Isaka obudziła głośna muzyka, a gdy uchylił powieki, napotkał bardzo ciekawy widok. Bał się poruszyć, albo w jakikolwiek sposób zdradzić, że się przebudził, chłonąc widok dwóch mężczyzn, którzy kiwali głową w rytm muzyki. Andrew zakręcił biodrami; obaj pochylali się nad czymś na stoliku i po chwili szatyn uświadomił sobie, że detektywi czyszczą swoją broń.
Czuł się przyjemnie obolały. Zacisnął mięśnie pośladków, czując słodkie ukłucia bólu promieniujące w górę kręgosłupa. Tym razem Harry postarał się o to, by bolał go tyłek, co przypominało o ich wspólnej nocy. Ten seks był czymś niesamowitym i chłopak cieszył się, że mężczyźni nie widzą go teraz; czuł, jak twarz pali go od rumieńca, a część krwi z mózgu potokiem ściekła do penisa, który stwardniał mocno i boleśnie. A do tego Harry spał w nim w jednym łóżku, przytulając do swojej piersi; za każdym razem, gdy starszy przebudzał się, całował jego czoło i zasypiał dalej. Isak nie mógł się czuć przy nim bardziej bezpiecznie i ważnym.
- Tego nie znasz! – Andrew się śmieje. Najwidoczniej urządzili sobie mały pojedynek na muzykę. Mężczyzna zmienia piosenkę, a Harry uśmiecha się szeroko, zadowolony z wyboru przyjaciela i śpiewa kilka jej wersów. Jego śpiew jest czysty, a głos ma pełen swobody i radości – No nie! Ty niemyty, francuski chujku!
- Ej, tylko nie niemyty! – Obrusza się Harry ze śmiechem.
Obaj są tylko w bokserkach, prezentując Isakowi widok na ich umięśnione plecy. Na skórze Andrew widać kilka blizn, a na ramieniu ma czarny kwadrat wypełniony tuszem; kiedyś pod nim znajdował się inny tatuaż. Harry ma mokre włosy po porannym prysznicu i kilka srebrnych nitek błyszczą się w słońcu.
Harry nigdy wcześniej nie wyglądał na tak zrelaksowanego i Isak czuje się zazdrosny, że to nie on w pełni wywołał ten stan u kochanka, a jedynie był jego jakąś częścią. Jego zmarszczki są przygładzone, cera promienista, a ciemne oczy błyszczą. Uśmiech ma tak szeroki i radosny, że będą bolały go od tego policzki, które się zarumieniły.
Obaj śpiewają i poruszają biodrami w takt muzyki, ale Harry robi to bardziej niezgrabnie, aż Andrew się śmieje.
- Masz do zaoferowania tylko swój głos i trochę mięśni, bo tancerz z ciebie słaby.
- Od tańca mam Isaka – Harry mówi pewnie, a Andrew uśmiecha się cwaniacko.
- Zmieniłeś typ? Od kiedy umawiasz się z motocyklistami?
- Nie zmieniałem swojego typu; po prostu zawsze byłem ekstremalnie wybredny i mało kto miał zaszczyt, by chociażby mnie pocałować.
Andrew szczypie w pośladek przyjaciela, a ten oddaje mu uderzając mocno w ramię. Gdy ich broń jest gotowa i naładowana, zakładają podobne czarne koszulki, a na nie kamizelki kuloodporne. To one niszczą złudne poczucie beztroski, które jeszcze przed sekundą wypełniało pokój.
- Obudzę Isaka – Mamrocze Harry, wciągając na biodra spodnie. Andrew do nagich ud i kostek przypina kabury z nożami.
- Daj mu pospać – Śmieje się Andrew, puszczając oczko do przyjaciela – Słyszałem was wczoraj. Czy ty nie masz litości, Fontaine? Biedaczek będzie potrzebował teraz operacji tyłka.
- Od zawsze wiedziałem, że masz ten fetysz! Lubisz podsłuchiwać, Andrew? – Harry śmieje się tak głośno i mocno, że kilka kropel spada z jego włosów na kark i koszulkę. Andrew udaje oburzonego.
- Harry, mój drogi, nie mam pojęcia co mu zrobiłeś, ale słychać was było w całym stanie. A raczej Isaka; nie sądziłem, że lubisz głośnych.
- Ja też – Harry zagryza dolną wargę, ale patrzy prosto na przyjaciela. Isak czuje, jak jego penis twardnieje bardziej i powoli, powoli sięga po niego dłonią. Jak dobrze, że wciąż jest przykryty kołdrą – Ale Isak to ktoś inny.
- Ktoś warty kulki?
Ok. Dzięki, Andrew, pogromco wzwodów, myśli Isak, gdy penis mięknie mu w dłoni. Harry patrzy poważnie na przyjaciela, stojąc dumnie wyprostowany i trzymając pistolet.
- Nawet dwóch.
Isak nie wie, czy powinien dalej udawać, że śpi. Zabawa zmieniła się w poważną rozmowę o miłości i śmierci, a tego ostatniego wolał unikać. Nie wyobrażał sobie, by ktoś na tym świecie mówił z taką pewnością w głosie, że on, Isak Jara, jest warty zginięcia. Nikt wcześniej nie ratował go z taką zażartością, z jaką potrafił jeszcze do tego całować. Nikt wcześniej nie stawał w sytuacji, że mógłby za niego zginąć. A Harry był tego gotów.
- Wiesz, że... - Andrew się waha i ścisza głos – Harry, zasługujesz na całe szczęście i miłość tego świata.
- Staram się w to wierzyć.
Komórka Isaka zaczyna dzwonić, a mężczyźni jak w zegarku odwracają się do jego łóżka. Harry zauważa, że kochanek już nie śpi i uśmiecha się kącikiem ust. Jara stara się uśmiechnąć niewinnie.
- Jak wiele słyszałeś, tygrysku?
- Nie śpię od twojego śpiewu. Uwielbiam cię słuchać, panie detektywie – Isak uśmiecha się szelmowsko, wstając nieporadnie do siadu. Zauważa, że Andrew kupił im po kawie i pączku, a w rogu stoją świeżo zakupione kule do chodzenia. Harry podchodzi do niego, składając na wargach krótki, czuły pocałunek i zabiera telefon młodszego. Zaciska szczęki widząc, kto dzwoni.
Akceptuje połączenie, wybierając tryb głośnomówiący i z głośnika niesie się głos Louisa Lordmana:
- Hej, Isak! – Louis brzmi na radosnego, ale głos podszyty ma wściekłością – Wychodzisz na motor? Och, zapomniałem! Masz problemy z kolanem! – Były przyjaciel chichocze, a Isak drga na ten dźwięk. Nie słyszał i nie widział Louisa od kiedy ten zaatakował go w magazynie, a teraz... dałby wiele, by po prostu się jeszcze nie obudzić – Przyjedź do mnie. Mam Jonasa, a jeśli chociaż zależy ci na nim w jednym procencie, będziesz. I będziesz sam.
Louis rozłącza się, a Isak patrzy z bezradnością i bólem na wściekłego kochanka. Harry patrzy w bok, na Andrew, którego mina przypomina niedźwiedzia gotującego się do ataku.
- I tak już znudził mi się ten urlop. – Mruczy Andrew, zapinając kaburę z bronią – Jesteś gotowy, Isak? To będzie szybka jazda.
- T-tak... ale na co?
- Na to, że wracamy – Harry odpowiada. Siada obok Isaka i chwyta go za dłoń, patrząc mu poważnie w oczy – Obiecaj, że będziesz grzeczny, Isak. Jeśli chociażby raz zlekceważysz mój rozkaz, zawrócę i zostawię ciebie w tym motelu do czasu końca akcji.
- Rozumiem, panie detektywie – Szepcze, mimo że mało co rozumiał w tym momencie.
CZYTASZ
Travel To The Void /mm
RomanceTo był męczący dzień i ostatnie, czego potrzebował, to butny motocyklista pokazujący mu środkowego palca. motocyklista x detektyw fbi