XIV. Izajaszu, raduj się!

42 7 104
                                    

- Błogosławione królestwo Ojca i Syna, i Świętego Ducha!

Aleksiej Naumow w swoim najlepszym i najbardziej eleganckim stroju stał pośrodku cerkwi świętego Piotra Metropolity na Uljance z płonącą świecą w dłoniach. Po jego lewej stronie w długiej białej sukni z koronkowymi rękawami znajdowała się Katierina Klimowa, narzeczona, a za niecałą godzinę - prawowita małżonka.

Nabożeństwo ślubne przy głównym ołtarzu cerkwi parafialnej pana młodego odprawiał przysadzisty, krępy kapłan z wydatnym brzuchem i szarą, od samego rana zmęczoną twarzą. Brodę miał długą i szeroką, sięgającą piersi, a włosy dla odmiany rzadkie i związane w niepozorną mysią kitkę. Słowa modlitw odmawiał szybko, jak gdyby gdzieś się spieszył, ochrypłym tenorem. Chór dla odmiany brzmiał dźwięcznie, donośnie i czysto. Nic dziwnego - okazało się, że Klimowowie, rodzice panny młodej, mieli wśród znajomych dyrygenta jednego z niewielkich petersburskich chórów cerkiewnych, który chlubił się swoim zamiłowaniem do rzadkich i dawno zapomnianych melodii. Z chęcią zgodził się zaśpiewać na ślubie ich córki, zwłaszcza że płacili hojnie, jak przystało na prawdziwą szlachtę z dziada pradziada.

Aleksiej nie wsłuchiwał się jednak ani w słowa modlitw, ani w śpiew chóru. Po prostu stał i cieszył się, że nie musi się nigdzie spieszyć ani niczego załatwiać. Wreszcie mógł sobie pozwolić na chwilę zatrzymania i refleksję nad tym, co wydarzyło się w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. A wydarzyło się bardzo dużo.

Po tym, jak udało mu się otrzymać zgodę ojca na ślub, kolejne dokumenty musiała zdobyć Katia - pozwolenie rodziców i zaświadczenie o prawomyślności wydane przez riazańską policję. Ponieważ i tak zbliżały się święta Bożego Narodzenia, które dziewczyna zamierzała spędzić w rodzinnym domu, ustalili, że najlepiej będzie, jeśli załatwi sprawę osobiście, tak by po Nowym Roku Aleksiej z kompletem dokumentów mógł napisać podanie do rektora o udzielenie zgody na ślub. Tymczasem zaś zajął się naglącymi problemami, które pojawiły się w zakładach Westinghouse.

Działał tam już od dłuższego czasu, edukując robotników i koordynując ich starania na rzecz polepszenia warunków pracy. Było to niezmiernie trudne, bo z uwagi na narastający kryzys pracodawcy mogli pozwolić sobie na ignorowanie postulatów robotników i straszenie ich zwolnieniami. Na samym początku grudnia pracę straciło kilkunastu mężczyzn, głównie tych, którzy szczególnie aktywnie działali w ruchu samopomocy, i teraz Aleksiej pomagał w sformułowaniu żądań, z jakimi koledzy zwolnionych wybierali się do władz spółki. Jednocześnie musiał też stale powstrzymywać innych, w gorącej wodzie kąpanych, którzy zamierzali od razu organizować strajk albo nawet sabotaż. Tłumaczył im, że to może pociągnąć za sobą zbyt poważne konsekwencje, łącznie z wejściem na teren zakładów policji czy wojska oraz aresztami. Jednak upór, z jakim się stykał, świadczył, jego zdaniem, że w zakładach Westinghouse działał też inny agitator, przedstawiciel bardziej radykalnego podejścia do kwestii robotniczej. Taka sytuacja wyprowadzała Aleksieja z równowagi, uważał bowiem, że w warunkach, w jakich przyszło im działać, kiedy nielegalne były jakiekolwiek zrzeszenia, partie polityczne czy nawet związki zawodowe, w kwestii obrony praw robotników wszystkie ugrupowania powinny uzgodnić swoje akcje, a najlepiej, jak sądził, zjednoczyć się. Tu zaś ewidentnie miał do czynienia z czymś w rodzaju konkurencji.

Oprócz działalności wśród robotników, która pochłaniała bardzo dużo sił i czasu, Aleksiej brał też udział w dyskusjach na temat politycznego zaangażowania studentów i metod wyrażania swoich przekonań. Toczyły się tu długie i burzliwe rozmowy na temat celowości zakłócania zajęć i urządzania strajków oraz ewentualnego wyboru bardziej konstruktywnych metod, takich jak próby negocjacji z władzami uniwersyteckimi. Omawiano również legalne działania na rzecz poprawy losu najbiedniejszych studentów, zwłaszcza tych, którzy zmagali się z chorobą, oraz sposoby, które mogłyby zapewnić przywrócenie na studia tych, których skreślono z uwagi na działalność polityczną. Nastroje dyskutantów były radykalne, nieliczni zwolennicy umiarkowanych działań zostali zakrzyczani, w szczególności przez bojowo nastawione kursistki, które wręcz szydziły z kolegów i nazywały ich tchórzliwymi babami. Metoda obstrukcji i zakłócania zajęć została przyjęta jako wielokrotnie sprawdzona, i zdecydowano, że w lutym trzeba będzie urządzić jednoczesne wystąpienie na kilku wyższych uczelniach. Aleksiejowi jednomyślnie poruczono koordynację akcji na Uniwersytecie Petersburskim.

Lata nadziei, lata przemocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz