--Oki--
Obudziłem się wtulony w Kalera... On też już nie spał. Czytał książkę gładząc mnie po boku.
- Obudziłeś się. - popatrzył na mnie z uśmiechem.
- Mhm. - usiadłem i przetarłem oczy. Spanie w soczewkach... Oczy bolą.. trudno. Przeżyje jakoś. Muszę. Wstałem i do łazienki. I po chwili Kaler też tam był.
- Ranny ptaszek z ciebie. Myślałem, że pośpisz trochę dłużej. - gdyby męczył mnie ktoś inny... nieco.. hah inaczej, to pewnie by tak było.
- Szkoda dnia na spanie - zaśmiałem się cicho i się ogarniam. On wziął ze mną prysznic i wyszliśmy razem z łazienki
- Czarną poproszę - usiadł na kanapie. No tak..Asystent.. hah... no to mu zrobiłem. Sobie też.
- Um.. Mogę o coś zapytać?
- Pytaj.
- Wczoraj... Wyglądało to tak, jakbyś przyszedł z interesami do nich, a nie do filii GGWZ. - uśmiechnął się i patrzy na mnie. Poklepał swoje kolana. A ja na nich usiadłem. Żenad.... Najpierw w sumie było fajnie... Ale teraz wkurwia mnie to, że się go słucham.... a .. seks jest kurwa średni tak brać obraz na całość.... Zaczął mnie gładzić po bokach.
- Bo widzisz, każdy ma własne sprawy do załatwienia. Ja ubijam własny interes po za firmą.
- Jaki...?
- Nie za dużo chcesz wiedzieć?
- Chcę wiedzieć jak najwięcej - delikatnie go pocałowałem
- Ah tak... - i odwzajemnia. - dowiesz się w swoim czasie - yh. Czyli jak wrócimy do Monto.. no dobra...
- Tajemniczy Pa~n - trochę obmacywanek. Przed wyjściem taby
- Co to jest?
- Muszę je brać. Inaczej nie będę mógł normalnie funkcjonować.
- Mhm.... - poirytował sie, ale wyszliśmy i do firmy.
Tam, w sumie wszytsko ok, po za tym, że pełno znajomych osób, część do wybicia, a część do wypicia razem piwa heh Poszliśmy do małej sali konferencyjnej. A tam więcej znajomych mord. Widuki i nawet stary Mussa. Ma to sens, ta filia zajmuje się szmuglerką broni. Oraz.... Gandu? A ten co robi w Over... i to jeszcze tu...? Wszyscy oczywiście na mnie patrzą podejrzliwie. Widuki wie, Mussa też, widzieli mnie nie raz po pożarze, ale Gandu nie. Ciekawe czy nadal jest zły za to w Dawet...
K - Witajcie panowie
G - Witaj Kaler. Pozwól przedstawię, Widuki oraz jego ojciec Mussa. - Ppatrzył na mnie i póżniej na Kalera
K - Spokojnie,
G - Jak uważasz.... Są jednymi z najlepszych handlarzy bronią z zachodnich rejonów. Potrafią sprowadzić prawie wszystko.
K - Świetnie. - po co mu taka broń.... nie rozumiem.... Usiedliśmy
W - Więc, czego i ile potrzebujesz?
K - MP7 100, AR-15 200 i G36 15. Do tego 300 GLOcKów i tyle samo P-64... - dużo podstawowej broni... po cholerę mu tego tyle - plus amunicja rzecz jasna.
M - Powinniśmy mieć na za dwa tygodnie.
K - Świetnie.
G - Jak tam? Dawet dalej się rujnuje?
K - A jak myślisz, po co mi to wszystko - Dawet?.... On sprowadza broń do Dawet?!
W - Paskudne miasto
CZYTASZ
Dziki Pies
Fanfiction"- Poczekaj..! - złapałem go za bluzę, którą przez "przypadek" trochę zsunąłem odsłaniając lewe ramię. Kaptur też opadł z jego głowy. - Hum? - popatrzył na mnie chłodnym wzrokiem. Ale oczy. a raczej oko... bo prawe całkowicie zakrywały włosy, które...