Zapewnienie.

25 3 0
                                    


Isak miał niebywale pusty dom. Zrobił wszystko, co miał zrobić, ojciec pojechał z matką w trasę i nie będzie ich przez kolejne trzy dni. Jonas zrzucił swoją robotę na młodszego brata i wyszedł. Pewnie pił teraz kolejną butelkę alkoholu, upijając się z wolności. I nawet ona zawróciła motocykliście w głowie.

Do: Harry:

Mam pusty dom.

Wpadaj

Ugotuję ci obiad

Od: Harry:

Na razie mam urwanie głowy i nie wyjdę z pracy

Ty wpadnij do mnie około 20

Do: Harry

Ubiorę się elegancko

To randka !

Od: Harry

Nikt nic nie mówił o randce

Isak nie odpisuje na ostatnią wiadomość, dokańcza pracę i wskakuje pod prysznic. W końcu stwierdza, że propozycja detektywa jest lepsza, przecież jego matka siedzi ciągle na kamerach i pojawienie się obcego mężczyzny w domu nie umknie jej uwadze.

Tak więc o dwudziestej Isak parkuje motor przed garażem Harry'ego, mając w plecaku kupionego łososia i butelkę wina. Gdy detektyw bierze prysznic, młodszy ugaszcza się w jego kuchni, pogłaśnia muzykę i kręci biodrami do jej rytmu. Czuje się zrelaksowany i że w końcu może odetchnąć pełną piersią, a szykowanie posiłku idzie tak dobrze i prosto, że sam jest w szoku ze swoich zdolności. Poza tym dawno nie robił nic miłego dla drugiego człowieka i detektyw wyglądał na zszokowanego tym, że ugotuje im kolacje.

Harry wraca, gdy łosoś jest w piekarniku i dołącza do niego, śpiewając, a później łapie go za dłoń i tańczy z Isakiem. Ten śmieje się, rumieniąc i czując bliskość mężczyzny, jego spojrzenie, zapach i ciepło ciała. Czuje się bezpiecznie i dobrze i... tak, to randka, bo Harry pochyla się i całuje go delikatnie, jakby pytając o zgodę, a jego język jest nieśmiały w ustach młodszego.

- Wiesz, że zostajesz na noc? Nie wyjdziesz z tego domu. Piłeś – Harry obserwuje jak Isak upija łyk wina. Ten krzywi się, ale nie zdążył odpowiedzieć, ponieważ piekarnik zapipczał, powiadamiając o gotowym daniu.

A gdy Harry wyjmował danie z piekarnika, Isak krzywi się kolejny raz, a zielone oczy tracą błysk. Dzwoni jego telefon. Dzwonek, który rozbrzmiewa jest podpisany do wybranego kontaktu, a teraz zabawę przerywała matka...

Boże, czy nie mógłby mieć chwili spokoju?

Zrobił w pracy wszystko, co miał zrobić, a jak wychodził, Jonas wtoczył się do domu, mamrocząc przekleństwa po norwesku. Poszedł spać w ubraniach na kanapie, śmierdząc alkoholem na odległość. Isak przynajmniej odetchnął z ulgą, że brat wrócił do domu w jednym kawałku.

A teraz dzwoniła matka.

Czy widziała Jonasa, jak ten zatacza się do domu? Albo sprawdziła jego lokalizację i dzwoni, by zepsuć randkę? Taa, walnął tym teksem, ale Harry podczas szykowania posiłku nic nie powiedział. Wyglądał na zrelaksowanego, włosy miał mokre po prysznicu, a brązowe spojrzenie spokojne, choć czujne. Teraz mrużył na niego oczy, gdy zbierał się, by odebrać.

- Nie znam tej lokalizacji – Mówi matka, gdy tylko odbiera.

- Jak w trasie? – Zmienia temat Isak, ale to nie działa. – Czy dotarły do was wszystkie maile, które wysłałem?

- Gdzie ty jesteś? – Syczy kobieta, a Isak ewakuuje się z kuchni. To na nic, bo Harry depcze mu po piętach, zabierając prywatność i patrząc tak, jakby młodszy rozmawiał o handlu z ludźmi – Myślisz, że kogoś poznałeś? Że masz prawo do związków?

- Tak, poznałem kogoś i... mamo-

- Isak, przecież ty nie jesteś wart miłości! – Lorna śmieje się, jakby opowiedział jej niezły żart. – Wracaj do domu. – Zmienia ton na ostry i wyrzuty z emocji po czym się rozłącza.

Isak chowa telefon do kieszeni wręcz mechanicznie i idzie się ubierać. Harry patrzy na niego ze współczuciem, słysząc to, co powiedziała o nim matka i młodszy czuje się z tym okropnie. Nie chciał, by detektyw wiedział więcej o jego rodzinie i domu niż powinienem, a teraz... cóż, teraz nawet nie miał ochoty na łososia. A kochał łososia!

- Mam za duży dom – Wzdycha Harry – Wyślę ci kod do alarmu jutro rano, jakbyś chciał... albo po prostu ci wyślę. Jakbyś potrzebował. Kiedyś.

- Nie komentuj mojej matki – Isak chwyta za buty na motor, ale Harry wyrywa mu je z dłoni. Patrzy na starszego czekając, aż ten odda mu ubranie, by mógł wrócić do domu i nie ryzykować większej awantury.

Co z tego, że Lorna była kilkaset kilometrów od domu. Nawet z Księżyca musiałaby mieć nad wszystkim kontrolę.

- Ona cię krzywdzi.

Isak jest cicho, jest zbyt cicho, jest znowu przygnębiony i stracił blask w zielonych oczach i Harry ma ochotę trzepnąć jego matkę. Widok bruneta jest ciężki dla serca i detektyw plącze się w słowach, nie wiedząc, jak go pocieszyć i co zrobić, by mu było lepiej. Ale nie pozwoli mu teraz wyjść z tego domu, a już na pewno Isak nie wsiądzie na motor.

- Isak, powiedz mi co potrzebujesz. Bym mógł ci pomóc.

- Chcę wracać do domu.

- Nie – Ucina detektyw, łapiąc młodszego za łokieć i prowadząc ich na powrót do kuchni - Wypiłeś. Poza tym wracać na awanturę to nie powód by wychodzić ode mnie. Nie zjadłeś kolacji.

- Nie jestem dzieckiem!

- To pokaż mi to. Powiedz czego potrzebujesz!

- Chcę być dla kogoś ważny - to zabrzmiało tak żałośnie i smutno, że Harry z miejsca ucałował młodszego chłopaka. Ucałował jego czoło, skronie, policzki, aż dotarł do ust, które scałował delikatnie i wręcz namiętnie, nigdzie się nie śpiesząc.

- Jesteś ważny, tygrysku – Mruczy przy jego wargach i Isak pociąga nagle nosem, zdjęty wzruszeniem i natłokiem uczuć.

Chce wracać do domu. Nie chce wracać. Chce zostać z Harrym i zatracić się w chwili, znaleźć odskocznię od matki i tego całego burdelu, który ona stworzyła, uwolnić się od jej kontroli, brata, z którym prawie nie ma kontaktu, mimo że razem mieszkają i od ojca, który jest tylko duchem. Nikt nigdy go nie obronił, nikt nie mówił miłych słów, a Harry patrzył na niego tak, jakby był cudem.

Potarł oczy, by nie płakać przy starszym.

- Chodź do mojej sypialni – proponuje, a Isak potrzebuje Harry'ego, jego ciała i ust, zapewnienia, że będzie dobrze i jest ważny. Że się liczy i jak umrze to ktoś za nim zapłacze. 

Travel To The Void /mmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz