Rozdział 39 - Potwór z pod-podziemia

139 11 6
                                    

--Chris--

Jak młody wszedł do pokoju Rascala to zmyłem się do siebie

- Już mnie nie chcesz.... - Lucy leżał na łóżku

- Gdyby tak było, to bym się ciebie pozbył - póki mój szczeniak się będzie włóczył po Dawet, Lucy jeszcze ze mną trochę zostanie

Kusi żeby ich podsłuchać.... O czym oni mogą gadać tak na dobrą sprawę. Ile można gadać o interesach i tym co się oczekuje od innych.... Nie nie.... Pewnie i tak nic nie usłyszę.

Po pewnym czasie natknąłem się na Okiego w kuchni.

- O. W sumie idealnie. O 18 po was przyjadą. Także bądźcie gotowi.

- Jasne. Nie gin tu jak mnie nie będzie - powiedział że śmiechem

- Ja się nigdzie nie wybieram. - też się zaśmiał i popatrzył w stronę korytarza - dam znać jak będę już w Overr - i jak to powiedział, dopiero popatrzył na mnie

- Będę czekał. A może nie. Zobaczę

- Do kogo z tym kitem co?

- No do ciebie. Definitywnie - przeszedłem za nim i odchodząc przejechałem dłonią od taki, przez plecy i kończąc na pośladku. No ciężko się powstrzymać hehe.

--Oki--

On przez to swoje irracjonalne zachowanie naprawdę wciągnie nas w nieźle bagno.... Co za człowiek.

----

- Idę ich odprowadzić do samochodu

- Sami trafią.

- Muszę jeszcze coś obgadać.... Nie chce żeby mój pickup tam stał tyle czasu nie ruszany....

- Jeździsz pickupem?

- Tak. Co w tym złego?

- Nic. Nie sądziłem że lubujesz się w takich samochodach.

- Najpierw miałem Forda F-150 raptor. Ktoś go sprzedawał za grosze i tak wyszło, że Dezy przegrał zakład i go odkupił w ramach przegranej. Miał być po to, żeby go rozwalić całkiem, ale go odrestaurował. Trochę nim jeździłem. Ale w końcu siadł na amen.

- Mhm...

- No. A teraz mam Chevroleta 3100. Bo go na wysypisku znalazłem i władowałem dużo za dużo pieniędzy. Nie mam zamiaru stracić Chrveego 

- Rocznik?

- Nasz. -- zaśmiałem się

- Po za opakowaniem zewnętrznym które jest z 1951, to tak, cała reszta jest po prostu nowa. Jeździ, wygląda. Więcej nie potrzebuję - i idę do wyjścia 

- Pilnuj się. - wyszedłem. Będzie patrzył... na pewno. 

Wyszedłem przed motel. 

O - Panowie, karoca czeka

Ch - Kopciuszka brak - powiedział z szerokim uśmiechem

L - Nareszcie! Tylko Ty, Ja i dom...! 

O - Tak, masz Chrisa ty~lko dla siebie - i faktycznie podszedłem do kierowcy. Powiedziałem, żeby od czasu do czasu ruszył moim wozem. 

Ch - Malutki, uważaj na siebie - powiedział wchodząc do samochodu. Za nim zadowolony Lucy. 

O - Obyś zdechł do tego czasu~ - powiedziałem machając z wrednym uśmiechem i pojechali.... Popatrzyłem na motel. Rascal stał na balkonie. Nie myliłem się. Hah. Więc zostaliśmy sami... Muszę jak najszybciej odbić Bruna.... 

Dziki PiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz