XVIII. Los kobiety

45 7 151
                                    

TW! Dany rozdział zawiera wątki związane z przemocą seksualną, prostytucją oraz aborcją.

Aleksiej z ciemnoniebieskimi siniakami na twarzy. Sposępniały Mitia z cieniami pod oczami. Bledszy niż zazwyczaj Żora. Flegmatyczny, spokojny Siergiej. Spirydon odetchnął z ulgą, kiedy w poniedziałek po demonstracji zobaczył twarze kolegów w sali wykładowej. Brakowało tylko Aleksandra, który jednak często opuszczał zajęcia z powodu gorszego samopoczucia. Teraz pewnie też musiał zostać w domu, by dojść do siebie po wydarzeniach poprzedniego dnia.

Koledzy ucieszyli się na jego widok co najmniej tak samo, jak on. Po kilku minutach rozmowy wiedział już wszystko: o taktyce policji, która dążyła do rozbicia demonstrantów na mniejsze grupki i wyłapania w ten sposób możliwie największej ich liczby; o ucieczkach kolegów; i wreszcie o zatrzymaniu Aleksandra. Siergiej natychmiast podjął się zdobycia informacji na temat losów aresztowanych uczestników manifestacji i możliwości starania się o ich zwolnienie.

Wykład tym razem rozpoczął się i odbywał bez zakłóceń, ale wśród studentów czuło się niezwykłe poruszenie. Przekazywano sobie karteczki z informacjami, słychać było szepty, aż w pewnym momencie profesor Sobolewski na chwilę umilkł, popatrzył na salę znad okularów i powiedział z wyrzutem:

- Panowie! Mieliście dwa tygodnie, żeby sobie porozmawiać, a teraz proszę o ciszę!

Zamilkli, ale na przerwie gwar głosów rozległ się na nowo ze zdwojoną siłą. Napływały wciąż nowe wieści o wczorajszych wydarzeniach i aresztach. Podobno zatrzymano ponad sto osób, w większości studentów. Podobno władze państwowe są zdeterminowane, by położyć kres ciągłym zamieszkom na uczelniach i zamierzają przykładnie ukarać aresztowanych. Podobno grozi im nawet zesłanie na Syberię.

- Syberia? Za udział w pokojowej demonstracji? - oburzał się Żora. - Przecież policja mogła w zasadzie zgarnąć nawet przypadkowego przechodnia, który zaplątał się w tej okolicy. Tam był niesamowity chaos, wszystko mogło się zdarzyć. Jak im udowodnią, że specjalnie przyszli na demonstrację?

- Gieorgij, nie zapominaj, że mieszkasz w Rosji. Tu nie trzeba nikomu udowadniać winy, żeby go wysłać na Sybir. Przeciwnie, to ty musisz udowodnić, że nic złego nie zrobiłeś - odpowiedział lakonicznie Aleksiej.

Zamilkli, zwiesili głowy. Niby wszystko wróciło do normy, zajęcia znów się odbywały, a jednak nic nie było tak, jak przedtem. Strach, który przeżyli w niedzielę, a przede wszystkim nieobecność Aleksandra przytłaczały ich.

- Panowie, nie traćmy ducha - odezwał się ponownie Aleksiej. - Będę się starał załatwić Aleksandrowi zwolnienie. Nie obiecuję, że się uda, ale spróbuję, może wezmą pod uwagę jego chorobę. A na razie wszyscy potrzebujemy trochę odpoczynku, żeby dojść do siebie, więc w tym tygodniu spotkania nie będzie. Odkurzcie podręczniki i pilnie się uczcie. - Uśmiechnął się blado i odszedł na stronę z Siergiejem, by omówić z nim sprawę zdobycia informacji o losach Aleksandra.

Z każdym dniem wydarzenia niedzieli trzeciego marca powoli bladły w pamięci. Spirydon wrócił do zwykłego trybu życia, w którym teraz ważne miejsce zajmowały lekcje z Pietią Klejgelsem oraz cotygodniowe wizyty u Klary. Przygotowanie do zajęć z bratem Miti zajmowało mu dużo czasu, musiał bowiem opracować na własną rękę metodę nauczania łaciny, która pozwoli mu uzupełnić w ciągu niecałych czterech miesięcy zaległości z kilku lat. Postawa ucznia nie ułatwiała tego zadania: Pietia niechętnie robił cokolwiek z własnej woli, jak gdyby oczekiwał, że Spirydon dysponuje cudownym lejkiem do napełniania jego głowy potrzebną wiedzą. Czasem chłopiec kompletnie zamykał się w sobie i potrafił milczeć przez całą lekcję, patrzeć przez okno albo nawet demonstracyjnie czyścić brud zgromadzony pod paznokciami.

Lata nadziei, lata przemocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz