Rozdział 40 - Rodzinne sprawy

84 6 35
                                    

--Oki--

Obudziłem się od razu siadając. Głupi sen....

- Koszmary? Tacy jak my ich nie mają.

- Nie jestem tobą - przetarłem oczy. Głupio się przyznać... Ale chyba faktycznie strach i ciekawość to zła mieszanka. Śniło mi się że wpadłem do wody i była tam ta pokraka. Aż mną wzdrygnelo na myśl.... Ale i tak bym patrzył jakbym tam znowu był. Chore ale przyjemne.

- No proszę, to się nazywa wstawanie lewą nogą. 

- Definitywnie prawą - i chciałem wstać, ale pociągnął mnie za materiał szlafroka i usiadłem na łóżku znowu - co ja ci zrobiłem? - nie byłem wyspany. Ręka dzisiaj nakurwia. Noga też boli... Chce już do Over z Brunem. Mieć to za sobą...

- Proszę? 

- Nie ważne. - i znowu próbuję wstać. Ale zanim się podniosłem stary znowu zaczął

- Co ci się śniło? - PODDAJĘ SIĘ. Płożyłem się i oparłem plecy o ramę łóżka. 

- Nie ważne. Naprawdę. To tylko sen.

- Mhm... - on nadal leżał. Przybliżył się i położył głowę na moje uda. Prawą nogę zaczął gładzić. Dziwnie błache jak na niego.... Z drugiej strony. Biorąc pod uwagę, jak się zachowywał za pierwszym razem... I później w sumie też.... 

- Um... - niezręcznie...ale z drugiej strony miło. Tak.. spokojnie.... bezpiecznie? W sumie sam nie wiem do końca jak się teraz czuję i jak powinienem.

- Mógłbyś go mieć tu na udzie... 

- Nie odpuścisz, prawda? 

- Gdyby stare zostało

- Nie ma takiej opcji. To nie jest coś mojego. Nie podoba mi się. Nie jestem krową, którą się znakuje.... 

- Wypalić... też nie głupie. - on mnie nie słucha! Znaczy słucha ale nie tak jak trzeba! 

- Nie słuchasz mnie....! 

- Słucham. Uważam, że nie wyglądałby źle

- Ta. Jedyne czego potrzebuję to kolejnego niechcianego jaszczura na moim ciele.... 

- Mówisz o mnie? - zaśmiał się

- N.nie, chodziło mi o tatuaż.... no.. znaczy 

- Wiem przecież. - chwycił mnie pod udo i zaczął je muskać ustami 

- Trochę... niezręcznie się czuję... 

- Teraz? Tak powinieneś się czuć za pierwszym razem. 

- Nadal uważam twoje zachowanie, za CONAJMNIEJ dziwne... 

- Ale jesteś dzisiaj od rana wygadany. - usiadł tak jak ja- chodź tu 

- Po co....? 

- Chodź tu kundelku i nie marudź. Przecież mówiłem, że nie zrobię nic, na co nie pozwolisz. - i o to chodzi! Podoba mi się to co robi!.... A on sam tworzy sytuacje, w których ciężko odmówić...! - no już - i mnie do siebie przyciągnął. Usiadłem okrakiem na jego nogach. Zaczął mnie badać oczami, aż w końcu położył dłonie na moich biodrach. Jedną ręką wziął moją dłoń i pogładził po jej wierzchu kciukiem i zaczął patrzeć na moje palce - definitywnie wdałeś się w matkę....

- Co...? - uniosłem jedną brew patrząc na niego, on spojrzał mi w oczy

- Kimkolwiek była...

- Czyli nie wiesz kim oni byli...

- Nie, znalazłem cię z truchłami twojej rodziny zastępczej.

- Rozumiem. Nie żeby mnie to obchodziło... nawet gdyby żyli i bym ich jakimś cudem odnalazł, byliby tylko obcymi ludźmi...

Dziki PiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz