--Chris--
Takiego chuja, jak dam się mu zastraszyć! Powiedzieć, nie powiem że Rascal ze mną rozmawiał. Młody by się wkurwił że przyjechałem wiedząc.... I wyszłoby na jego.... Ale prawda jest taka, że bym nie przyjechał jakby on nie odebrał.... Po za tym chciałem zobaczyć jak się czuje.
Ch - A ciebie oddać do schroniska? Nie głupie. Później będę miał papier że jesteś mój jak cię z niego odbiorę
O - Pfe, marzyciel. Kawa?
Ch - Kawa~ - powycierałem mu tą podłogę.
R - Również poproszę. - młody tylko kiwną głową. Nadal na zawołanie, bez żadnego słowa. Yhm..
Ch - A ta to co? - usiadłem na kanapie. Cały kubek kawy
O - Zimna!
Ch - Wybredny bachor. - to ja wypiłem
R - Czujesz się tu bardzo swobodnie, Chris.
Ch- Tak jak Oki u mnie. - uśmiechnąłem się. - czasem aż za dobrze. Prawda?
O - Ale że do której sytuacji pijesz?
Ch - O wszystkich
O - Ej. Nie moja wina, że mnie wpuszczają tak? - postawił kubki na stole i sam usiadł przed nami na blacie - Masz słabą ochronę.
Ch - Są całkiem dobrzy
R - Nie aż tak....
Ch - Po prostu nie mają motorków w dupach.
O - E! Bez takich!
Ch - Co z Gato?
O - Jeszcze chwila.... - popatrzył na swoją rękę i zacisnął pięść - Nie chcę stracić więckeszj części ręki, niż to potrzebne
Ch - Co?
O - Bo. Tu - i pokazał miejsce przy samym łokciu - jest coś na zasadzie zatrzasku. Z wyglądu trochę przypomina nity zatrzaskowe. Jeśli to naruszę, będzie trzeba znowu wszystko odcinać... A że to przy samm łokciu, to będzie trzeba ciąć nad nim. A ja lubię swój łokieć.
Ch - Oh... Rozumiem... Czyli, jak to się zagoi to już będzie dobrze
O - Mhm. Zobaczymy jak z tą skórą. Dziwne uczucie, ale czuję wszystko i wygląda jak ręka
Ch - A ścianę tym skruszysz?
O - Ej! Nie wiem... Okaże się za nie długo. O tym nie pomyślałem - Rascal siedział cicho i nas słuchał. Nie wyglądał na zadowolonego. I dobrze.....!
Ch - A, co jeśli się popsuje? - w sumie, ciekawiło mnie to trochę
O - Wymiana. I tyle. Ogólnie to dostałem zjebe od tamtej dwójki. Bo ja mówię, że skoro takie rzeczy oni robią. To może mi zrobią nie psujące się organy!
Ch - Że co?
O - Ty, no pomyśl, Taka metalowa wątroba. Pijesz ile wlezie, tabletki też w sumie ci nic nie zrobią, a jak ci wysiądzie to tylko ją wymieniasz na nową! Ale powiedzieli, że mam spierdalać bo chyba mnie jeszcze Głupi Jasiek trzyma. Szkoda trochę - zaśmiałem się. Co on pierdoli.
Ch - Chyba trzyma do teraz!
O - Ej! Nie prawda!
R - Trzyma co innego...
O - Już dawno nie... - do Rascala zwracał się inaczej niż do mnie. Spokojniej, stonowanym głosem. Naprawdę, nie pojmuję ich relacji. Wygląda to tak, jakby młody naprawdę cierpiał na jakiś syndrom... Irytujące.... Ale widok przede mną podniecający... Rascal, wypierdalaj stąd, bo mi przeszkadzasz.....! Swoją drogą.... Czemu on jest bez koszulki...?
CZYTASZ
Dziki Pies
Fanfiction"- Poczekaj..! - złapałem go za bluzę, którą przez "przypadek" trochę zsunąłem odsłaniając lewe ramię. Kaptur też opadł z jego głowy. - Hum? - popatrzył na mnie chłodnym wzrokiem. Ale oczy. a raczej oko... bo prawe całkowicie zakrywały włosy, które...