XXVI. Bez odwrotu

24 7 49
                                    

Wciąż jeszcze było stosunkowo ciepło i słonecznie, ale najwyraźniej zanosiło się na załamanie pogody. Wiatr zmienił kierunek i wiał teraz od Zatoki Fińskiej, a jego chłodne porywy zmusiły Spirydona do postawienia kołnierza letniego palta. Na horyzoncie gromadziły się chmury, które pewnie jeszcze przed wieczorem przyniosą deszcz.

Stał na schodkach prowadzących do cerkwi świętego Hioba na cmentarzu Wołkowskim. Przed chwilą wyszedł ze świątyni na świeże powietrze. Nie był w stanie wytrzymać dłużej w dusznym wnętrzu, nagrzanym przez płonące świece i ludzkie oddechy, pełnym unoszącego się w powietrzu kadzidlanego dymu. A przede wszystkim nie był w stanie patrzeć na zapłakaną matkę Aleksieja w czarnej chustce na głowie, na jego ojca z ponurym, złym spojrzeniem, a zwłaszcza na młodą wdowę. Katia przez całe nabożeństwo żałobne stała nieruchomo, z oczami utkwionymi w jednym punkcie. Ani razu się nie przeżegnała, a kiedy nadeszła chwila ostatniego pożegnania ze zmarłym, Kapitolina podprowadziła ją do trumny jak kukłę, mechaniczną marionetkę, pozbawioną własnej woli. Spirydon widział, jak pochyliła się nad mężem, złożyła rytualny pocałunek na jego czole, po czym zamarła w tej pozycji do momentu, kiedy koleżanka ponownie wzięła ją pod rękę i odprowadziła na miejsce, tak by pozostali uczestnicy pogrzebu mogli podejść do trumny.

Było ich nieoczekiwanie dużo. Kilkanaście osób z rodziny i co najmniej drugie tyle młodzieży, głównie studentów i robotników. Z zastygłymi twarzami, ze zmarszczonymi brwiami, z zaciśniętymi zębami żegnali w ciszy Aleksieja Naumowa, którego wszyscy zapamiętali jako oddanego towarzysza, pełnego zapału i nadziei na przyszłość. Kapitolina każdemu z nich osobiście przekazała z naciskiem, żeby powstrzymali się od jakichkolwiek przemówień, a potem uważnie obserwowała to, co działo się w cerkwi, niczym pilnujący porządku mistrz ceremonii.

Podczas nabożeństwa Spirydon starannie unikał spoglądania na stojącą pośrodku świątyni otwartą trumnę, ale kiedy podszedł do niej wraz z innymi, utkwił wzrok w gładkiej jak z wosku twarzy Aleksieja. Przez chwilę kontemplował misterium śmierci, po czym tak jak wszyscy pochylił się i ucałował znajdujący się na czole pasek papieru z podobizną Chrystusa, Matki Bożej i Jana Chrzciciela. Poczuł delikatny zapach olejków, takich samych jak ten, którymi podczas wieczornego nabożeństwa w przeddzień wielkich świąt kapłan czynił znak krzyża na czole wiernych. Szybko podniósł się znad trumny, przeżegnał i niemal wybiegł na dwór. Stanął i ciężko dysząc, rozglądał się dookoła. Patrzył na rozciągające się przed nim rzędy grobów z krzyżami i wspominał dzisiejszy poranek: niedowierzanie kolegów na wieść o śmierci Aleksieja, ich przygnębienie, a potem wspólny uroczysty przemarsz na cmentarz.

Nie omieszkał wspomnieć też o swoich podejrzeniach dotyczących Dmitrija Klejgelsa. W zasadzie to przedstawił je jako pewnik i ostrzeżenie, z przekonaniem dowodząc, że doszło z jego strony do zdrady. Jednak racjonalny do bólu Siergiej nie wydawał się do końca przekonany. 

- Zdrada, powiadasz? - powiedział powoli. - To poważne oskarżenie. Nie rzucałbym go tak pochopnie. Nie masz żadnych konkretnych dowodów, opierasz się na domysłach i poszlakach. To może być zbieg okoliczności, mogli mieć Aleksieja przez cały czas na oku. Dlaczego Mitia miałby go zadenuncjować? Jakie miał motywy? Wiesz, współpraca z tajną policją to nie bagatela.

- Nie wiem, zawiść? - rzucił nerwowo Spirydon. - Aleksiej cieszył się szacunkiem i poważaniem, Klejgels mógł mu tego pozazdrościć. A przede wszystkim, jak inaczej wytłumaczysz, że kilka minut przed zabójstwem widział się z agentem Ochrany? Tym samym, który najwyraźniej nadzorował sprawę Aleksieja i pojawił się na miejscu chwilę po tym, jak go zastrzelili.

- Tak, to rzeczywiście trudno jakoś inaczej wytłumaczyć - westchnął Siergiej. - Nawet jeśli to zbieg okoliczności, utrzymywanie kontaktów z takimi typami było ze strony Mit'ki co najmniej lekkomyślne. I masz rację, że w takiej sytuacji lepiej zachować daleko posuniętą ostrożność i na razie, do czasu wyjaśnienia wszystkiego, unikać jakichkolwiek rozmów o sprawie w towarzystwie Miti.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 5 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Lata nadziei, lata przemocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz