Ostatnie spojrzenie na przyjaciela.

8 1 0
                                    


-Jakie to uczucie wsadzić własną rodzinę do więzienia?

Isak siedzi na blacie biurka, ubrany elegancko i mając głowę zwieszoną nisko między ramionami. Skórki prawej dłoni obdrapane są do krwi, dlatego maltretuje lewą.

Nie widać jego twarzy, a jedynie oczy przez uchyloną szybkę. Harry kupił mu nowy kask na motor dwa dni temu i od tamtej pory młodszy ściągał go tylko do jedzenia, kąpieli i pocałunków.

- Takie samo, co czujesz teraz - wzdycha detektyw, zawiązując krawat - Złość, wyparcie pomieszane z słodką nutą smutnej świadomości. Gorycz do losu i samego siebie, że to wszystko się tak potoczyło. Strach o następny dzień. Ja jeszcze byłem samotny, ale ty nie jesteś w tym wszystkim sam.

Szykowali się na rozprawę do sądu. To dzisiaj Isak zabierze głos jako jeden z najważniejszych świadków w sprawie, a później sąd osądzi Louisa Lordmana za jego zbrodnie. Czuł się przytłoczony i nie chciał iść. To byłby ostatni raz jak widział byłego przyjaciela i swojego oprawcę.

Louis i tak nie ucieknie od więzienia. W końcu przyznał się do morderstw i pewnie dożyje swoich dni za kratami.

- Bałem się wtedy o ciebie - mówi tak cicho, że Harry prawie go nie rozumie - Gdy usłyszałem strzały myślałem, że zwariuję ze strachu.

- Wiem. Rozwaliłeś sobie ledwo zoperowane wiązadła, gdy próbowałeś wydostać się z samochodu. Obaj wylądowaliśmy na stole operacyjnym.

Gdy Harry wkroczył z resztą funkcjonariuszy do mieszkania Louisa, zdążyli go sprawnie i szybko obezwładnić. Jonas został pobity i leżał nieprzytomny w łazience, ale sprawy nabrały gorszego tempa, gdy wychodzili z mieszkania.

Z sąsiedniego mieszkania otworzyły się drzwi i wyszło pięć osób, chorych fanatyków ojca Louisa, którzy pomagali Lordmanowi z transportem zwłok i ucieczką z aresztu. Otworzyli ogień, kilku policjantów zginęło, a Harry z Lorną zostali ranni - kobieta w ramię, a detektyw w bok, gdzie utknęła kula. Minęła o milimetry narządy.

A Isak wtedy kopał we drzwi samochodu, panikując i wyobrażając sobie najgorsze. Dopiero Abram otworzył mu drzwi i kazał się uspokoić mówiąc, że nikt nie zginął. Nikt od nich.

A teraz sprawy nabrały ogromnego tempa.

Matka, wściekła i upokorzona, wystąpiła w wywiadzie, gdzie mówiła, że Harry Fontaine napadł na nią w jej własnym domu, groził jej i do tego uwiódł syna. Historia pełna dramaturgii okazała się świetną pożywką dla mediów, które już znało nazwisko detektywa z konferencji prasowych. Isak pozwolił, by kochanek postawił kobiecie zarzuty, a sumą za stracony wizerunek sprawiła, że ta szybko zapomniała języka w buzi i zniknęła z mediów. I z życia synów.

Jednej nocy jechali w ojcem w trasę, by na następny dzień wysłać Jonasowi papiery pocztą, że ze wspólnika stał się właścicielem firmy transportowej i może zachować dom, a oni przeprowadzają się na Hawaje. Jonas upalił się ze szczęścia i wolności tak mocno, że w przypływie głodu wydał dwa tysiące na samo jedzenie z dostaw. Isak nigdy nie widział tyle jedzenia w salonie.

- Ściągniesz kask? – pyta ostrożnie Harry. – Za dziesięć minut będzie po nas samochód. Czy jest coś, co potrzebujesz?

- Ciebie – Isak uśmiecha się kokieteryjnie.

- Masz mnie – to pewna deklaracja i Isak dotyka dłonią jego boku, wyczuwając pod palcami opatrunek.

- Na jak długo?

- Na zawsze – Harry sam powoli ściąga kask młodszego i poprawia jego włosy. Całuje czule jego czoło i schyla się mocniej, by spojrzeć w ukochane zielone oczy. – Podam ci kulę i możemy schodzić na dół. Potrzebuję jeszcze papierosa.

- Ja także.

Jego kolano wymagało drugiej operacji już wcześniej a po wydarzeniach pod domem byłego przyjaciela, razem z detektywem wjechali do sal operacyjnych. Teraz było o wiele lepiej, nawet sam chodził o kulach i nie musiał ciągle faszerować się lekami. Chociaż nigdy nie zapomni, jak Harry dawał mu zastrzyki w brzuch, co przyprawiało go o mdłości.

Godzinę później znaleźli się w gmachu Sądu Najwyższego, a Isak został odesłany do specjalnego pokoju dla chronionych świadków. Nie będzie na tej samej sali, co Louis, co było uspakajające. Jego pokój był mały, została nałożona mu na głowę kominiarka, a do marynarki przypięty mikrofon. Fotel był niewygodny i przed nim ustawiono wąskie, wysokie biurko, na którym stała kamera i szklanka z wodą. Stresował się jeszcze bardziej, gdy na telewizorze na ścianie zobaczył sędzię, a w tłumie swojego detektywa.

Louis przyznawał się do wszystkich postawionych mu zarzutów zachowując kamienny wyraz twarzy. Niebieskie oczy, które tak znał Isak z ich radosnych iskierek, teraz były wyprute z emocji. Pokazał mu twarz, którą znał wcześniej tylko jego ojciec.

Po prawie dwóch godzinach zapadł w końcu wyrok i Isak poczuł ulgę, że to już koniec. Louis dostał dożywocie, które spędzi w więzieniu na drugim końcu kraju o zaostrzonym rygorze. Harry opowiadał mu o nim; było jednym z najgorszych więzień w kraju, a więźniowie rzadko dożywali chociażby w nim dekady. Odsetek samobójstw do zabójstw był tak wysoki, że więcej było cel pojedynczych niż standardowych dwójek lub czwórek.

- Faen, for et liv!* – Isak mówi, gdy ściąga kominiarkę i odpina mikrofon od marynarki. Harry czeka na niego za drzwiami z lekkim uśmiechem.

- Idziemy świętować?

- Proszę – Wzdycha młodszy, całując policzek detektywa. Czuje, jak silne dłonie obejmują go w pasie, gdy pomagając sobie kulami kuśtyka do wyjścia.

- Mówiłem ci dzisiaj, że jesteś piękny?

- Trzy razy pod prysznicem i raz przy śniadaniu – Wylicza Isak, śmiejąc się lekko i rumieniąc. Harry uśmiecha się szelmowsko i mruga do niego, szepcząc:

- Jesteś najpiękniejszy, tigre.

*- Kurwa mać, co za los! 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 3 hours ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Travel To The Void /mmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz