Rozdział 56 - Odcięty

45 7 9
                                    

--Oki--

Jakby to ująć w proste słowa.... Mam przejebane~ 

- Mówiłem, że będziesz idealnym zastępstwem dla Timo. Twój wygląd naprawia to, że jesteś od niego tyle starszy. Ale zanim będziesz z nim na wymiennie, to trzeba cię nauczyć zasad panujących w MOIM domu.

Jak przystało na kogoś kto jest przetrzymywany z nie własnej woli.. tak, mam związane ręce i nogi.... i usta, żebym nie mógł mówić.... Jego morda mnie wkurwia~

- Ah.. Gdzie moje maniery - uśmiechnął się "uroczo" - wybacz, że mnie nie było jak cię tu przyprowadzili. Słyszałem, że masz charakterek, ale nie sądziłem, że aż taki. Że moi panowie jeszcze ci nie przetłumaczyli, jak tu wszystko działa.... Jestem wami rozczarowany chłopcy - powiedział do trzech osiłków stojących za nim. Trochę mnie męczyli, to prawda.  Ale chyba zakazał im robić połowy rzeczy. A przynajmniej tak to odebrałem. Po za biciem nic nie robili. W końcu rozwiązał mi usta - Jeszcze będziesz prosił o moją atencję. - przykucnął przy mnie i przejechał palcami po mojej piersi - przyjemny w dotyku. Podobasz mi się 

- Zagryzę Ciebie i całą trójkę, która stoi za tobą - uśmiechnąłem się mówiąc to

?? - Tak, to naprawdę dobry pomysł....

F - Co?! - Rascal stał oparty o drzwi - ty? Co tak stoicie?! Zajmijcie się nim do cholery?! - stary się tylko uśmiechnął i spojrzał mi w oczy

R - Zabij.....

------

--Gato--

Ch - Gdzie jest młody? Wiem, że wiesz...!

G - Nie mam pojęcia. Od kiedy znowu ze mną rozmawiasz, co?

Ch - Od kiedy jesteś jedyną osobą , która wychodzi z tego jebanego laboratorium! ......

G - Nie wiem, nie mam pojęcia...! Nie zawracaj mi głowy! - i zatrzasnąłem za nim drzwi do labu. 

Jedno trzeba przyznać... Od kiedy wrócił Rascal, małego nigdzie nie widać. Wiem tylko tyle, że od czasu do czasu gdzieś obydwoje mi migną, gdy przechodzę korytarzami w labie... Markus nic nie mówi. Ostatnio w ogóle nie wychodzi od siebie. Bruno uważa, że nic nie wie... Coś tu nie gra, a ja się dowiem co. 

Poszedłem do siebie. 

- Bocil..

- Co jest szefie? 

- Zakręcisz się koło Markusa. Chcę się dostać do jego prywatnego labu... 

- A, to nie tak, że w tym dużym jest wszystko?

- Ta, ale tam nie jestem w stanie się włamać, po za tym, Rascal za często się tam pojawia z nikąd... Za długo nic nie robię. A nie po to tu jestem.... 

- Nie myślisz, że kicia się i tak dowie?... Swoją drogą, co z nim?

- Zobaczymy, ale na razie dajmy mu jeszcze spokój... 

- Szefie~ lubisz kicie~? 

- Powiedzmy, że nie jest kimś, kogo łatwo zapomnieć...  - i nie myślę tu o tym, co zrobił z nim Rascal... 

----

Jakiś czas później miałem kopię karty dostępu, którą miał Markus. Bocil może jest nietypowy, ale wie co robi. Czas na mały włam. 

- Jakby ktoś się zbliżał.

- Szefie, wiem przecież - i wszedłem. Ta, definitywnie dużo rzeczy robi tutaj. Wszędzie dokumenty, wyniki badań... Jego zapiski. Skoro tyle jest na papierze, to co znajdę na komputerze? 

Dziki PiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz