Strach.

24 2 0
                                    


Słońce wpadało do sali konferencyjnej, do której został zaproszony Isak. Motocklista ułożył kask obok siebie, bawiąc się skórkami od palców, zdzierając je po raz kolejny. Przynajmniej jego kary w domu dobiegły końca i mógł spać znowu we własnym łóżku.

Harry i Matt spoglądali na niego uważnie. Matt sprawiał wrażenie szefa i kogoś groźnego, gdy Fontaine był niewyspany i co chwila łykał kawę z kubka. Isak nie odrywał od niego wzroku.

- Ostatnia ofiara miała pod pośladkiem znak LL i numer jeden – Matt mówi. Jest tutaj szefem, roztacza aurę, jakby rządził całym biurem FBI i Isak czuje do niego respekt. – Powiesz nam coś na ten temat?

Isak blednie, ale tylko nieznacznie. Okej. Louis niekiedy podpisywał się jako LL, ale tak brzmiał jego pseudonim, co nie? Nazywał się Louis, nazwisko Lordman, to mówiło samo za siebie. Poza tym Matty pokazał mu zdjęcia denata i Isak miał dość. Boże, kiedy skończą pokazywać mu trupy?!

- Znasz kogoś – Matt odgaduje zanim Harry otworzy usta. To Matt był tutaj szefem i profilerem, nie detektyw. Ten tylko skończył studia psychologiczne, by mieć magistra i awans w pracy.

Harry razem ze zespołem ustalili, że Allison, Rose i Andrew musieli znać sprawcę. Żadne z nich nie miało śladów bronienia się, więc albo zostali solidnie zaskoczeni albo byli nieświadomi, czyli pod wpływem substancji. Jednak toksylogiczne badania trzech zwłok niczego nie wykazało. Isak był jednym z ich informatorów i mieli nadzieję, na przełom. Potrzebowali go.

A później zginęła kolejna ofiara z tymi samymi inicjałami, ale cyfrą 2 pod pośladkami. Według dokumentów nazywała się Monica Dascc, miała prawie dwadzieścia lat i długie, blond włosy. Tak, znała się na motorach, na jednym z nich jeździła od prawie roku i Isaka wstrząsnęła wiadomość o jej śmierci. To była ta sama dziewczyna, którą Louis mu pokazał! To z nią przyjaciel miał iść na randkę, którą się tak ekscytował. Matt chciał przesłuchiwać go dalej, ale Harry, widząc stan młodszego, machnął na szefa dłonią.

- Nie mogę – Isak czka, odsuwając od siebie zdjęcia Monici. – Muszę wyjść!

- Isak! – Woła za nim Harry, jako drugi wybiegając z przesłuchań – Jesteś w emocjach!

- Tak jestem! No, co ty, jeg faen*! – Klnie Isak, zatrzymując się dopiero przy motorze na parkingu. Wkłada na głowę kask, ale Harry zaciska mu na ramieniu dłoń, zauważając, jak dobrze ona pasuje do mięśni młodszego.

- Odwiozę cię – Proponuje na pozór delikatnie i dobrodusznie.

- Nie. Muszę cię przejechać. Mój kumpel mnie potrzebuje.

- Proszę. Nie chcę, by stała ci się krzywda.

Isak wie, że jest na zdrapkę – nie ma na sobie kombinezonu, nawet nie ma specjalnych butów na motor, a jedynie znoszone Vansy. Kapituluje jednak. Harry użył słowa proszę i wydawał się szczery w swoich słowach. Isak nie chciał go zawieść.

- Tu es beau** – wyrywa się Harry'emu, ale zanim Isak zdąży otworzyć usta, pyta: - Gdzie cię zawieść?

Isak mówi mu adres, wybierając numer do Louisa. Miał naprawdę złe przeczucia i gdy przyjaciel odebrał ze słabym Halo? i pociągając nosem, jakby płakał, młody Norweg wiedział, że wydarzyło się coś złego.

Ale też odetchnął z ulgą. Louis cierpiał. Osoby, które cierpiały nie mogły zabić dziewczyny, w której się podkochiwały, prawda?

Harry miałby odmienne zdanie na ten temat jakby ktoś go zapytał.

- Zawieś mnie do centrum i wysadź koło pomnika Świętego Franciszka – Mówi Isak, a Harry rzuca mu jedynie krótkie spojrzenie.

Centrum? Przy ostatnich czterech trupach?

Prawie się nie zgodził. Ale Isak obiecał, że będzie dobrze i idzie tylko do przyjaciela.

To dlaczego tak się o niego martwił?

*- Ja pierdole!

** - Jesteś piękny. 

Travel To The Void /mmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz