33

18 1 0
                                    

Nadszedł ten dzień, dzień wielkiego finału, w którym mieliśmy się zmierzyć z Tarnowską Unią. Od rana chodzę w cała stresie

- Miśka uspokój się, nerwami nic nie wniesiesz - Tomek próbował mnie uspokoić

- Łatwo ci powiedzieć, do odrobienia jest 13 pkt - odpowiedziałam, a w moim głosie coraz bardziej było można dostrzec nerwy

- Gotowi jesteście, możemy ruszać? - usłyszałam głos Oliwiera, który wszedł do mieszkania, u niego było widać też, że się stresuje, a już nie chciałam myśleć o drużynie, co oni muszą czuć

- Tak - odpowiedziałam

Oliwier spojrzał na nas oboje, jakby szukał potwierdzenia, że jesteśmy gotowi. Tomek, który przyszedł mnie wspierać, skinął głową, a ja próbowałam się uśmiechnąć, choć nerwy trzymały mnie w żelaznym uścisku. Dzień finału. 13 punktów do odrobienia. Ciężar tego wyzwania przygniatał mnie od rana.

Było 2 godziny przed meczem, kiedy dotarliśmy na stadion, i co mnie zdziwiło najbardziej, to że kibice zaczęli się już powoli zbierać na trybunach

- Jak tam Sam stres jest? - zapytałam, kiedy byliśmy na obchodzie toru

- Nie ma żadnego, stawiamy wszystko na jedną kartę, jedziemy po zwycięstwo - odpowiedział pewny siebie

Trener podszedł do nas, klasnął w dłonie i zaczął mówić, ale jego słowa brzmiały jak z oddali. Serce biło mi jak szalone, a myśli wirowały. 13 punktów... Czy to w ogóle możliwe? W głowie miałam jedno – musimy dać z siebie wszystko, bez względu na wynik.

- Pamiętajcie – to my dyktujemy warunki! – krzyknął na zakończenie, a jego głos w końcu do mnie dotarł - Wiemy o co jedziemy!

- Córcia, nie stresuj się chłopaki dadzą radę - powiedział tata, obejmując mnie ramieniem

Poczułam, jak ściska mnie za ramię, jego ciepła obecność przyniosła mi chwilową ulgę. Tata zawsze potrafił znaleźć odpowiednie słowa, nawet w najbardziej napiętych momentach.

- Wiem, tato. Tylko... to nie jest takie proste – odpowiedziałam, czując, jak nerwy powoli ustępują miejsca determinacji.

W oddali usłyszałam, jak drużyna zaczyna się zbierać na rozgrzewkę. Czas powoli się kończył. Każdy z nas miał w głowie jeden cel – odrobić te 13 punktów, nieważne jak trudne by to nie było.

- Damy radę, Miśka – powiedział cicho Hubert, który nie wiadomo skąd nagle pojawił się obok mnie, powiedział to z taką pewnością, jakby chciał mi przekazać całą swoją wiarę w sukces.

- Musimy – odpowiedziałam - To nasz dzień

Atmosfera była napięta, ale jednocześnie pełna skupienia. Chłopaki wymieniali między sobą ostatnie uwagi, a trener przechadzał się między nimi, rzucając krótkie, motywujące zdania. Złapałam Kevina za ramię

- Jesteś gotowy? – zapytałam, patrząc mu w oczy.

- Zawsze – odpowiedział, ściskając dłoń w pięść.

To były ostatnie chwile przed wyjazdem na tor. Poczułam, jak serce znowu zaczyna bić szybciej. Zrobiło się cicho, trener zwołał wszystkich do siebie. Trener spojrzał na nas, po czym wyciągnął rękę w naszą stronę.

- Kto wygra mecz?! - zapytał, a my wszyscy, jak jeden mąż, położyliśmy dłonie na jego.

- Start! – odpowiedzieliśmy jednogłośnie.

W głowie miałam tylko jedno – nie odpuścimy.

Dźwięk trybun zagłuszył wszystkie myśli. Czułam ciężar tego momentu, ale coś wewnątrz mnie się zmieniło – stres powoli ustępował miejsca determinacji. To nie był czas na wątpliwości.

I still love you no metter love Tomek Fornal/Daniel RicciardoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz