26

23 2 0
                                    

Dziś wyjazd do Tarnowa, mecz miał się odbyć o godzinie 14 jakby nie inaczej. Mieliśmy wyjeżdżać o godzinie 4, gdyż czeka nas długa droga. Wstałam około 3.30, po czym usłyszałam dzwonek telefonu, co bardzo mnie zdziwiło, był to Tomek

Hej, mam nadzieję że cię nie budzę, bo wspominałaś, że masz o 4 wyjazd do Tarnowan

W sumie to nie, nie dawno co wstałam

Okej, mam do ciebie sprawę

O co chodzi?

Mam zaproszenie na Grand Prix do Austrii F1, była byś chętna, żeby jechać?

Jasne, tylko powiedz kiedy

Za dwa tygodnie

Pewnie

Cieszy mnie to, później ci napisze szczegóły

Okej

Zbliżała się godzina wyjazdu, kiedy usłyszałam dzwonek domofonu, zobaczyłam przez okno, chłopaki już za mną czekali

- Wiesz, że czas to pieniądz? - rzucił Oliwier półżartem, choć w jego głosie czuć było lekkie zniecierpliwienie.

- Spokojnie, jestem na czas - odpowiedziałam, starając się załagodzić sytuację. - Poza tym, miałam niespodziewany telefon od Tomka

- Od Tomka? Co chciał? - zapytał ciekawie Kevin, który stał obok samochodu, opierając się o drzwi.

- Dostał zaproszenie od Orlena, na wyścig F1 w Austrii, i pytał się czy bym chciała z nim jechać - odpowiedziałam z uśmiechem, a chłopaki popatrzyli na mnie z lekkim zaskoczeniem.

Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę Tarnowa. Przed nami była długa droga, ale w dobrym towarzystwie czas mijał szybciej. Po drodze opowiadałam im więcej o niespodziewanym zaproszeniu od Tomka i o tym, jak bardzo cieszę się na ten wyjazd. Mecz w Tarnowie był ważny, ale myślami już byłam w Austrii, na torze, gdzie spełniało się jedno z moich marzeń.

Podczas drogi do Tarnowa, atmosfera w samochodzie była pełna ekscytacji. Chłopaki rozmawiali o zbliżającym się meczu, omawiali strategię, a ja w międzyczasie co jakiś czas zerkałam na telefon, czekając na szczegóły od Tomka dotyczące wyjazdu do Austrii. Byłam tak podekscytowana, że trudno mi było skupić się na rozmowach o meczu, choć wiedziałam, że to nasz główny cel na dzisiejszy dzień.

Droga była długa, ale dzięki rozmowom i żartom czas płynął szybciej. Gdy zbliżaliśmy się do Tarnowa, adrenalina zaczęła narastać. Każdy z nas wiedział, jak ważny jest ten mecz, i choć wszyscy staraliśmy się zachować luz, to w powietrzu dało się wyczuć lekkie napięcie. Gdy w końcu dotarliśmy na miejsce, od razu poczułam atmosferę sportowej rywalizacji. Stadion już tętnił życiem, a na trybunach zaczęli się gromadzić kibice.

Mecz rozpoczął się punktualnie o 14:00. Gra była zacięta, a przeciwnik okazał się wymagający. Każda akcja była walką o każdy punkt, a my dawaliśmy z siebie wszystko. Emocje sięgały zenitu, a ja, mimo zmęczenia, czułam w sobie niesamowitą determinację.

I still love you no metter love Tomek Fornal/Daniel RicciardoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz