, ściskając kierownicę.

- Kto powiedział, że jedziemy do mnie? I jak wtedy wrócisz?

- Zamówię taksówkę – Odpowiada Isak, jakby odpowiadał na głupie pytanie – No weź, nudzi mi się – Jęczy młodszy i Harry waha się o sekundę za długo.

- To się rozbierz i ubrań pilnuj – Warczy jednak, a młodszy wzrusza ramionami i wychodzi z samochodu. Wciąż stoją w zatoczce autobusowej, gdy skopuje ze stóp buty.

Isak uśmiecha się szelmowsko, ściągając bluzę. Na jego boku jest tatuaż ze sztyletem, a pod lewym obojczykiem kolejny przedstawiający smutną i uśmiechniętą buźkę. Skórę na opaloną i napiętą pod mięśniami brzucha i ramion. Ściąga spodnie, a na jednym z ud widać małego siniaka, ledwo widocznego w świetle ulicznych latarni. Stoi tak, rzucając spojrzenia to na ulicę, to na Harry'ego. Na jego ciele jest pełno bladych blizn, ale w ciemności nocy są prawie nie widoczne.

Och. To gorący i ponętny i ciekawy i piękny widok. Harry zagryza górną wargę, jak zawsze, gdy sprawy przybierały nieoczekiwany zwrot akcji, ale teraz... teraz na chwilę pozwolił się sobie tym rozkoszować.

- Zimno mi – Jęczy Isak, a Harry obniża swoje szanse dożycia do czterdziestki. Teraz jest to 35 lat.

- Pakuj się – Wzdycha, a gdy Isak, ubrany, wsiada do samochodu, rzuca: - Odwiozę cię do domu.

Przemierzają w ciszy ulice miasta, aż w końcu Isak klepie w deskę rozdzielcą i rzuca obojętnym tonem:

- To tutaj. Wysadź mnie tutaj – Harry posłusznie zwalnia i hamuje, ale wie, obaj wiedzą, że to nie jest dom Isaka.

- Wiesz, że znam twój adres? Mieszkasz ulicę dalej – Ton Harry'ego jest łagodny, a gdy wpatruje się w napiętą twarz młodszego ma wrażenie, że widzi samego siebie. Sam był dekadę temu zbuntowany i niechciany, pełen tajemnic i demonów przeszłości. Teraz przynajmniej od pewnych spraw był wolny.

- Wysadź mnie tutaj – Isak czuje, że musi wyjść, uciec od Harry'ego i jego samochodu, jego zapachu i jego spojrzenia i jeszcze pospacerować. Poza tym mama nie może wyczuć od niego zapachu kogoś innego. Jak wtedy się wytłumaczy?

- Czy z tobą wszystko w porządku?

- Nie. Tak. Nie wiem – Błąka się Isak - Jævel!* Mogę ci mówić po imieniu?

- Tak, proszę. Te twoje panie detektywie – Harry zawiesza wzrok na ustach młodszego. Isak podsuwa się bliżej niego na siedzeniu, jego włosy są w nieładzie, a zraniona warga zbyt kusząca. Młodszy uśmiecha się tym swoim uśmieszkiem.

- Co? – Jara pyta, a detektyw prawie strzela mu w głowę z dłoni – Sprawiłem, że było ci gorąco?

Byleby to raz!, myśli Harry, ale odpowiada:

- Uważaj na siebie... tygrysku – To pierwszy raz jak wypróubbwuje to przezwisko na swoim języku. Leży trochę zbyt dobrze, a Isak rumieni się trochę zbyt mocno i jego zielone spojrzenie jest tylko trochę za bardzo szczęśliwie. Najwidoczniej obaj mają halucynajce ze zmęcznia.

Ale wtedy Isak nachyla się bardziej i jego oddech, pachnący nikotyną, owiewa twarz Harry'ego.

- Powiedz na mnie tak jeszcze raz, a wtedy cię pocałuję.

Harry gryzie się w język, gdy Isak wychodzi z Audi. Ten dzieciak wpędzi go do grobu.

*- Kurwa! 

Travel To The Void /mmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz