--Oki--
Wiedziałem, że tam przychodzą różni ludzie... ale ludzi z Dewat się nie spodziewałem... Skoro tu są to coś kombinują.... Muszę się dowiedzieć co...
Poszliśmy do kuchni, Chris podał mi butelkę.
- O proszę. Takich rzeczy się nie spodziewałem u ciebie
- Powiedzmy, że trzymałem kiedyś na czarną godzinę. I tak zostało
- Friut Ale.... czarny bez. Tropiciel dobry. Ale pod tym względem, zawsze miałeś dobry gust
- O proszę, dostałem komplement. Haha muszę zapisać w kalendarzu - ja wziąłem jeszcze czyste bandaże i przenieśliśmy się do salonu. On nalał sobie łychy i usiadł na kanapie. Ja na fotel. Jak zawsze z resztą. Zamyśliłem sie ciutkę
- Ej, malutki, nad czym tak rozkminiasz co? - popatrzyłem na niego a on spojrzał mi w oczy - .. yh.. cholera... weź to z siebie z ciągnij
- Heee? Co jest Chrisi nie podobam ci sie w nowej odsłonie?
- Średnio. Wolę jak jesteś obsmarowany tuszem na całym ciele - zaśmiał się - i nie tylko nim.. - dodał niewinnie, patrząc gdzieś w bok
- Ludzie tacy jak ty sie jednak nie zmieniają - uśmiechnąłem się i wstałem. - Idę się ogarnąć. Zaraz wrócę.... - poszedłem do łazienki. Zdjąłem soczewki. Zmyłem z siebie makijaż i całą resztę, która kryła tatuaże. Wyszedłem.... i... przecież, ja tu nie mam ubrań.... moje wziął Valet bo stwierdził, że w tych szmatach nie będę chodził... i zostałem z tym co miałem wcześniej.... Ni chuja.
Owinąłem się w ręcznik i zapierdalam do Chrisa
- Ej... Daj mi jakieś normalne ciuchy.... - stałem w progu i popatrzyłem na niego lekko dobity sytuacją
- Nie no, jak dla mnie to w czym jesteś jest wystarczające -powiedział z udawaną powagą i szeroko się uśmiechną
- I co suszysz te zęby... dawaj coś, a nie grasz głupa... - zacząłem się irytować. On nagle schował głupi uśmiech i się mi przygląda.
- Malutki. To wygląda żle...
- Huh? - popatrzyłem na rękę. Wyglądała w sumie całkiem w porządku. Po za tym, że skóra wygląda tak, jakby miała odpaść jak tynk ze starej ściany i każde poruszanie jej sprawia, że tam gdzie może to wycieka ropa... to jest o dziwo ok. - ale że co?
- Paskudne...
- Nie wiem o co ci chodzi. Dawaj! Nie będę tu stał w ręczniku!
- Możesz zawsze usiąść - i znowu szczerzy mordę
- Wybiję ci te zęby... przysięgam, że je stracisz.
- Ej, to moja groźba.. - strzelił udawanego foszka i wstał. Mijając mnie zatrzymał sie na chwilę, ale ruszył dalej. Zerknąłem za nim. Dziwny człowiek. Wkurwai mnie. Wcześniej był łatwiejszy do przewidzenia. Ale i tak nie zmienił się za bardzo. Po chwili przyniósł mi jakiś wielki t-shirt i bokserki. - dam co mam - uśmiechnął się i dal mi do rąk
- Ujdzie - zabrał
- To nie. Radź sobie mądralo
- Nie nie, jest w porządku - teraz ja mu je zabrałem i ide do łazienki
- A ty gdzie.
- Przebrać się?
- Nie ma nic czego już nie widziałem malutki~
- PFFFhahaa - i wyszedłem ze śmiechem. Przebrałem się. ... Dużo za duże.... Jak sukienka. A bokserki jak spodnie... yh, ale lepsze to niż, to z wcześniej... Wróciłem do salonu.

CZYTASZ
Dziki Pies
Fanfic"- Poczekaj..! - złapałem go za bluzę, którą przez "przypadek" trochę zsunąłem odsłaniając lewe ramię. Kaptur też opadł z jego głowy. - Hum? - popatrzył na mnie chłodnym wzrokiem. Ale oczy. a raczej oko... bo prawe całkowicie zakrywały włosy, które...