23

22 2 0
                                    

Czas na urlop. Miałam wyjechać na kilka dni z Kaśką, ale niestety praca jej nie pozwoliła, więc nic mi nie zostało, jak zostać w Gnieźnie.

- Miśka co dzisiaj w planach? - zapytał Kevin, wchodząc do mojego pokoju z szerokim uśmiechem, gdy promienie słońca wpadały przez otwarte okno.

- Właściwie to nie mam żadnych konkretnych planów - odparłam, przeciągając się leniwie. - Miałyśmy z Kaśką wyjechać, ale jej praca pokrzyżowała plany. Wygląda na to, że zostaję w Gnieźnie.

- To może byśmy coś razem porobili? - zaproponował Kevin, opierając się o framugę drzwi. - Jest piękna pogoda, szkoda siedzieć w domu. Może wypad nad jezioro, później grill u Oliwiera?

Perspektywa spędzenia dnia na świeżym powietrzu od razu poprawiła mi humor.

- W sumie czemu nie? - uśmiechnęłam się. - Może jezioro, a potem grill. Dawno nie spędzaliśmy tak razem czasu.

- Idealnie! - Kevin ożywił się jeszcze bardziej - Spotkajmy się za pół godziny?

- Jasne, brzmi super! - odpowiedziałam, czując przypływ energii. Może i moje plany urlopowe się zmieniły, ale czułam, że ten dzień zapowiada się naprawdę dobrze.

Po szybkim prysznicu i przebraniu się w lekką sukienkę, złapałam torbę plażową, wrzucając do niej ręcznik, krem do opalania, oraz książkę, którą od dawna planowałam przeczytać. Słońce grzało mocno, a lekki wiatr wprawiał w ruch liście na drzewach. Miałam dobre przeczucia co do dzisiejszego dnia.

Droga minęła nam szybko, rozmawialiśmy o wszystkim i niczym, śmiejąc się i wspominając dawne czasy. Gdy dotarliśmy na miejsce, jezioro mieniło się w słońcu, a wokół słychać było śmiechy innych ludzi, którzy też postanowili skorzystać z pięknej pogody. Znaleźliśmy idealne miejsce na rozłożenie koca, niedaleko brzegu, gdzie woda była ciepła i spokojna.

- Wskakujemy do wody? - zapytał Kevin, już zdejmując koszulkę

- Kevin ruszył biegiem w stronę wody i z impetem wskoczył, wzbijając w powietrze fontannę kropel. Siedząc na kocu, patrzyłam na niego, jak macha do mnie z jeziora. Może i nie wyjechałam daleko, ale czułam, że to będzie dzień pełen śmiechu, relaksu i dobrej zabawy. Urlop w Gnieźnie zapowiadał się lepiej, niż mogłam się spodziewać.

Gdy wróciliśmy z jeziora, słońce zaczynało już powoli chylić się ku zachodowi, malując niebo na różowo-pomarańczowe odcienie. Kevin i ja szybko zebraliśmy nasze rzeczy, gotowi na drugą część dnia - grill u Oliwiera

Droga do domu Oliwiera była krótka. Mieszkał w niewielkim domku na obrzeżach Gniezna, otoczonym dużym ogrodem, idealnym na takie letnie spotkania. Gdy tylko zaparkowaliśmy, poczuliśmy w powietrzu zapach pieczonego mięsa i przypraw.

- Jesteście wreszcie! - przywitał nas Oliwier, wychodząc z domu z szerokim uśmiechem. - Już się bałem, że utknęliście nad jeziorem na dobre.

- Nie mogliśmy się doczekać twojego grilla - odpowiedział Kevin, uśmiechając się szeroko. - Mam nadzieję, że masz coś specjalnego?

- Oj, mam - odparł Oliwier z tajemniczym błyskiem w oku. - Ale najpierw siadajcie, odpocznijcie chwilę. Zaraz wszystko będzie gotowe.

- Błażej będzie? - zapytałam

- Niestety nie, coś mu wypadło - rzucił Oliwier

Zajęliśmy miejsca przy dużym stole na tarasie, otoczonym kolorowymi lampkami. W ogrodzie panowała ciepła, przytulna atmosfera, a delikatne brzęczenie owadów i śmiech sąsiadów w oddali tworzyły idealne tło do naszego spotkania. Oliwier szybko wrócił do grilla, gdzie na ruszcie skwierczały już aromatyczne kawałki mięsa i warzyw.

I still love you no metter love Tomek Fornal/Daniel RicciardoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz