Rozdział 27 - Kłamca

79 9 2
                                    

--Oki--

Następnego dnia jak wstaliśmy pojechaliśmy w miejsce, w którym umówiłem się z Jack'iem. 

- Co za jeden? Skąd go znasz?

- Poznasz i dawne dzieje. 

- Łal, się kurwa dowiedziałem... - burknął obrażony. W końcu dojechaliśmy. Parking w lesie, pusto. No, tylko mój przyjaciel, który czekał oparty o motor. Zaparkowałem obok.

O - Siema!

J - O proszę! Czyli mnie nie oszukali haha, witam w świecie cyklopów? - wyszedłem. Jacke, Trochę wyższy ode mnie, szczupły, czarnowłosy chłopak z materiałową opaską na włosach która zaktywała lewe oko. 

O - Ja tak ostatnio myślałem... I doszedłem do wniosku, że nasza trójka musi się pobawić w trzech muszkieterów. 

J - Że ja ty i Yet?

O - Jupp. 

Ch - Dzień dobry - Chris wyszedł i oparł się o pickupa.

J - Christoph Howell. Dzień dobry.

Ch - Spodziewałem się trochę inaczej wyglądającej osoby

J - Ja w porównaniu do niego jestem w procencie hetero w roli ścisłości. 

O - Mam wrażenie, że niektórym to nie przeszkadza

J - Spytaj Yeta.... Pfhaha - i obydwoje w śmiech

O - Dobra dość, nie o tym mieliśmy gadać.

J - Mamy dźwignąć papiery z urzędu miasta, co tu więcej wiedzieć.

O - Chris zrobi zadyme, żeby się tam łatwiej dostać

Ch - Co? 

J - Musimy się dostać do archiwum.... a w nim trochę poszperać. Żeby tam wejść potrzebny będzie klucz, który ma babeczka z administracji. Siedzi w pokoju 106.

Ch - Kim jesteś i skąd to wszystko wiesz?

O - Jak myślisz? Dlaczego dopiero teraz się spotykamy? Musiał mieć czas, żeby się dowiedzieć. 

Ch - Jedna noc?! 

J - Wystarczająco - powiedział zadowolony 

O - No. Więc... Skoro chcesz się przydać, to gwizdniesz jej klucz 

Ch - Hum... A co jeśli nie chcę?

O - To ja to zrobię, żadna strata. - w sumie nie brałem na początku go pod uwagę.... Wymyśliłem mu robotę na biegu, bo i tak będzie chciał iść.... Ale mimo wszystko, my będziemy mogli się na spokojnie rozejrzeć, zanim zdobędzie klucz.

Ch - Yh... Oczywiście, że idę. - zapalił. To my też. 

J - No i miodzio

O - W poniedziałek. Im szybciej tym lepiej

J - Jasne. A co do tych muszkieterów

Ch - Wyjaśni ktoś?

O - No, bo ja ślepy, on ślepy

J - Yet też ślepy

Ch - Klub jednookich?

O - No. A że Yet ma łajbę.

J - I załogę

O - To jak już ogarnę co mam do zrobienia, to z miłą chęcią znikne na trochę.

Ch - Uwaga bo ci pozwolę 

O - Nikt cię o zdanie nie pyta

J - Haha! Nie znudziło się tobie Howell?

Ch - Co?

Dziki PiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz