Wyścig.

16 1 0
                                    


Louis Lordman był zadowolony, jego blond włosy świeżo przycięte przy uszach i tanecznym ruchem ruszył do przyjaciela. Widać było, że energia go rozpiera, jego wargi wyginały się w mimowolny uśmiech i Isak odwzajemnił delikatnie gest. Potrzebował się z kimś spotkać, zobaczyć i wyrwać z domu, gdzie nie czuł się ani chciany, ani ważny. Harry był w pracy, więc został mu Louis.

Wtedy do Isaka doszło, jak bardzo samotny jest. Miał tylko jednego przyjaciela i kilka znajomych twarzy motocyklistów, z którymi widywał się na zjazdach czy na wycieczkach, ale tak to siedział w domu, z Jonasem za ścianą i wypowiadając do niego może z trzy zdania na tydzień.

- Wybacz mi za to, co wtedy powiedziałem na zlocie – Louis zaczyna rozmowę, uśmiechając się niewinnie – Poniosło mnie, gdy uświadomiłem sobie, że mój przyjaciel pieprzy się z detektywem z FBI. Kto by pomyślał, Isak!

- Hej, nie pieprzymy się – Odmrukuje Isak, wydymając wargi. Mruży na przyjacielu oczy, nie będąc pewnym czy być na niego bardziej złym czy cieszyć się z ich pojednania. Obaj mieli gorsze dni i każdy z nich miał do nich prawo, a biorąc pod uwagę, co się działo w ich domach: to było wręcz zrozumiałe i wymagane. Ojciec Louisa nawet nie figurował w systemie jako jego rodzic, co było w jego przypadku darem i wybawieniem.

- To co między wami jest?

- Uczę go jeździć na motorze – Wzrusza ramionami szatyn. Przeciąga się, słysząc, jak skóra na nim naciąga się. – To biznesowa relacja.

- Płaci ci jeszcze za to? – Blondyn gwiżdże przez zęby – I dobrze, przynajmniej sobie dorobisz. Zawsze jakiś grosz do przodu!

- Pewnie! A propo groszy... mam przy sobie tylko stówę, więc nie szalejmy dzisiaj, dobra?

- Matka odcięła ci dostęp? – Pyta przyjaciel. To nie był pierwszy raz, jak Isak zostawał bez grosza przy duszy.

- Taa, a do tego jak nie będę jadł razem z rodzicami posiłków, to będę chodzić głodny.

- Przynajmniej nie testowała na tobie swoich nowych noży, jak rok temu.

Isak wzdryga się na to wspomnienie i dotyka miejsca na brzuchu, gdzie wytatuował sobie sztylet. Macha dłonią w stronę motorów, czując się psychicznie coraz gorzej. Myślał, że wyjście z przyjacielem oczyści mu głowę od tematu domu, a zwłaszcza jego mamy. Wtedy przyszło mu do głowy pomysł, który był niebezpieczny, szalony, ale za to skuteczny jeśli chodziło o wyrzucenie myśli z głowy. 

- Ścigamy się?

Louis odpowiada uśmiechem.

Harry odpisał na wiadomość Isaka między jedną kawą a drugą, ale nie doczekał się odpowiedzi. Razem z Andrew wrócili z kostnicy, dowiadując się tego samego, co o wcześniejszych ofiarach: brak śladów bronienia się, odbyli stosunek przed śmiercią, posiadali kolejne numery pod pośladkami i brak im było kawałka ucha.

Abram ustalił już, że ofiarami byli: Joel Pickley, Julia i Vanessa Uchyliss, co zaskoczyło detektywów. Nie brali pod uwagę, że sprawca będzie czuł się na tyle pewnie, by zaatakować rodzeństwo. Lorna rozmawiała już z rodzinami ofiar, a Matt zakupił kolejne kubki kawy i czekał na wszystkich w konferencyjnej.

- Mamy zgodność – Mówi Matt, rzucając nakaz na biurko – Sąd dał nam nakaz aresztowania Louisa Lordmana pięć minut temu. Policja już się mobilizuje, a ty, Harry zadzwoń do Isaka. Może wiedzieć, gdzie jest sprawca. Abram nie może namierzyć telefonu Lordmana.

Harry kiwa głową, wybiera numer Isaka i włącza go na tryb głośnomówiący. Zauważa, że drżą mu palce.

Isak odbiera po drugim sygnale, w oddali słychać warkot motoru, ale jego głos jest wyraźniejszy, wybija się na pierwszy plan i detektyw wzdycha z małą ulgą, że drugi odebrał i brzmi... na zadowolonego.

Jedna z ekip policjantów razem z Andrew mieli pojechać do domu Louisa, a Lorna ubierała obok nich kamizelkę kuloodporną. Jej czujne spojrzenie zawisło na Harrym oraz na małej malince, którą Isak zrobił nad ranem. Była tuż pod jego uchem, ale wciąż widoczna ponad kołnierzem koszuli.

- Gdzie ty jesteś?

- Na motorze – Isak mówi, jakby Harry się nie domyślił – Jestem z Louisem, pogodziliśmy się! A teraz się ścigamy. Kto pierwszy będzie w West, ten dostaje darmowy obiad!

Harry poczuł, jak oczy zalewa mu fala czerwieni, a szczęki zacisnął z taką siłą, że mógłby rywalizować z rekinem o mocniejszy zgryz. Oparł dłonie zwinięte w pięści na blacie stołu i patrzył na telefon, gotów go roztrzaskać. Czy Isak naprawdę mógłby być aż tak nieodpowiedzialny?! Ścigać się 50 kilometrową trasą tylko po to, by dostać obiad? Jak zginie nie będzie potrzebował żadnego posiłku, do cholery!

- Czyś ty oszalał?! – Warczy przez zęby.

- Jestem głodny, panie detektywie!

- Ile zostało ci do West?

- 12 kilometrów, ale wysunąłem się na prowadzenie! Dojadę tam w dziesięć minut – Isak brzmi beztrosko i radośnie i Harry cieszy się, że ten nie jest obok, inaczej by go trzepnął. Ale i żałuje tego, inaczej wiedziałby, że jest bezpieczny i nie grozi mu niebezpieczeństwo.

- Masz mi od razu napisać do jakiejś idziecie restauracji. I zwolnij! – Drze się nagle do telefonu – Czy ciebie do reszty Bóg opuścił?! Co cię napadło, by ścigać się na motorze tylko po to, by dostać obiad!? Jak jesteś głodny, to u mnie masz pełną lodówkę! To ostatni raz, jak słyszę o tak durnym pomyśle, Isak!

Harry wybucha. Traci kontrolę nad sytuacją i samym sobą, pozwalając, by strach o młodszego przejął stery i zapanował nad jego sercem. Wziął głęboki oddech i już spokojniejszym tonem, mruknął:

- Masz mieć Louisa cały czas na oku. Nie chcę, by stała ci się krzywda. I uważaj na tym motorze, tigre.

- Oczywiście, panie detektywie. Zobaczymy się później?

- Tak.

Harry rozłącza się, a Lorna kładzie mu dłoń na ramieniu. Stara się ukryć uśmiech, ale nie wychodzi jej to. Mężczyzna strąca jej palce, samemu zakładając kamizelkę i patrząc na Matta, z którym będą jechać do West po Louisa.

- Puściły ci nerwy – Lorna podsumowuje – A on musi naprawdę coś znaczyć, skoro przez dziesięć lat nie słyszałam, byś o kogoś tak się martwił. I tak krzyczał. 

- Ten dzieciak ma w butach kartkę z grupą krwi zaraz obok kolejnej, która mówi, by go nie ratować – Wzdycha Harry, a Lorny uśmiech zmienia się na smutny.

- To miała być biznesowa relacja – Burczy Matt.

- Cóż, wymskło mi się to spod kontroli. Czy możemy już jechać? Za dziesięć minut będą w mieście obok, a nie możemy ich zgubić? - Harry ma dalej opryskliwy ton. 

Matt kiwa sztywno głową. Razem z policją i kilkoma detektywami pędzą do West, gdzie Isak już dojechał i wygrał darmowy obiad. Abram zadzwonił mówiąc, że telefon młodszego pokazuje lokalizację przed miasteczkiem, gdzie znajduje się zagajnik i kilka opuszczonych magazynów. A Harry dociska wtedy pedał gazu, mając złe, ale to bardzo złe przeczucia. 

Travel To The Void /mmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz