38

17 2 0
                                    

Dzień zaczął się dziwnie, rano poczułam jak ktoś skacze po łóżku, otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam małego stworka, jakim była Michalinka moja bratanica

– Ciociu, wstawaj! – zawołała radośnie, ciągnąc mnie za rękę

- Już wstaję - ledwo powiedziałam

Kiedy zeszłam na dół, zobaczyłam Oliwera i Patrycję

– Hej, co tak długo? – zapytał Oliwer, uśmiechając się na mój widok. – Michalinka nie dawała ci spać, co?

– Zgadłeś – odpowiedziałam, przeciągając się. – Ale za to ma w sobie tyle energii, że chyba sama będę musiała nadrobić kawą.

Patrycja, stojąca przy kuchennym blacie, odwróciła się do nas z kubkiem w dłoni.

– Właśnie robię kawę – powiedziała z uśmiechem. – Przyda ci się mocna, bo Michalinka ma plany na cały dzień.

– Plany? – zapytałam z nutą niepokoju, patrząc na moją bratanicę, która właśnie wspinała się na kanapę.

– Chcemy iść na plac zabaw! – oznajmiła, podskakując z radości. – Ciocia idzie z nami, prawda?

Zerknęłam na Oliwera i Patrycję, którzy wymienili spojrzenia.

– To jak, pomożesz nam dziś? – zapytał Oliwer, uśmiechając się szeroko.

Westchnęłam z rezygnacją, choć wiedziałam, że w głębi serca czeka mnie całkiem przyjemny dzień.

– Oczywiście, że pomogę. Kto by się oparł takiemu zaproszeniu?

Michalinka zapiszczała z radości, zeskakując z kanapy i biegnąc w moją stronę. Złapała mnie za rękę i zaczęła ciągnąć w kierunku drzwi.

– No to chodźmy już! – wołała niecierpliwie, podskakując na jednej nodze.

– Spokojnie, młoda damo, najpierw muszę się ubrać – odpowiedziałam, próbując powstrzymać śmiech.

– A może zjesz coś przed wyjściem? – zapytała Patrycja, podając mi talerz z kanapkami. – Michalinka nie zna słowa „pauza", więc lepiej, żebyś miała siłę.

– Dzięki – uśmiechnęłam się, siadając przy stole i sięgając po kanapkę.

Michalinka w tym czasie nie przestawała opowiadać o swoich planach na dzień. Plac zabaw, później lody, a na koniec wizyta u sąsiadki, która miała kotki. Jej energia była zaraźliwa, więc im dłużej jej słuchałam, tym bardziej nabierałam ochoty, by rzeczywiście spędzić ten dzień aktywnie.

– Gotowa? – zapytał Oliwer, podchodząc do drzwi. – Ruszamy, zanim Michalinka nas wyprzedzi.

– Jestem gotowa, ale obawiam się, że z nią i tak nikt nie wygra – odpowiedziałam, patrząc na rozbrykaną dziewczynkę.

Wyszliśmy razem z domu, a słońce już wysoko świeciło na bezchmurnym niebie. Michalinka pobiegła przodem, śmiejąc się radośnie, a my podążaliśmy za nią, śledząc ją wzrokiem i wymieniając uśmiechy. Przede mną był dzień pełen biegania, śmiechu i, jak się okazało, wielu niespodzianek.

Kiedy dotarliśmy na plac zabaw, Michalinka od razu ruszyła w kierunku huśtawek, jakby przez całą drogę magazynowała energię na ten moment. Jej śmiech rozbrzmiewał w całym parku, a ja usiadłam na ławce obok Patrycji, spoglądając na nią z uśmiechem.

– Wiesz, ona ma chyba jakieś niewyczerpane baterie – zaśmiałam się, opierając się o ławkę.

Patrycja kiwnęła głową, zerkając na córkę.

I still love you no metter love Tomek Fornal/Daniel RicciardoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz