--Oki--
Czy powiedziałem Vadusowi prawdę? ... Połowiczną... czy mam na razie z głowy to, że się nadyma jak rozdymka? Tak. I tyle mi na razie starcza.
Następnego dnia wysłałem grupkę, żeby się dowiedzieli co i jak się szykuje w dokach. Po trzech dniach już miałem informacje. Napisałem smsa "Za tydzień impreza dla na sali. Dużo osób z po za granic. Przypuszczam, że wtedy sporo się dowiemy, a on tam będzie". I chwilę po tym jak się wysłało to telefon.
- KURWA WIESZ GDZIE MIESZKAM! - aż odsunąłem telefon od ucha
- Auć... A po co mam tam przychodzić?
- Chodź tu i nie wkurwiaj o 5 rano! - i sie rozłączył. Ale.. dlatego napisałem..? Chyba nie rozumiem... No ale pojechałem do niego
Po 30min byłem pod domem Howella. Nic się tu nie zmieniło. Zanim wyszedłem to on wybiegł na zewnątrz i podbiegł do szyby.
- Co jest? - rzuciłem otwierając okno
- Malutki~ daj mi się nim przejechać... Ładnie prosze
- Cooooo? Mam ci pozwolić wsiąść za kółko do Chevyego?!
- Kogo?
- Yh... nie ważne.. - patrzę na niego, on na mnie. Oparł się o drzwi i robi maślane oczy.... - DOBRA! - warknąłem i wysiadłem - masz... ale kurwa jak zobaczę choćby rysę na nim to przysięgam, że cię zastrzelę..! - rzuciłem mu kluczyki a sam wskoczyłem na tył mojego kochanego pickupa. Chris zadowolony wsiadł i odpalił silnik. Wystawiłem do niego głowę. - Nie sądziłem, że lubujesz się w starych gratach.
- Gratach? No proszę cię. Gdzie ty go dorwałeś? - i ruszył.
- Na złomowisku - uśmiechnąłem się szeroko
- Co? - aż zwolnił.
- No tak. Przez totalny przypadek. Więc go wziąłem i wyremontowałem. Wjebałem w kurwę kasy. Ale działa. - wyjechaliśmy po za miasto. Ja sie jebnąłem na pace.
- Stary grat miał szczęście. - włączył coś w radiu i tak w sumie to jechał z dobrą godzinę. - Dobra. - zaparkował. Ja to na tyle prawie spałem. Fajno tak poleżeć.
- Czemu się zatrzymałeś? Fajnie mi tu.
- Brzmi jak zaproszenie~
- Co..? Nie? - i zanim on wskoczył na mnie to ja wyskoczyłem z paki
- Malutki, wkurwiasz mnie
- I wzajemnie! Płacisz za wyjeżdżone paliwo. - zapaliłem. Byliśmy przy jeziorze - O proszę. Chrisu lubił ładne widoki.
- Owszem. - usiadł na masce. Ja obok. - Więc?
- Jeśli mam tam iść z tobą, to muszę wyhaczyć Valeta i Pierr'a .... Twoja zabaweczka nie może za mocno przypominać mnie. Ty mnie nie widziałeś przez ten czas, ale kilka osób widywałem częściej i dobrze wiedzą, że tu jestem.
- Humm.. Ale skoro masz być MOIM niewolnikiem, to ja decyduję jak będziesz wyglądał - uśmiechnął się ciut wrednie
- Jakkolwiek by mi to nie pasowało, to masz rację. Ale mam nadzieję, że cię nie poniesie za bardzo....
- Się okaże - w między czasie napisałem do Valeta. Oczywiście, że się zgodził.
- Przyjdź dzień wcześniej. Obgadamy co i jak malutki
- Mhm, będzie trzeba... ale wymyśl inne imię, albo zwracać się bezimiennie. Kai mam w dowodzie... W sensie tym drugim heh... ta
- Dobra dobra... Coś wymyślę
CZYTASZ
Dziki Pies
Fanfiction"- Poczekaj..! - złapałem go za bluzę, którą przez "przypadek" trochę zsunąłem odsłaniając lewe ramię. Kaptur też opadł z jego głowy. - Hum? - popatrzył na mnie chłodnym wzrokiem. Ale oczy. a raczej oko... bo prawe całkowicie zakrywały włosy, które...