XX. Ciemna strona mocy

47 7 75
                                    

Z wolna, nieśmiało w Petersburgu pojawiały się pierwsze oznaki zbliżającej się wiosny. W ciągu dnia słońce coraz częściej wyglądało zza chmur, roztapiając resztki śniegu na ulicach i dachach domów. W nocy jednak temperatura nadal spadała poniżej zera, tak że na krawędziach parapetów i dachów tworzyły się sople o różnej długości i grubości. Poranki z kolei napełniał szczebiot szpaków i krakanie gawronów, a nad miastem ciągnęły klucze gęsi, które powracały z cieplejszych stron.

Spirydon jednak zdawał się nie dostrzegać wiosennej aury, zatopiony we własnych myślach, nieobecny, z zaciśniętymi ustami i nieustannie zmarszczonymi brwiami. Po pamiętnej rozmowie z Olgą Leopoldowną zamknął się w sobie i stronił od kolegów. Oni też najwyraźniej przeżywali trudne chwile i pozostawili Spirydona samego sobie. Aleksiej wciąż czynił starania, by doprowadzić do zwolnienia Aleksandra z aresztu, ale z każdym dniem nadzieja na to bladła, a Naumow stawał się coraz mroczniejszy i bardziej przygnębiony. Mitia też bardzo się zmienił. Schudł i zmizerniał, zapuścił niewielką bródkę, przypuszczalnie by nadać sobie powagi i ukryć dziecinny dołeczek w brodzie. Opuściła go wesołość i energia, nie rzucał jak wcześniej dowcipami i cytatami z wierszy, po zajęciach zwykle żegnał się szybko z kolegami i śpieszył do domu. Nawet w mieszkaniu panowała minorowa atmosfera, która tak dobrze pasowała do nastroju Spirydona, bowiem Misza, zniecierpliwiony brakiem odpowiedzi od Głaszy na jego styczniowy list, napisał ponownie do niej oraz do własnego ojca i z rosnącym niepokojem czekał na jakiekolwiek informacje.

Nawet u Klary Spirydon przestał się pojawiać. Po tym, jak dziewczyna opowiedziała mu swoją historię, która poruszyła go do głębi, uznał, że za bardzo się do niej przywiązał i że najlepiej będzie zerwać tę znajomość. Nie odwiedził już więcej domu publicznego, raz natomiast poszedł ze spotkaną wieczorem na ulicy prostytutką do jej brudnej nory w pomieszczeniu piwnicznym, ale potem ogarnęło go takie obrzydzenie, że zwymiotował w którejś z wąskich uliczek, a następnie wciąż sprawdzał, czy nie ma żadnych oznak choroby.

Mizantropia, która opanowała Spirydona, miała również pewien pozytywny efekt. Były nim postępy w nauce Pieti Klejgelsa. Nauczyciel bowiem stał się bardziej surowy i wymagający, a wszelkie próby wykrętów, zbijania bąków czy lekceważenia jego zaleceń komentował tak lodowatym tonem, że Pietia opuszczał pokornie głowę i natychmiast mu się podporządkowywał. Zwłaszcza że Spirydon naprawdę potrafił wytłumaczyć w przystępny sposób zawiłości łaciny, tak że najmłodszy Klejgels wreszcie powoli zaczynał rozumieć, o czym opowiada nauczyciel na lekcjach w szkole.

W takim właśnie stanie ducha znajdował się Rozanow, kiedy drugiego kwietnia po południu po Petersburgu gruchnęła wieść o zabójstwie ministra spraw wewnętrznych Dmitrija Sipiagina. Studenci Wydziału Historii i Filologii skończyli właśnie zajęcia i wyszli z budynku uniwersytetu na nabrzeże Newy. Przy bramie stała już grupa młodzieży i zawzięcie dyskutowała, powtarzając zasłyszane na ulicy wieści. Opowiadano, że zabójcą jest były student, który tak po prostu wszedł do budynku Rady Państwa, po czym najspokojniej w świecie kilka razy wystrzelił z bliska w stronę Sipiagina. Ministra natychmiast odwieziono do szpitala, gdzie po niecałej godzinie zmarł, student zaś bez oporu oddał się w ręce policji.

- Teraz nie ma siły, nie wyciągniemy Saszki z więzienia. – Skrzywił się Siergiej po wysłuchaniu relacji Żory, który zdążył już zebrać wszystkie dostępne wiadomości i pospiesznie przedstawić je kolegom.

Aleksiej kiwnął w zamyśleniu głową.

- Tak, teraz będą raczej wsadzać niż wypuszczać – powiedział cicho.

- Jak myślicie, kto za tym stoi? – dopytywał się Żora, odgarniając z czoła coraz dłuższe czarne włosy. – Bo nie wygląda, jakby działał na własną rękę, jak Karpowicz, co rok temu zabił Bogolepowa. Ten podobno miał na sobie mundur, ktoś musiał mu go załatwić. I w ogóle od stycznia mamy w Petersburgu coraz więcej zamachów. Pewnie słyszeliście o urzędniku, co marcu strzelał w okna Pobiedonoscewa? Albo o tej dziewczynie, która próbowała załatwić Triepowa? To chyba nieprzypadkowe, jak sądzicie?

Lata nadziei, lata przemocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz